piątek, 26 kwietnia 2019

Nie ma kochania bez słuchania

„Musimy ponieść «ciężar» bycia taktownym 
w stosunku do wątpliwości i obaw innych” (Rzymian 15:2)


Słuchanie jest prawdopodobnie najważniejszą umiejętnością w budowaniu przyjaźni i związków, ponieważ nie można kochać ludzi bez  słuchania ich.

Istnieje duża różnica między słuchaniem a słyszeniem. Możesz coś słyszeć a jednak nie słuchać
Ileż to nieporozumień miałem z moimi dziećmi lub moją żoną, ponieważ słuchałem słów zamiast emocji.

Czasami słowa nawet nie mają znaczenia. 
Ktoś może ci powiedzieć: „Czuję się dobrze”, ale sposób, w jaki to mówią, świadczy, że nie jest w porządku. 
Słuchanie oznacza również, że słyszysz to, czego ta osoba nie mówi.

To się nazywa empatia
Empatia oznacza “wejście w buty” drugiej osoby i poznanie ich punktu widzenia. 
Zadajesz sobie pytanie: 
Jak bym się czuł, gdybym był w takiej sytuacji?”

Słuchanie z empatią oznacza, że słuchasz bez przerywania. 
Słuchasz lęków i uczuć. 
Słuchasz, czego nie mówią. 
Nie próbujesz naprawiać sytuacji. 

Czasami uzdrowienie przychodzi 
wyłącznie przez słuchanie!

Co to znaczy być ostrożnym i delikatnym lub znosić ciężar wątpliwości innych? 
Oznacza to, że kiedy ludzie cierpią tak bardzo, że nawet nie wiedzą, w co wierzą, potrzebują poświęcenia wiernego przyjaciela - kogoś, kto będzie obecny i będzie słuchał z empatią.


Rzymian 15:1,2 (SZ)


Zatem my, utwierdzeni w wierze, 
mamy obowiązek wspierać słabych w ich zmaganiach, 
nie zaś myśleć tylko o sobie. 
Każdy powinien dbać o dobro innych 
i wzmacniać ich duchowo.

https://www.biblegateway.com/passage/?search=List%20%C5%9Bw.%20Paw%C5%82a%20do%20Rzymian+15&version=SZ-PL

https://www.youtube.com/watch?v=el9-bMqf9qM

środa, 17 kwietnia 2019

Przyszedł, żeby zostać zdradzonym



Delikatny pocałunek kompromisu


 Nawet mój bliski przyjaciel, któremu ufałem, 
 który jadł mój chleb, podniósł na mnie piętę. (Psalm 41: 9)

Obaj umrą tego dnia na drzewie. Jeden zawiśnie na drzewie krzyża; drugi na gałęzi. Przyjaźń, z pozoru, trwała ponad trzy lata. Jedli razem, śmiali się razem, głosili razem przybycie królestwa, razem wypędzali demony, razem walczyli z faryzeuszami. Król Niebios, schylając się ze swojego tronu, zaprosił mężczyznę do swojej Dwunastki. Noc i dzień, ten człowiek towarzyszył swojemu Stwórcy.Obaj zginęli tego dnia na drzewie. Obaj zostali przeklęci przez Boga: 
Przeklęty każdy, który został powieszony na drzewie” (Galacjan 3:13). 

Jeden, zdradzony; drugi, zdrajca. 
Ten niesławny schemat ma znajomą twarz.
 
Diabeł wśród uczniów

Idąc za wzorem relacji Dalily z Samsonem i Achitofela z Dawidem, tekst dotyczący fałszywej przyjaźni, znaleziony w Psalmie 41 musiał się spełnić: 

Ten który jadł mój chleb, podniósł na mnie piętę” (Ew. Jana 13:18; Psalm 41: 9). 

Niesforne zwierzę kopie swojego Nauczyciela, Dobroczyńcę, swojego Pana - wciąż mając na brodzie okruchy z uczty Króla.

Nadal rozgoryczony, że Maria tak szczodrze obdarowała Jezusa drogimi olejkami (Jan 12: 3–8) - zamiast je sprzedać i dać mu pieniądze, aby móc ukraść część, zanim przekaże resztę ubogim - poszedł do wrogów Jezusa i sprzedał go za cenę niewolnika, trzydzieści srebrników, jak to zostało przepowiedziane (Zachariasz 11:12; Ew. Mateusza 26:14–16). 


Następnego wieczoru, gdy wiedział, że żmija zaraz zaatakuje, Jezus był zmartwiony w swoim duchu. Wtedy powiedział im po raz ostatni: 
jeden z was mnie zdradzi” (Jan 13:21). 

Psalmista dobrze oddaje jego niepokój,

(13) Gdyby mi wróg złorzeczył, zdołałbym to znieść, 
gdyby godził we mnie człowiek, który mnie nienawidzi mógłbym się przed nim ukryć
(14) Ale tu chodzi o ciebie, człowieka z mojego otoczenia, 
 o przyjaciela, któremu ufałem. (Psalm 55)
 
Możemy znosić głośne oburzenie wroga, ale jak znieść cichą nienawiść ze strony fałszywego przyjaciela?! Sztylet towarzysza sięga duszy. Tacy pochlebcy wiedzą najlepiej, gdzie uderzyć - relacja służy im wyłącznie dla rekonesansu. Wiedział, gdzie będzie Jezus tej nocy. 
Chodźcie za mną: zaprowadzę was do niego.” 
Et tu, Judaszu?

Brakuje słów, żeby opisać jego łajdactwo. Ojciec wzywa aniołów niebios, aby okazali przerażenie, zszokowanie na ten widok (Jeremiasz 2:12 -
Przeraźcie się, niebiosa, nad tym, zadrżyjcie i zatrwóżcie się bardzo! - mówi Pan). Jezus mówi: 
Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził” (Ew. Marka 14:21). 

Jego imię stało się przekleństwem nieba: Judasz Iskariota.

Czyste stopy, brudne czyny

Stół był zastawiony na jego ostatni posiłek. Nadeszła noc zdrady. Jezus, okazując im doskonałą miłość, 

umiłował ich do końca” (Ew. Jana 13:1).
 
Wstał od stołu, wiedząc, że śmierć zabierze go z powrotem do Ojca. Owinął się w pasie ręcznikiem i pochylił się, by umyć stopy uczniom (Ew. Jana 13: 3–5). 


Brudny czyn został dokonany czystymi stopami. 

Jezus nie był obłudnikiem: 
 „Mówię wam, którzy słuchacie, 
miłujcie nieprzyjaciół waszych, 
czyńcie dobro tym, 
którzy was nienawidzą” 
(Ew. Łukasza 6:27).
 
Czy wiedział przez cały czas? Tak. Jezus wiedział, kogo wybrał. Gdy po raz pierwszy ujrzał Judasza pełznącego w trawie powiedział: 

Czyż nie wybrałem was, Dwunastu? 
A jednak jeden z was jest diabłem” (Ew. Jana 6:70). 
Tej nocy powie, że nie wszyscy zostaną oczyszczeni z grzechu, ponieważ On..
wie, kogo wybrał” (Ew. Jana 13:18).
 
Jego ostatnia przepowiednia była celowa: potwierdzić, nawet teraz - zwłaszcza teraz - że był boskim „JAM JEST” (Jan 13:19), Synem tego, który był autorem nawet tego najciemniejszego rozdziału. Jezus nie został przechytrzony gadzim opanowaniem Judasza - człowieka, którego postanowienie potrzebowało zachęty ze strony jego ofiary, by ostatecznie mogło wykluć się jego zło (Ew. Jana 13:27). 

Został zdradzony. 
Twarz niewidzialnego Boga podała policzek pocałunkowi węża.

W owczej skórze

Po tym, jak dał wyraz swojemu niespokojnemu duchowi zdrady, Jan daje nam niepokojącą odpowiedź. 

Uczniowie spojrzeli na siebie, niepewni, o kim mówił” (Ew. Jana 13:22).

Znali się nawzajem. Jak sprawca może siedzieć wśród nich?! Zamiast zastanawiać się, kto jest największy, w końcu liczyli się z faktem, że diabeł jadł, spał i służył wśród nich. 

Żaden nie spojrzał na Judasza i nie szepnął pod nosem: wiedziałem, tak myślałem. 
Nikt nie chwycił za miecz, by odciąć mu ucho. 

Zamiast tego zapytali Jezusa, jeden po drugim, „Czy to ja?” (Ew. Marka 14:19). 
Każdy widział w sobie tyle ciemności, ile widział w Judaszu.

Wydawał się pobożnym, dobrze wychowanym młodzieńcem. On też zostawił wszystko, aby iść za Jezusem. On także wykonywał znaki i cuda. On też zyskał zaufanie innych uczniów. Słyszał kazania, widział cuda i nie odszedł, gdy sprawy stawały się napięte. Zdobył szczególny szacunek, gdy udawał wielką troskę o biednych (Jan 12:5–6). Obdarowany w biznesie - no to powierzyli mu finanse. Tak oto dziecko ciemności okryło się światłem.

Dwóch mężczyzn i dwa drzewa

Czy Judasz wiedział, że jest diabłem?! Wiedział, że kradł. Co jakiś czas. Cóż to była ta jedna moneta to tu, to tam? Nie krzywdził nikogo, tak myślał. Bez względu na wyjątkowość jego drogi, która zakończyła jego życie w grzechu, niemniej jednak.. jest to znana ścieżka prowadząca wielu do zatracenia. Droga Judasza była drogą kompromisu.

My też okazujemy się diabłami, gdy żyjemy w nieujawnionym grzechu: 

Kto żyje w grzechu, należy do diabła, 
który żyje w grzechu od początku” (1 Jana 3: 8). 

Czy nie idziesz ścieżką Judasza? 
Oby jego kołyszące się w mroku ciało przypominało ci, 
gdzie prowadzą wielkie obietnice grzechu i szatana.

A oto chwała tego drugiego człowieka, który oddał życie za przyjaciół. Spiskował ze swoim Ojcem, aby podjąć karę jako Judasz, po to żeby uratować ludzi Judasza. Zobacz go, jak zgadza się na bycie zdradzonym, bycie opuszczonym, uciśnionym; wijący się pod gniewem Boga, aby odkupić przeklętych od wiecznego sądu. 


Zobacz, jak obejmuje piętę zdrajcy, aby uleczyć zdrajców.

Co zrobisz z trzydziestoma lub trzydziestoma tysiącami sztuk srebra, jeśli go stracisz? 

Odrzuć każdą taką ofertę. 
Życie wieczne polega na poznaniu Ojca i Jego Syna, którego imię stało się wonią niebos: Jezus Chrystus. 

Nasza zdrada była jego agonią, 
aby jego chwała stała się naszym skarbem.



Article by
Staff writer, desiringGod.org

Tłumaczenie: ZM

czwartek, 11 kwietnia 2019

Adoniram Judson - Zmarł tysiąc razy - i żył



Zmarł tysiąc razy - i żył



Adoniram Judson (1788–1850)


Historia poniesionych strat Adonirama Judsona jest niemal druzgocąca. Kiedy myślisz, że ostatni raz był najgorszy i nie mógłby już więcej znieść, przychodzi następny cios. W rzeczywistości, byłoby to nie do uniesienia, gdybyśmy nie mogli spojrzeć na to wszystko z długiej historycznej perspektywy Bożej. Ziarno, które umarło tysiąc razy, dało życie w Myanmarze (dawniej Birmie) niezwykłemu poruszeniu dla Chrystusa.

Kiedy Adoniram Judson wkroczył do Birmy w lipcu 1813 roku, było to wrogie i całkowicie nieosiągalne miejsce. William Carey powiedział Judsonowi (w Indiach - kilka miesięcy wcześniej), żeby tam nie jechać. Dziś prawdopodobnie ten kraj byłby uważany za zamknięty - z anarchicznym despotyzmem, zaciekłą wojną z Syjamem, najazdami wroga, ciągłym buntem i brakiem tolerancji religijnej. Wszyscy poprzedni misjonarze umarli lub odeszli.

Ale Judson pojechał tam ze swoją 23-letnią żoną. Miał 24 lata i pracował tam przez 38 lat, aż do śmierci w wieku 61 lat, z jedną podróżą do domu do Nowej Anglii po 33 latach. Cena, którą zapłacił była ogromna. Był ziarnem, które spadło na ziemię i umarło... wiele razy.

Niezwykła propozycja


Judson wstąpił do Andover Seminary w Newton, Massachusetts, w październiku 1808 r.
2 grudnia uroczyście poświęcił swoje życie Bogu. Płonął w nim ogień dla misji w Andover.
28 czerwca 1810 r. Judson i inni zgłosili się na służbę misyjną na Wschodzie. Tego samego dnia spotkał Ann Hasseltine i się zakochał. Po miesiącu znajomości z Anną napisał do jej ojca następujący list:

Teraz muszę zapytać, czy może Pan zgodzić się na rozstanie z córką na początku przyszłej wiosny, aby już więcej jej nie widzieć na tym świecie; czy może Pan zgodzić się na jej odejście i poddanie się trudom i cierpieniom życia misyjnego; czy może Pan zgodzić się na jej narażenie na niebezpieczeństwa oceanu, na fatalny wpływ południowego klimatu Indii; na wszelki rodzaj niedostatku i cierpienia; na degradację, zniewagi, prześladowania i być może nagłą śmierć. 
Czy może Pan zgodzić się na to wszystko dla dobra Tego, który opuścił swój niebiański dom i umarł za nią i za Pana; ze względu na ginące, nieśmiertelne dusze; ze względu na Syjon i chwałę Bożą? 
Czy może zgodzić się Pan na to wszystko, w nadziei, że wkrótce spotka swoją córkę w świecie chwały, z koroną sprawiedliwości, rozjaśnioną aklamacjami uwielbienia, które wrócą do jej Zbawiciela z ust zbawionych od wiecznego biadania i rozpaczy pogan, dzięki jej usługiwaniu?

Jej ojciec, co zdumiewające, powiedział, że ona sama może podjąć decyzję. Adoniram i Ann pobrali się 5 lutego 1812 r. Wypłynęli do Indii czternaście dni później, gdy dwie inne pary i dwóch samotnych mężczyzn podzieliło się na dwa statki, na wypadek gdyby jeden z nich zatonął. Po krótkim czasie w Indiach, Adoniram i Ann zdecydowali się podjąć ryzyko wyruszenia na nowe miejsca. Przybyli do Rangunu w Birmie 13 lipca 1813 roku.

Długie i bolesne żniwa


W Birmie rozpoczęła się trwająca całe życie bitwa w 42-stopniowym upale. Z cholerą, malarią, czerwonką i innymi nieznanymi czynnikami, które zabrały nie tylko Ann, ale i jego drugą żonę, siedmioro z jego trzynastu dzieci, a także jednego przyjaciela po drugim.

W ciągu tych wszystkich zmagań z chorobami i przeszkodami Judson pracował nad nauką języka, tłumaczeniem Biblii i ewangelizacją na ulicach. Sześć lat po tym, jak on i Ann przybyli, ochrzcili swojego pierwszego nawróconego, Maung Nau. Siew był długi i ciężki, ale żniwa jeszcze trudniejsze, ciągnące się przez lata. Ale w 1831 roku, dziewiętnaście lat po ich przybyciu, w kraju pojawił się nowy duch. Judson napisał:

“Duch poszukiwań. . . rozprzestrzenia się wszędzie, na całej długości i szerokości ziemi. [Rozdaliśmy] prawie 10 000 traktatów, nie dając nikomu innego prócz tych, którzy proszą. W domu czekało ok 6000 próśb o traktaty z Ewangelią. Niektórzy podróżowali od dwóch lub trzech miesięcy, od granic Syjamu i Chin pytając - ‘Sir, słyszymy, że istnieje wieczne piekło. Boimy się tego. Daj nam to pismo, które powie nam, jak uciec od niego’. Inni, z granic Kathay, 160 km na północ od Ava - ‘Sir, widzieliśmy pismo, które mówi o wiecznym Bogu. Czy jesteś człowiekiem, który rozdaje takie pisma? Jeśli tak, błagamy, dajcie nam, bo chcemy poznać prawdę, zanim umrzemy’. Inni, z wnętrza kraju, gdzie imię Jezusa Chrystusa jest mało znane - ‘Czy jesteś człowiekiem Jezusa Chrystusa? Daj nam pismo, które powie nam o Jezusie Chrystusie’”.
Ale między pierwszym nawróconym w 1819 r. a wylaniem mocy Bożej w 1831 r. trzeba było zapłacić ogromną cenę.

Uwięziony i samotny


W 1823 roku Adoniram i Ann przenieśli się z Rangunu do Ava, stolicy, około 480 km w głąb lądu i dalej, w górę rzeki Irawadi. Ryzykowne było to, że znaleźli się blisko despotycznego cesarza. W maju następnego roku brytyjska flota przybyła do Rangunu i zbombardowała port. Wszyscy ludzie Zachodu byli natychmiast postrzegani jako szpiedzy, a Adoniram został wyciągnięty ze swojego domu i 8 czerwca 1824 r. został osadzony w więzieniu. Na noc jego stopy były spętane, a długi poziomy bambusowy pręt przechodził między skrępowanymi nogami i podnosił się, tak, że tylko ramiona i głowa więźnia spoczywały na ziemi.

Ann była w ciąży, ale chodziła 3 km dziennie do pałacu by przekonywać, że Judson nie jest szpiegiem i błagać o litość. 4 listopada 1825 r. Judson został nagle zwolniony. Rząd potrzebował go jako tłumacza w negocjacjach z Wielką Brytanią. Długa próba skończyła się - 17 miesięcy w więzieniu, na krawędzi śmierci, a jego żona poświęciła siebie i swoje dziecko, aby się nim opiekować. Zdrowie Ann zostało nadwyrężone. Jedenaście miesięcy później, 24 października 1826 roku, zmarła. A po sześciu miesiącach zmarła ich córka.

„Nie znajduję go”


Psychologiczny efekt tych strat był druzgocący. Zwątpienie ogarnęło jego umysł i zastanawiał się, czy przypadkiem nie stał się misjonarzem dla ambicji i sławy, a nie dla pokory i samozapierającej miłości. Zaczął czytać katolickich mistyków, takich jak Madame Guyon, Fenelon i Thomas à Kempis, którzy doprowadzili go do samotnej ascezy i różnych form umartwiania się. Porzucił swoją starotestamentową pracę tłumaczeniową, miłość swojego życia i wycofywał się coraz bardziej od ludzi i od „wszystkiego, co teoretycznie mogłoby wspierać dumę lub promować jego przyjemność”.

Przy domu miał wykopany grób. Siadał obok niego, zastanawiając się nad etapami rozpadu ciała. Na czterdzieści dni wycofał się samotny w dżunglę. Napisał w jednym liście, że poczuł całkowitą duchową pustkę. „Bóg jest dla mnie Wielkim Nieznanym. Wierzę w niego, ale Go nie znajduję”.

Jego brat Elnathan zmarł 8 maja 1829 roku w wieku 35 lat. Paradoksalnie, okazało się to punktem zwrotnym w wyzdrowieniu Judsona, ponieważ miał powody, by sądzić, że brat, którego zostawił jako niewierzącego siedemnaście lat wcześniej, umarł jako wierzący człowiek. Przez cały rok 1830 Adoniram wychodził z ciemności.

Gotowa Biblia i nowa żona


Głównym zadaniem misyjnym Judsona od samego początku, a zwłaszcza w tym momencie jego życia, było tłumaczenie Biblii. W tych latach odnowy duchowej, bez żony i dzieci, ograniczył się do małego pokoju zbudowanego w celu poświęcenia niemal całej swojej energii na udoskonalenie (dopracowanie) tłumaczenia Nowego Testamentu i kontynuowanie Starego Testamentu. Pod koniec 1832 r. wydrukowano trzy tysiące egzemplarzy ukończonego Nowego Testamentu. Stary Testament ukończył 31 stycznia 1834 roku.

Po ukończeniu pierwszego szkicu Biblii w języku birmańskim wydaje się, jakby Bóg uśmiechnął się do niego.. na korzyść nowej żony. Trzy lata wcześniej zmarł inny misjonarz w Birmie, George Boardman. Jego wdowa, Sarah, została w Birmie i sama stała się legendą, pozostając w sercu misji ze swoim dzieckiem, George'em.
W lutym 1834 r. Judson otrzymał list od Sary.
1 kwietnia wyjechał z Moulmein do Tavoy z zamiarem poproszenia jej o rękę.
10 kwietnia byli małżeństwem.

Miały to być jedne z jego najszczęśliwszych dni w Birmie, ale nie bez bólu i nie trwały dłużej niż dziesięć lat. Po urodzeniu ośmiorga dzieci w ciągu jedenastu lat Sara zachorowała tak bardzo, że całą rodziną postanowili udać się do Ameryki w nadziei, że morskie powietrze zadziała. Judson nie był w Ameryce od 33 lat i wracał tylko ze względu na żonę. Gdy we wrześniu 1845 r. okrążyli cypel Afryki, Sara umarła. Statek rzucił kotwicę przy Wyspie św. Heleny na tyle długo, aby Adoniram mógł wykopać tam grób i pochować żonę i matkę, a następnie płynąć dalej.

Tym razem Adoniram nie zstąpił w głębiny depresji, jak poprzednio. Miał swoje dzieci. Co więcej, jego cierpienia oderwały go od pokładania zbyt wielkiej nadziei w tym świecie. Uczył się, jak „nienawidzić swojego życia” na tym świecie bez goryczy i depresji (Ew. Jana 12:25). A teraz miał jedną pasję: wrócić i oddać życie dla Birmy.

Niewielu umiera z takim trudem (tak boleśnie) (Few Die So Hard)


Pobyt Judsona w Stanach nie przebiegał zgodnie z planem. Ku zdumieniu wszystkich zakochał się po raz trzeci, tym razem w Emily Chubbuck, i poślubił ją 2 czerwca 1846 r.
Miała 29 lat; on miał 57.
Była znaną pisarką. Opuściła swoją sławę i karierę pisarską, aby pojechać z Judsonem do Birmy. Przybyli w listopadzie 1846 roku. Bóg dał im cztery najszczęśliwsze lata, jakich kiedykolwiek zaznali.

Adoniram i Emily mieli jedno dziecko. Sprawy układały się pomyślnie, ale wtedy stare choroby zaatakowały Adonirama po raz ostatni. Jedyną nadzieją było wysłanie rozpaczliwie chorego Judsona w podróż.

3 kwietnia 1850 r. zabrali Adonirama na Aristide Marie, kierując się na Wyspę Francji z jednym przyjacielem, Thomasem Ranneyem, aby się nim opiekował. W swojej niedoli od czasu do czasu budził go straszliwy ból kończący się wymiotami. Jedno z jego ostatnich zdań brzmiało: „Jak niewielu jest takich, którzy ..tak ciężko umierają!”

O 4:15 w piątkowe popołudnie, 12 kwietnia 1850 roku, Adoniram Judson zmarł na morzu, z dala od całej swojej rodziny i birmańskiego kościoła. Tego wieczoru statek zatrzymał się. „Załoga zebrała się cicho. Bakburta została otwarta. Nie było modlitw. . . . Kapitan wydał rozkaz. Trumna wyślizgnęła się przez burtę w objęcia nocy”.

Dziesięć dni później Emily urodziła drugie dziecko, które zmarło przy urodzeniu. Cztery miesiące później dowiedziała się, że jej mąż nie żyje. W styczniu powróciła do Nowej Anglii i zmarła na gruźlicę trzy lata później w wieku 37 lat.

Owoc obumarłego ziarna


Życie Judsona było ziarnem pszenicy, które spadło na ziemię Myanmaru i umarło.. raz po raz (Jan 12:24). Cierpienie było ogromne. Taki też był owoc. Na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia Patrick Johnstone oszacował liczebność Konwencji Baptystów w Myanmar (nowa nazwa Birmy) na 3700 zborów z 617 781 członkami i 1 900 000 ‘sympatyków’ - owoc tego obumarłego ziarna.

Oczywiście, oprócz Judsona, byli inni - z czasem, setki innych. Oni także przyszli i oddali swoje życie. Wielu z nich zmarło w znacznie młodszym wieku niż Judson. Zadziwiający owoc w Myanmarze wyrósł dziś na ziemi cierpienia i śmierci wielu misjonarzy, zwłaszcza Adonirama Judsona.