poniedziałek, 14 grudnia 2020

Mistrzostwo ubrane w pokorę - Niezwykłe życie Johna Rylanda (1753–1825)

 Mistrzostwo ubrane w pokorę
Niezwykłe życie Johna Rylanda (1753–1825)

December 9, 2020

Article by 

Ryan Griffith

John Ryland (1753–1825) opublikował swoją pierwszą książkę w wieku 12 lat - osiągnięcie nie było tak imponujące, jak fakt, że nauczył się czytać hebrajski w wieku 4 lat, przetłumaczył cały grecki Nowy Testament w wieku 8 lat i biegle posługiwał się łaciną i francuskim gdy miał 11 lat. W każdym razie jego życie było zadziwiająco owocne.

Ryland był pastorem dwóch z najbardziej znanych kościołów baptystycznych w Anglii, pełnił funkcję rektora i profesora uczelni. Zmobilizował Odłączonych [Dissenting] Chrześcijan do sprawy zniesienia kary niewolnictwa wraz z posłem Williamem Wilberforce'em (1759–1833) i założył dwa stowarzyszenia misyjne (Baptist Missionary Society i międzywyznaniowe London Missionary Society) - wszystko to przed jego czterdziestymi urodzinami.

Pomiędzy wspieraniem misji, pasją do szkolenia teologicznego, zamiłowaniem do wykładania Pisma Świętego, gorliwością w zakładaniu i umacnianiu kościołów oraz zaproszeniami ze strony studentów, których kształtował w Bristol Academy, Ryland wygłosił nie mniej niż 8691 kazań w 286 różnych miejscach. 

Jeszcze długo po jego śmierci, prawdopodobnie największą spuścizną, o której mówiła rodzina Rylanda - była jego nienaganna prawość oraz czuła i uważna obecność jako męża i ojca.

Jednak pomimo swoich pracowitych i niestrudzonych wysiłków Ryland nigdy nie osiągnął statusu gwiazdy tak jak inni wokół niego - George Whitefield (1714-1770), John Wesley (1703-1791) i jego brat Charles (1707-1788), Andrew Fuller (1754 –1815) lub William Carey (1761–1834). Najprawdopodobniej nigdy o nim nie słyszałeś.

Ryland najprawdopodobniej mógł stać się taką gwiazdą.


Pomyślne początki

Jednak tak się to nie to potoczyło. Intelektualnie uzdolniony i ciekawy z natury, Ryland był zdecydowanie na drodze do sławy już od młodości. Jego ojciec, J.C. (1723–1792), ekscentryczny, ale przystojny mężczyzna, wykorzystał swoją szeroką sieć wybitnych przyjaciół, aby rozbudzić talenty syna. Jako dziecko dom Rylanda gościł Whitefielda, Johna Wesleya, niepowtarzalnego teologa Johna Gilla (1697–1771) oraz wielu wybitnych pastorów i myślicieli. Starszy Ryland, sam autor siedemnastu książek i licznych artykułów, nie mógł się doczekać, aż John osiągnie status i użyteczność, których sam nigdy nie był w stanie osiągnąć.

Tak więc w 1767 roku spełniły się ambicje J.C., aby wydrukować dzieło swojego syna. Książka, będąca zbiorem wierszy, była pierwszym z pięciu tomów, które miały się ukazywać przez następne lata. Sama poezja jest nijaka, ale niezwykły intelekt Rylanda i dogłębna znajomość Pisma Świętego prześwitują przez nie. Biorąc jednak pod uwagę talenty i ukształtowanie Johna, nie powinno być to zaskoczeniem, że niezmierna duma czaiła się tuż pod powierzchnią.

Uratowany przez Cudowną Łaskę

Na szczęście Ryland uniknął kataklizmu dzięki uprzejmości szczerego przyjaciela o imieniu - John Newtona (1725–1807) [..był prawie o trzydzieści lat starszy - były kapitan statku niewolników, który stał się anglikańskim pastorem].

Wiele lat wcześniej obrzydliwe postępowanie młodego żeglarza i aroganckie kpiny z chrześcijaństwa zostały dramatycznie wywrócone do góry nogami. Pozostawiony przez swój statek i załogę w Afryce Zachodniej, Newton sam doświadczył niewoli i spędził trzy lata w więzach, chorobie i biedzie. Jak później opowiadał, to głębokie upokorzenie ostatecznie uwolniło go od arogancji i zmięczyło grunt pod jego nawrócenie.

Być może właśnie to nagłe wyzwolenie z życia w niewoli bezwzględnego grzechu było tym, co ukształtowało głęboką ostrożność Newtona co do dumy. Być może wpłynęło na to uratowanie z niewoli lub katastrofy na otwartym morzu. Bez względu na przyczynę, Newton został pochwycony przez głęboką łaskę odkupienia w Chrystusie i powalony pokorą, która przenikała misję i posługę Jezusa. Był zdumiony głębokim upokorzeniem się Jezusa - tym, że Ten godny wszelkiej chwały „nie przyszedł, aby Mu służono, ale aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45).

Z tego powodu pokora stała się dominującą cechą jego życia i Newton szukał wszelkich okazji, aby pielęgnować ją w życiu swoim oraz społeczności chrześcijan. „Przede wszystkim” - napisał Newton - „powinniśmy modlić się o pokorę. Można ją nazwać zarówno strażnikiem wszystkich innych łask, jak i ziemią, na której rosną” (The Works of John Newton, 694). Pokora i miłość, argumentował, „są najwyższymi osiągnięciami w szkole Chrystusa i najjaśniejszymi dowodami, że On naprawdę jest naszym Mistrzem” (62).

Uprzejme napomnienie

W kwietniu 1771 roku Newton zaniepokoił się Rylandem po tym, jak kilka esejów nastolatka zostało opublikowanych w The Gospel Magazine, wraz z pochwałą ze strony redaktorów magazynu.

Newton napisał, że wbrew pozorom redaktorzy skrzywdzili Johna, podsycając pokusę dumy. „Ja również cię kocham i życzę powodzenia”, napisał Newton, „ale nie śmiałbym zwracać się do ciebie w ich słowach, jakkolwiek wysoko ceniłbym twoją [pracę]”. „Jako prawdziwy przyjaciel” - kontynuował - „połączę moją aprobatę z delikatną krytyką pewnych rzeczy, co do których chciałbym, żeby było inaczej”. Newton zapewnił swojego młodego przyjaciela, że dzięki pokorze zdobędzie „znaczną użyteczność” w służbie ewangelii. W ten sposób bezpośrednio wycelował w to, co groziło zniszczeniem tej służby, zanim się jeszcze zaczęła.

Napisałeś: „Chciałem nie podobać się Arminianom”. Wolałbym, żebyś chciał być dla nich przydatny niż sprawiać im przykrość. Jest wielu Arminian, którym brakuje jaśniejszego światła. . . . Otóż, nie powinniśmy być niezadowoleni z naszych wysiłków, aby ogłaszać prawdę w najbardziej obraźliwych dla nich terminach, jakie możemy znaleźć, ale powinniśmy raczej szukać najdelikatniejszego i najbardziej zwycięskiego sposobu stawienia czoła ich uprzedzeniom. . . .

Być może powiesz: „Pokorny Arminianin! Z pewnością jest to niemożliwe”. Uważam, że znalezienie pokornego Arminianina nie jest bardziej niemożliwe niż dumnego i samowystarczalnego kalwinisty. Nauka o łasce uniża, w tym leży jej siła oraz w doświadczaniu jej, ale człowiek może trzymać tą naukę na poziomie głowy i być bardzo dumnym. Z pewnością tak jest, jeśli uważa, że jego intelektualna zgoda na nią jest dowodem jego pokory i gardzi innymi jako dumnymi i ignorantami w porównaniu z sobą samym. (Listy Johna Newtona do Johna Rylanda, 15)

Dwa wieki temu ktoś trafnie ukuł termin [cage-stage Calvinist] „kalwinista w (złotej) klatce (w takim znaczeniu, że wydaje mu się, że osiągnął niezwykły poziom ale wciąż jest to klatka?[sugestia tłumacza])”, tacy ludzie istnieli na świecie - a młody Ryland był jednym z nich. Newton identyfikuje wyjątkowy rodzaj dumy, która zbyt często zaślepia spadkobierców teologii reformowanej. Łaskawy charakter niezachwianego powołania Boga w Jego suwerennym wyborze, nieodparta rzeczywistość uczuć przemienionych przez Ducha, skuteczność odkupieńczego dzieła Chrystusa, ku usprawiedliwieniu wszystkich, których On powołuje, stałość Bożej łaski zachowującej w życiu wiary - powinny skutkować głęboką pokorą. Jednak, jak zauważył Newton w Rylandzie, czasami ci, którzy widzą prawdę najwyraźniej, są najbardziej podatni na oślepiającą dumę

Uwolniony od sławy

Samolubna ambicja może zaburzyć to, co powinno uczynić nas pokornymi (Jakuba 3:16). Ale widzenie wszystkiego, co mamy i wszystkiego, czym jesteśmy w Chrystusie, uwalnia nas od domagania się bycia uznanym i znaczącym w oczach innych. Kiedy doświadczamy radości związanej z wywyższania Chrystusa, możemy powiedzieć razem z Janem Chrzcicielem: „Muszę stawać się mniejszym” (Jana 3,30). „Mam nadzieję, że twoja dusza dobrze się rozwija”, napisał Newton do Rylanda, „to znaczy mam nadzieję, że jesteś coraz mniejszy we własnych oczach i że twoje serce jest coraz bardziej pod wrażeniem chwały i łaski naszego Pana. . . . Twoja pociecha i powodzenie w dużej mierze zależą od twojej pokory, a jeśli Pan cię kocha i posłał cię, znajdzie sposoby i środki, aby cię ukorzyć” (Listy).

List Newtona - uprzejmy [łaskawy (gracious)], ale bezpośredni - miał głęboki wpływ. Odnowiony w swojej tożsamości w Chrystusie, Ryland został uwolniony od potrzeby sławy. Natychmiast złagodził ton swoich esejów i wysłał je do ponownego druku. Miała to być ostatnia rzecz, jaką opublikował przez następne osiem lat - poza faktem, że jego posługa duszpasterska w tym okresie była znacząca (w samym tylko 1776 r. głosił kazania 217 razy).

Ryland był tak zaniepokojony tym, żeby inni nie naśladowali jego młodzieńczej arogancji, że pod koniec życia poprosił nawet rodzinę o zniszczenie wszystkiego, co napisał (a powstrzymał się od publikacji) przed ukończeniem 30 roku życia. Nawet kiedy wrócił do publikowania w 1780 r. było to jedno kazanie wydane na prośbę innych pastorów z jego regionu, odnoszące się - odpowiednio - do łaskawych zamierzeń Boga w przezwyciężeniu ludzkiej dumy.

Ubrany w pokorę


Oprócz nawrócenia, wczesna lekcja pokory, jaką otrzymał Ryland, była najważniejszym punktem zwrotnym w jego życiu. Pisząc do swojego drogiego przyjaciela i współpracownika, Johna Sutcliffa, Ryland wyznał: „Narzekasz na siebie i swoją dumę; Łączę się z Tobą w tej skardze”. Nauczył się z doświadczenia, co młodzieńczo napisał w jednym ze swoich wcześniejszych esejów:

Wywyższaj Stwórcę wielkiego i odsuń 

wyniosłość zepsutego serca ludzkiego


Jego łagodna i pokorna służba stanie się uderzającym kontrastem do otwartego i nieskrępowanego charakteru jego ojca (i wielu innych z jego epoki). Robert Hall, następca Rylanda w kościele Broadmead Baptist Church, zauważył, że „skłonność Rylanda do ukrywania swoich osiągnięć była prawie tak silna, jak skłonność niektórych mężczyzn do ich pokazywania”. „Jego umysłowe bogactwo” - kontynuował Hall - „było znacznie większe, niż pozwalała mu to wyjawić jego skromność” (Works of Robert Hall, 5: 404). 

Pomimo imponującej biegłości Rylanda w administracji, głoszeniu [prophetic..mastery], literaturze i teologii, „jego pobożność objawiła się w owocach; w łagodności, pokorze i życzliwości; w stałym, sumiennym wykonywaniu każdego obowiązku; i starannym powstrzymywaniu się od wszelkich przejawów zła”. Pokora była „najbardziej niezwykłą cechą jego charakteru”, pisał Hall, „i naprawdę można by powiedzieć, używając języka Biblii, że był w nią ubrany” (Works of Robert Hall, 5: 392).

Poziom - chrześcijański celebryta

Historia pełna jest opowieści o utalentowanych mężczyznach i kobietach, po których błyskawicznej drodze do sławy nastąpiło równie dramatyczne upokorzenie. Niemal w każdym przypadku niezwykle utalentowani ludzie upadają pod ciężarem własnej niekontrolowanej pychy. Duma jest winą naszych gwiazd.

Choć możemy mieć nadzieję, że tak nie jest, jest to tak samo prawdziwe w przypadku ewangelikalizmu reformowanego. Nie trzeba daleko szukać, aby zobaczyć, jak wiele naszych gwiazd od dawna spada na ziemię. Historia amerykańskiego ewangelikalizmu i potężny wpływ kultury popularnej przyczyniły się do niepokojącego stanu dobrego samopoczucia wśród chrześcijańskich celebrytów. Dodatkowo, współczesna edukacja teologiczna (i sporo uczniostwa) ma tendencję do kładzenia nacisku na zdobywanie wiedzy nad kształtowanie charakteru. Dlatego nie powinno być zaskakujące, że mamy tendencję do kultywowania przywódców z dużymi głowami i pustymi sercami.

Dlatego historia Rylanda jest tak aktualna. Delikatna korekta Newtona pomogła Rylandowi powstrzymać samolubne ambicje i kultywować pokorę skoncentrowaną na Ewangelii. Ryland doświadczył wolności w kwestii braku potrzeby bycia znanym - wolności, która napędzała niezwykle produktywne i wierne życie. Nie ma nic złego w celebrytach. Być może w niektórych przypadkach tak musi być. Ale celebryta to ktoś zwyczajny - każdy może być sławny. Życie w pokornej wierności, podobnie jak życie Johna Rylanda, jest naprawdę niezwykłe.