
W wieczór przed oszustwem Laban wezwał Leę do swojego namiotu.
„Jutro Jakub weźmie sobie żonę” – powiedział, nie patrząc jej w oczy.
„Będziesz nią ty”.
Lea zamarła. W świetle lampy oliwnej zobaczyła, jak ojciec liczy zapiski z posagiem, jakby to one miały iść pod ślubny baldachim.
„Rachelka jest ładniejsza” – wyszeptała.
„Prawo mówi: starsza najpierw” – uciął Laban. W jego głosie nie było ani żalu, ani triumfu, tylko chłodna kalkulacja pasterza, który sprzedaje owcę, zanim ktoś zauważy wadę.
__________
Lea leżała na posłaniu, oczy szeroko otwarte w ciemności. Nie mogła zasnąć. Leżała obok śpiącej Racheli i słuchała jej spokojnego oddechu. Nawet w ciemności, bez światła twarz siostry była piękna. Lea dotknęła swojej twarzy – tych „słabych oczu”, jak szeptano w Haranie. Dotknęła ust, które nigdy nie usłyszały pochwały.
Panie, Boże Abrahama, Boże Izaaka – modliła się po raz pierwszy w życiu słowami, które słyszała od sług Jakuba...
– czy Ty w ogóle znasz moje imię?
W Haranie mówią o Rachelce, że jest jak księżyc.
Mnie nazywają „starszą siostrą”.
Jakby to była cała moja historia.
Ojciec sprzedaje mnie jutro jak owcę z wadą.
Jakub jest wpatrzony w nią, nie we mnie.
Jeśli mam być jego żoną, niech to będzie Twój wybór, nie podstęp Labana.
Niech nie będzie to kara za moją twarz, za moje oczy, za to, że nie jestem piękna.
Jeśli jutro mam położyć się obok niego jako oszustwo, daj mi choć odrobinę Twojej prawdy w sercu.
Nie proszę o miłość Jakuba – wiem, że jej nie dostanę.
Proszę tylko, żebyś Ty mnie nie zostawił w tym welonie.
Żebyś widział tą, która przełyka łzy upokorzenia pod nim.
Jeśli z tego związku ma przyjść coś więcej niż wstyd i wzgarda, niech to będzie bardziej Twoje, niż moje.
Niech moje łono nie będzie tylko targowiskiem znaczenia, lecz miejscem, gdzie Ty zaczniesz tworzyć coś, czego nikt się nie spodziewa.
Boże, jeśli patrzysz na słabych, spójrz na mnie teraz.
Nie jestem Rachelą.
Jestem Lea.
Ale jeśli to wystarczy dla Ciebie, to wystarczy i dla mnie”.
W odpowiedzi usłyszała tylko wiatr szarpiący płótno namiotu i dalekie beczenie owiec.
O świcie służące zaczęły ją ubierać. Welon był ciężki, gęsty – „żeby nie poznał”, szepnęła jedna z nich. Lea pozwoliła się prowadzić jak jagnię na rzeź. Kiedy szła przez obóz, czuła na sobie ciekawskie spojrzenia pasterzy. Nikt nie powiedział „jaka piękna panna młoda”.
Pod baldachimem Jakub wziął jej dłoń. Była zimna. On myślał, że ze szczęścia i dziewczęcej nieśmiałości. Ona wiedziała, że to ze strachu, rezygnacji i poniżenia.
Gdy padły słowa przysięgi, Lea wypowiedziała je głośno i wyraźnie. Żeby wszyscy słyszeli… i Jakub, i Laban ale przede wszystkim Ten, który... być może wysłuchał.
—————
Historia Lei jest często przedstawiana jako tragedia – kobieta uwięziona między miłością Jakuba do Racheli a ciężarem własnej tęsknoty za byciem wybraną. Ale kiedy przyjrzymy się bliżej, Lea nie była pomyłką w historii Jakuba. Była cudem w planie Boga.
Podczas gdy oczy Jakuba były skierowane na Rachelę, oczy Boga były skierowane na Leę.
Podczas gdy ona walczyła o uczucie mężczyzny, Bóg już walczył o jej przeznaczenie i jak serce.
Każde dziecko, które urodziła, niosło echo jej bólu – „Może teraz będę kochana”.
Jednak gdzieś pomiędzy łzami a modlitwami serce Lei uległo zmianie.
Kiedy nadała imię Juda swojemu czwartemu synowi, nie mówiła już o byciu dostrzeżoną lub kochaną przez Jakuba. Powiedziała po prostu:
„Tym razem będę chwalić Pana”.
I wtedy wszystko się zmieniło.
Z łona „niekochanej żony” przyszło na świat plemię Judy, a właśnie z Judy pochodził Jezus, Zbawiciel świata.
Leah może nie miała uczucia Jakuba, ale miała uwagę Boga.
Może nie była tą, którą wybrał Jakub, ale była tą, którą Bóg użył, aby kontynuować linię odkupienia.
Jej historia przypomina nam, że Bóg często działa poprzez tych, którzy są pomijani.
Ale pierwszy pominięty, to nie ty… to Pan Jezus Chrystus. To on jest tym wzgardzonym, odsuwanym, niechcianym i dosłownie opluwanym i ukrzyżowanym…
Ale też On jest tym, przez którego przychodzi zbawienie i prawdziwa miłość…
Tak się Bogu upodobało… Że ci, którzy pozostają w cieniu porównań, są czasem tymi, którzy niosą największą obietnicę Nieba.
Pan Jezus i Lea uczą nas, że nie musimy być ulubieńcami ludzi, aby zostać wybranymi przez Boga.
Bo kiedy świat cię pomija, Bóg szepcze:
„Widzę cię w moim Synu. Wybieram cię w Jezusie Chrystusie. Twoje łzy są policzone, a twoje skryte modlitwy sąmiła wonią przed Świętym Bogiem”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz