niedziela, 31 marca 2024

Powrót do Boga

Lecz powiedz im: Tak mówi Pan Zastępów: Nawróćcie się do mnie - mówi Pan Zastępów - a Ja zwrócę się do was - mówi Pan Zastępów.

Zachariasza 1:3

Izraelu, nawróć się całkowicie do PANA, swego Boga. Upadłeś bowiem z powodu swojej nieprawości. Weźcie ze sobą słowa i zawróćcie do PANA. Mówcie do niego: Przebacz całą naszą nieprawość i daj to, co dobre, wtedy oddamy ci cielce naszych warg.

Ozeasza 14:1,2


Małżeństwo może być trudne. Wystarczy spojrzeć na statystyki rozwodów, by się o tym przekonać. Nawet przed pojawieniem się rozwodów bez orzekania o winie i kultury, w której rozpad małżeństwa nie jest niczym wielkim, mężowie i żony zmagali się z trudnościami. Konflikty w relacjach międzyludzkich są nieuniknionym elementem połączenia dwojga grzeszników węzłem małżeńskim.

Lubimy mówić o takich szczególnych słowach jak: "kocham cię", które mogą podtrzymać małżonków na duchu. Ale jest też inne ważne słowo i może być jeszcze ważniejsze w trudnych chwilach: Przepraszam

Oczywiście te słowa nie mają one większego znaczenia, jeśli są wypowiadane w sposób lekceważący, banalny lub gniewny; ale szczere przeprosiny i szczere, czułe przebaczenie (Efezjan 4:32) mogą naprawdę podtrzymać małżeństwo: 

- Przepraszam. 

- Popełniłem błąd. 

- Czy mógłbyś mi wybaczyć? 

- Spróbujmy jeszcze raz. 

- Kocham cię. Spróbujmy razem iść naprzód. 

Małżeństwo z konieczności wiąże się z ciągłą serią nowych początków, zadośćuczynień i napraw. A kiedy małżeństwo się nie udaje, często dzieje się tak dlatego, że mąż lub żona odmawiają powrotu do drugiej osoby.

(Przestają myśleć o nich z szacunkiem, narasta niechęć do wszystkiego, wręcz żywią czyli dokarmiają urazy).

(Czasami, oczywiście, z uzasadnionych powodów, Bóg zezwala na zakończenie małżeństwa, jak w przypadku cudzołóstwa, a 1 Koryntian 7 mówi o odejściu niewierzącego małżonka).

Ta potrzeba powrotu odnosi się nie tylko do naszej relacji ze współmałżonkiem, ale także do naszej relacji z Bogiem. Często Go zawodzimy i popełniamy błędy, które przynoszą hańbę i nam i Jego imieniu. Odwracamy się od Niego w buncie, jesteśmy nieposłuszni Jego "Edukacja bez wartości, choć pożyteczna, wydaje się raczej czynić człowieka bardziej przebiegłym diabłem". ~ C. S. Lewis i staramy się kierować własnym przeznaczeniem. 

Tak więc, podobnie jak w małżeństwie, musimy zobowiązać się do powrotu do Niego - choć w tym przypadku to my zawsze jesteśmy tymi, którzy błądzą.

Jakub instruuje nas bardzo konkretnie, abyśmy "zbliżyli się do Boga" (Jk 4:8). Takie też było wezwanie Boga skierowane do nas przez Zachariasza: "Wróć do mnie, mówi Pan Zastępów". W obu fragmentach rezultat jest zasadniczo taki sam i jest cudowny: "On zbliży się do ciebie"; "Ja powrócę do ciebie". 

Jeśli mamy nadzieję cieszyć się obecnością naszego wielkiego Boga i zaznać Jego błogosławieństwa, musimy upewnić się, że okazujemy skruchę za grzechy i zawracamy do Pana, nieustannie wracając do Niego, mówiąc Mu, że jest nam przykro i potrzebujemy Jego przebaczenia, i ponownie zobowiązując się do pójścia naprzód razem z Nim.

W naszych niepowodzeniach możemy myśleć, że Bóg nie chce mieć z nami nic wspólnego - że jest zdegustowany i zły. Ale prawda jest taka, że On tylko czeka, aż do Niego przyjdziemy, aby mógł ponownie zbliżyć się do nas. 

Bóg nigdy nie odmawia nam powrotu. 

Zastanów się dzisiaj, w których obszarach swojego życia potrzebujesz powrócić do Boga i powiedzieć: Przepraszam. Wiedz, że gdy to zrobisz, On z radością cię przyjmie i znowu usłyszysz jego zapewnienie: Kocham cię.

—-

Jennifer Benson Schuldt: 

W roku 1834 powstał hymn „Tak jaki jestem”. Napisała go Charlotte Eliott, która od wielu lat była niepełnosprawną osobą. Chciała pomóc w zbiórce pieniędzy na szkołę dla dziewcząt, ale nie była w stanie z powodu choroby. Czuła się bezużyteczna, a jej przygnębienie sprawiło, że zaczęła wątpić w swoją wiarę w Chrystusa. Napisała ten hymn w reakcji na swoje zwątpienie. Jej rozpacz dochodzi do szczytu, gdy pisze następujące słowa:


Tak jaki jestem, pełen skruch,

Odwaga ma rozwiana w puch,

W twej łasce tylko ufa duch,

Więc idę już Baranku mój!


Tak jakim jestem - Tyś łaskaw mi,

Przebaczasz i obmywasz z win,

Dla Twych obietnic wierzę Ci 

- Baranku Boży idę już.

Jezus, w trzy dni po swojej śmierci i pochówku, powstał z martwych i zachęcił ucznia, którego historia nazwała „wątpiącym Tomaszem”, by sprawdził Jego blizny (Ew. Jana 20:27). Gdy apostoł dotknął ran Chrystusa, w końcu uwierzył w zmartwychwstanie. Pan powiedział mu: „Że mnie ujrzałeś, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (w. 29).

Jako chrześcijanie dzisiejszych czasów nie widzieliśmy, a jednak wierzymy. Czasami jednak nasze ziemskie okoliczności wywołują w naszych duszach poważne wątpliwości. Wołamy wówczas: „Wierzę, pomóż niedowiarstwu memu” (Ew. Marka 9:24). Jezus zachęca nas, abyśmy przyszli do Niego tacy, jacy jesteśmy.



sobota, 30 marca 2024

Nowy rodzaj pokoju



Vernon Grounds tak wspomina o Jimim Hendriksie:

Jako gitarzysta rockowy Jimi Hendrix prowadził rozwiązłe życie, zażywając narkotyki i zachowując się skandalicznie na scenie i poza nią.


Pod koniec koncertu w 1970 roku Jimi rozbił swoją gitarę. Według Roberta McGee i Donalda Sapaugha w Search for Peace, publiczność krzyczała i biła brawo, ale nagle szaleńczy aplauz ustał. Jimi upadł na kolana i pozostał w tej pozycji bez ruchu. Przerwał ciszę pytając: "Jeśli ktoś zna prawdziwy pokój, chciałabym porozmawiać z nim za kulisami". Ale najwyraźniej nikt nie odpowiedział na jego zaskakujące zaproszenie. Kilka dni później zmarł z przedawkowania narkotyków. Pokój, prawdziwy pokój, wymknął się Jimiemu Hendrixowi.

———

A teraz o uczniach, którzy również potrzebowali pokoju…


Nastał już wieczór tego właśnie dnia, pierwszego po szabacie. Uczniowie zeszli się razem, lecz w obawie przed Żydami zaryglowali drzwi. I wtedy zjawił się Jezus. Stanął pośród nich i powiedział: 

Pokój wam! 

Po tych słowach pokazał im ręce i bok. 

Uczniowie ucieszyli się, że zobaczyli Pana.


Jana 20:19-20 snp


Wielu z nas, którzy stracili kogoś bliskiego, może przypomnieć sobie wieczory po stracie, kiedy trudno było nawet oddychać. Siedzieliśmy tam z innymi, smucąc się w ciszy przerywanej co jakiś czas refleksją.


Można sobie wyobrazić, że w niedzielny wieczór po śmierci Jezusa Jego uczniowie przeżywali coś podobnego. 

Być może jeden z nich powiedział: - Pamiętasz, jak byliśmy podekscytowani i pełni nadziei, kiedy On chodził po wodzie? 

Być może inny dodał: - Pamiętam, jak płakał przy grobie Łazarza. Nigdy tego nie zapomnę. 

We wszystkich tych wspomnieniach bez wątpienia odczuwali przeszywającą świadomość, że już nigdy na ziemi nie zobaczą twarzy Jezusa. Byli o tym przekonani. Bali się przyszłości. Właśnie byli świadkami egzekucji Chrystusa i zamknęli za sobą drzwi (J 20:19), obawiając się, że staną się kolejnym celem.


Jezus o tym wiedział. Dlatego, gdy pojawił się cicho wśród nich tej nocy, pierwszym słowem, które wyszło z Jego ust, było "Pokój" lub "Szalom". Było to zwyczajowe semickie pozdrowienie, które było ciepłe i pozbawione nagany, obwiniania czy rozczarowania. Następnie pokazał im swoje ręce i bok. To był On. Jezus, którego byli przekonani, że już nigdy nie zobaczą. Rzeczywiście stał pośród nich!


"Pokój z wami" dało uczniom wskazówkę nie tylko co do tego, że ich radość powinna wynikać ze świadomości, że On nie jest już martwy, ale z czegoś znacznie większego: że przez swoje zmartwychwstanie Jezus przychodzi teraz, aby obdarzyć nowym rodzajem pokoju w wyniku przelania Jego krwi na krzyżu. 


A pokój, którym ich przywitał, jest tym samym pokojem, który daje każdemu ułaskawionemu grzesznikowi.


Szalom nabiera zupełnie nowego znaczenia dla tych, którzy odkrywają ten pokój. W naszym zmęczonym świecie, uginającym się pod ciężarem wszystkiego, co trudne i zepsute, skażonym obojętnością lub  negacją Boga Wszechmogącego w całym Jego majestacie - wiemy, że On wciąż nas szuka. 


Tak jak podszedł do Marii Magdaleny przy otwartym grobie (Ew. Jana 20:11-18) i do dwóch uczniów na drodze do Emaus (Ew. Łukasza 24:13-35), tak z miłością podąża za tobą i za mną, zachęcając nas, byśmy odnaleźli pokój w Nim, w Tym, przy którego narodzinach aniołowie śpiewali: "Pokój na ziemi ludziom, których sobie upodobał" (Ew. Łukasza 2:14).


W obliczu strachu nasz świat boleśnie pragnie pokoju. Ale sama tęsknota za nim i śpiewanie o nim nie stworzy go. Pokój można znaleźć tylko w Jezusie i Jego słowach: "We Mnie możecie zaznać pokoju, ukojenia" (Jana 16:33). 


Zmartwychwstanie nie oznacza po prostu, że istnieje jakiś Chrystus. Oznacza, że Chrystus żyje na zawsze i że daje nam pokój z Ojcem i pokój w nas samych, dziś i na zawsze. 


Bez względu na to, jakie burze szaleją wokół ciebie lub w tobie, upewnij się, że słyszysz dziś głos swojego zmartwychwstałego Zbawiciela, mówiący: "Pokój z tobą".




90. Jak odzyskać raj utracony



Powiedział: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa". 

A On mu odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju".


Łukasza 23:42-43


Mart DeHaan opowiada tę historię z perspektywy złego snu... 


Czy miałeś kiedykolwiek świadomość, że twoje życie zostało zrujnowane, ponieważ uczyniłeś coś żenującego, haniebnego, a może nawet zbrodniczego - a potem budzisz się by uświadomić sobie, że był to tylko sen? 


Co by się stało gdyby nie był to tylko nocny koszmar? 

Co by było gdyby sytuacja okazała się realna—w twoim życiu lub życiu twojego bliskiego?


Podobna sytuacja wydarzyła się w XIX-wiecznej powieści Georga McDonalda pt. The Curate’s Awakening (Przebudzenie wikariusza). Jest to historia o duchownym, który dochodzi do wniosku, że owszem, przemawia w imieniu Boga, w którego jednakże prawdopodobnie nie wierzy. 


Pewnego dnia zostaje przywołany do łoża młodego mężczyzny, który umiera i odchodzi od zmysłów ponieważ jest nękany świadomością popełnionego morderstwa.


W czasie rozpaczliwej walki, która potem następuje, duchowny odkrywa to, co powinniśmy rozumieć wszyscy. Ulga przebudzenia się po przykrym śnie jest niczym w porównaniu z obudzeniem się w rzeczywistości Bożego przebaczenia, które uznawaliśmy dotąd za zbyt dobre by było prawdziwe.


Gdzie możemy znaleźć potrzebne nam odpuszczenie? 

Tylko w Jezusie, który gdy wisiał na krzyżu, rzekł do proszącego o pomoc przestępcy: 

„Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju” (Ew. Łukasza 23:43).


Spójrzmy na tę historię jeszcze raz:


Oto Jezus ukrzyżowany pomiędzy dwoma skazanymi przestępcami - obaj słyszą słowa Chrystusa, ale reagują krańcowo  inaczej. 


Pierwszy umierający uważa krzyż za sprzeczność. Dochodzi do wniosku, że skoro Jezus jest na krzyżu, to nie może być Zbawicielem. Wyśmiewa więc człowieka na środkowym krzyżu: "Czy Ty nie jesteś Chrystusem? Ocal siebie i nas!" (Łukasza 23:39). 


Ale drugi człowiek postrzega krzyż jako potwierdzenie. Uznaje, że skoro Jezus jest na krzyżu - to musi być Zbawicielem.


Ten niegdyś zatwardziały przestępca widział i słyszał wystarczająco dużo o Jezusie w Jego ostatnich godzinach, aby dojść do wniosku, że był On niewinny jakiejkolwiek zbrodni.


Duch Święty otworzył mu oczy, by zdał sobie sprawę, że jego położenie było o wiele poważniejsze i gorsze niż wcześniej sądził. Nie tylko został ukarany sprawiedliwie, otrzymując wyrok potępienia, na jaki zasługiwały jego grzechy, ale jego kara miałaby trwać wiecznie, gdyby zabrakło mu przebaczenia, o którym mówił Jezus.


Po uświadomieniu sobie tego, skazaniec pokornie prosi Jezusa o to, na co wiedział, że nie zasługuje: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa". Przypuszczalnie przeanalizował dowody i doszedł do wniosku, że jeśli ten człowiek jest Mesjaszem, to jest tym długo obiecywanym Królem. Jeśli jest tym Królem, to będzie miał królestwo - wieczne królestwo Boże. A kiedy przybędzie do swojego królestwa, to kto wie, może wtedy przypomni sobie o mnie. 


Odpowiedź Jezusa jest zdumiewająca: "Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju". Jezus nie tylko obiecał, że ten człowiek - nawet taki jak ten - pójdzie do nieba; podkreślił także natychmiastowy charakter tej rzeczywistości dla tego umierającego człowieka: "dzisiaj"! Możemy sobie tylko wyobrazić, jak kończą rozmowę nie.. wisząc na krzyżu na Górze Kalwarii, ale.. siedząc już w królestwie Bożym.


Ten przestępca nie zaoferował nic i poprosił Króla o wszystko. A On się zgodził. 


To nigdy nie powinno nas nie poruszać. Oraz zawsze powinno dodawać nam otuchy - ponieważ ty i ja jesteśmy w takiej samej sytuacji jak ten przestępca. Nie mamy nic, co moglibyśmy przynieść Jezusowi (jak gdyby nasze uczynki mogły być kluczem otwierającym drogę do Jego królestwa). Wszystko, co przynosimy, jest tym samym, co wniósł ze sobą przestępca: nasz grzech. Ale właśnie dlatego Jezus zawisł na krzyżu: abyśmy mogli przynieść Mu nasz grzech, a On mógł go wziąć i ponieść. 


Dlatego obietnica Jezusa dana przestępcy jest również Jego obietnicą dla każdego wierzącego, który umiera: "Dziś będziesz ze mną w raju". Niech ta świadomość będzie twoją radością i paliwem dla twojego dzisiejszego uwielbienia. Pewnego dnia ty - nawet ty - będziesz ze swoim Królem w raju.


Jezus - to jedyna droga do utraconego raju.






czwartek, 28 marca 2024

Bóg połamanych kawałków

Pas Oriona


Anioł Pański rzekł też do [Hagar]: "Na pewno rozmnożę twoje potomstwo, tak że nie będzie można ich policzyć" 

... I Bóg rzekł do [Abrama]: "Oto moje przymierze jest z tobą i będziesz ojcem wielu narodów".

Księga Rodzaju 16:10; 17:4


Czy kiedykolwiek obserwowałeś dzieci bawiące się klockami, budujące mały domek lub statek kosmiczny, ale całkowicie ignorujące plany jego budowy? W końcu, z kawałkami porozrzucanymi po podłodze, kończą z jakimś monstrum - kawałkami wystającymi w każdą stronę, drzwiami, które otwierają się donikąd - i przychodzą do ciebie, narzekając, że to po prostu nie wygląda dobrze. Więc bierzesz dziecko, kawałki i bałagan, siadacie razem i mówicie: "Weźmiemy teraz plany i ten bałagan i zrobimy to dobrze tym razem".

Kiedy Abraham i Sara stali się znużeni i niespokojni, czekając, aż Bóg spełni swoją obietnicę dziedzica, wzięli sprawy w swoje ręce. Próbując ułożyć sobie życie na własną rękę, zgodzili się, by Abraham przespał się z Hagar, służącą Sary, aby mieć dziecko (Rdz 16:1-4). 

Ich decyzja zasiała niezgodę, chaos, pogardę i nieszczęście: po tym, jak Hagar "zobaczyła, że poczęła" (w. 4), stała się dumna i "spojrzała z pogardą na swoją panią". Następnie Sara obwiniła Abrahama za swoje nieszczęście, a on odpowiedział, umywając ręce z całego bałaganu: "Służebnica twoja jest w twojej mocy; czyń z nią, co ci się podoba" (w. 6). W ich życiu zapanował bałagan.

Ale Bóg unieważnił ich błędne decyzje i interweniował z miłosierdziem i łaską. 

Najpierw, anioł Pański spotyka Hagar w jej potrzebie, zapewnia ją o Bożej obecności i przekazuje jej Bożą obietnicę: "Z pewnością rozmnożę twoje potomstwo, tak że nie będzie można ich policzyć". 

Podobnie w przypadku Abrahama i Sary.. ich błąd nie mógł zniweczyć Bożych celów przymierza i niezłomnej miłości. Bóg obiecał, że Sara urodzi syna, którego mieli nazwać Izaak, oraz obiecał Abrahamowi: "Zawrę z nim przymierze na wieki" (Rdz 17:19).

Pod wieloma względami Bóg traktuje nas podobnie. Jak rodzic z roztrzęsionym dzieckiem, przychodzi i zbiera rozbite części naszego życia. Przychodzi do nas w naszym załamaniu, ze strzępami naszych własnych wysiłków rozrzuconymi wokół nas i Jego planami leżącymi gdzieś z boku, a On zastępuje te kawałki, wskazuje nam z powrotem na swoje plany i przywraca nas na właściwą ścieżkę.

Ile razy Bóg pokonał twoje błędy? Ile razy Bóg przyszedł do ciebie w twoim błędzie i buncie, w twojej pustce i załamaniu, i doprowadził ku swojej chwale wydarzenia, które były dla ciebie niemożliwe do przewidzenia? 

Chwal dziś Boga za Jego niezachwianą miłość i wierność. Słowa Mojżesza do Jozuego wciąż brzmią prawdziwie: "..Pan idzie przed tobą. On będzie z tobą, nie opuści cię ani cię nie porzuci" (Pwt 31:8).


Psalm 40




środa, 27 marca 2024

Królestwo i krzyż



Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi słudzy walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Lecz królestwo moje nie jest z tego świata.

Jana 18:36

Kiedy Jezus przybył do Jerozolimy w pierwszą Niedzielę Palmową, był królem.. na osiołku. Królem.. bez pałacu, królem.. bez tronu - królem bez widocznego królestwa. 

Szybko stało się jasne i kontrowersyjne zarazem, że Chrystus przyszedł jako cierpiący król, którego przepowiedziało Pismo Święte, a nie jako triumfujący król, którego pragnęli ludzie.

Wielu, którzy podziwiali Jezusa tamtego dnia w Jerozolimie, ostatecznie Go odrzuciło. Powiedzieli: Nie chcemy żadnego cierpienia. Chcemy tylko zwycięstwa. Chcemy tylko władzy. Chcemy tylko rządzenia. 

Dziś niewiele się różnimy. Często ignorujemy to, co nie podoba nam się w posłudze Jezusa i zadowalamy się Jezusem jako wspaniałym przykładem, Jezusem rozwiązującym problemy, Jezusem jako guru lub Jezusem - reformatorem politycznym.

Ale królestwo Boże koncentruje się na krzyżu: "Postanowiłem nie znać wśród was niczego", mówi Paweł, "oprócz Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego" (1 Koryntian 2:2). 

Innymi słowy, nigdy nie zrozumiemy Jezusa - nigdy tak naprawdę Go nie poznamy, nigdy tak naprawdę Go nie pokochamy, nigdy tak naprawdę nie będziemy w Jego królestwie - dopóki nie zrozumiemy, że sercem i wejściem do królestwa Chrystusa jest Jego śmierć i zmartwychwstanie. Jest to środek, dzięki któremu do niego wchodzimy i wzór, według którego w nim żyjemy.

Odnowiona kultura powstaje nie dlatego, że zmieniamy instytucje i politykę, ale dlatego, że królestwo skoncentrowane na krzyżu przemienia ludzkie serca. 

Nigdy w historii przebudzenie nie zostało wywołane przez działalność polityczną; zawsze wynikało z modlitwy, głoszenia, wstawiennictwa i życia chrześcijan tak, jak wzywa nas do tego Chrystus. Świat zmieni się tylko wtedy, gdy my sami się zmienimy.

Królestwo Boże jest sprawą wystarczająco wielką, by dla niej żyć i wystarczająco wielką, by za nią umrzeć. 

Czy chcesz porzucić swoje małe ambicje i oddać się Bogu? W takim razie musisz zrezygnować z promowania sprawy politycznej jako sposobu na ochronę zdrowia kościoła lub społeczeństwa; musisz zrezygnować z myśli, że własnymi środkami doprowadzisz do przebudzenia. 

Zamiast tego idź gdzieś, gdzie nikt nie zna Jezusa i powiedz im o tym. Może to twoje biuro. Może to twoja okolica. A może to Teheran, Dżakarta lub Algier. Może to być gdziekolwiek, ponieważ Bóg jest wszędzie i jest potrzebny każdemu. 

Porzuć życie według zasad systemów tego świata i podążaj za Królem, który zakosztował śmierci, zanim wszedł do swojej chwały (Łk 24:26).

Wierzący mają ogromny przywilej i niewiarygodne wyzwanie oferowania dobrej nowiny o królestwie Bożym społeczeństwu, które boi się śmierci i niewiele wie o prawdziwym życiu. 

Nie jest to łatwe zadanie, a jego realizacja może nas drogo kosztować w tym życiu. Ale nikt, kto poświęca wiele dla Jezusa, nie ma powodu, by tego żałować, ani teraz, ani przez całą wieczność.

wtorek, 26 marca 2024

Jak zbliżać się do Boga w modlitwie



Ale niech prosi z wiarą, nie wątpiąc, bo ten, kto wątpi, jest jak fala morska, którą wiatr porywa i miota. Takiemu bowiem nie wolno przypuszczać, że cokolwiek otrzyma od Pana; jest on bowiem człowiekiem dwulicowym, niestałym na wszystkich swoich drogach.


Jakuba 1:6-8


Istnieje rodzaj modlitwy, która nie otrzymuje niczego od Boga.


Jest to modlitwa wątpiącego, który nie "prosi z wiarą". Kiedy Jakub mówi, że mamy zanosić nasze prośby do Boga "bez powątpiewania", nie mówi, że nigdy nie możemy mieć niepewności ani zamieszania w naszych umysłach. 


Wątpić w sensie, w jakim Jakub używa tutaj tego terminu, to coś więcej niż po prostu powiedzieć: "Trudno mi być tego pewnym" lub "Wiem, że to prawda, ale czasami się zastanawiam"; raczej jest to odmowa powierzenia się opiece naszego Ojca. 


Jest to tworzenie planu awaryjnego, który opiera się na naszych wysiłkach, nawet gdy prosimy Boga o Jego interwencję, lub prosimy o coś, czego w głębi duszy tak naprawdę nie chcemy.


J.B. Phillips parafrazuje ten werset w pomocny sposób: "Musi prosić w szczerej wierze, bez skrytych wątpliwości co do tego, czy naprawdę chce Bożej pomocy, czy nie". 


Jakub odnosi się do kwestii podzielonej lojalności, opisując wątpiącego jako osobę, której modlitwy i pragnienia są ze sobą wyraźnie sprzeczne. Taka osoba przychodzi do Boga i prosi o rzeczy, których nie ma zamiaru robić, podobnie jak wielki teolog Augustyn z V wieku modlił się przed swoim nawróceniem: "Panie, uczyń mnie czystym, ale jeszcze nie teraz"[1].


Bóg wie, kiedy po prostu odgrywamy swoją sztuczkę, używamy języka i śpiewamy pieśń bez chęci dopasowania naszego życia do naszych słów. On wie, czy naprawdę chcemy Jego pomocy, czy też zastrzegamy sobie prawo do robienia tego, na co mamy ochotę, jeśli Jego mądrość nie prowadzi nas w kierunku, którego naturalnie pragniemy. 


Wiara mówi "nie" tego rodzaju hipokryzji, która modli się o mądrość, ale działa głupio. 

Wiara opisana przez Jakuba jest zatem czymś więcej niż zrozumieniem; jest wyrazem zaufania i oddania.

poniedziałek, 25 marca 2024

Świątynia z solidnymi fundamentami

 


PAN jest w swym świętym przybytku, 

tron PANA jest w niebie, 

jego oczy patrzą, 

jego powieki badają synów ludzkich. 

PAN doświadcza sprawiedliwego, 

ale jego dusza nienawidzi niegodziwego 

i tego, kto kocha bezprawie.


(Jego święty adres się nie zmienił )

Psalm 11:4-5 ubg


Każdy z nas może wielokrotnie czytać pewne fragmenty lub wersety Pisma Świętego, a mimo to przeoczyć kopalnie prawdy. Czasami omijamy je, ponieważ jesteśmy zbyt dobrze zaznajomieni z tym, co przeczytaliśmy, a innym razem dlatego, że nie poświęcamy czasu na medytację i delektowanie się bogactwem, które mamy przed sobą.


Skorzystajmy więc z okazji, aby zastanowić się nad prawdą, że "Pan jest w swojej świętej świątyni". 


Ta prosta prawda oferuje zarówno pocieszenie, jak i karcenie. Jej prawdziwość jest potwierdzona w wielu miejscach Starego Testamentu ale Dawid zapewnia kilka dodatkowych punktów widzenia, z których można ją rozważyć w Psalmie 11.


Pierwszym z nich jest to, że "tron Pana jest w niebie", co czyni Go wywyższonym Panem. Panuje nie jako śmiertelnik z ograniczoną perspektywą i kontrolą, ale jako wszechmocny, nieśmiertelny, wszechwiedzący Bóg niebios. On przewyższa wszystkich władców, a wszystkie narody są niczym przed Nim.


Po drugie, Bóg jest obserwującym Panem: "Jego oczy widzą". Z wywyższonej pozycji Jego niebiańskiego tronu nic nie jest ukryte przed Bożym wzrokiem. Żadna dobra rzecz uczyniona w Jego imieniu nie pozostaje niezauważona, a żaden nieczysty motyw czy myśl nie są dla Niego tajemnicą. 


Jakże pocieszająca jest świadomość, że każdy dzień naszego życia, począwszy od czasów, gdy byliśmy jedynie "nieuformowaną substancją", jest widoczny dla Boga (Psalm 139:15-16)! I jakże otrzeźwiająca jest świadomość, że każde słowo, myśl i czyn są przed Nim obnażone!


Po trzecie, Bóg jest Panem wystawiającym na próbę: "Pan doświadcza sprawiedliwego". 


Jego próby nie zawsze są łatwe, ale zawsze są dokładnie tym, czego potrzebujemy. Nikt z nas nie dotrze do nieba bez doświadczeń i prób po drodze. Może to być nieprzyjemna rzeczywistość do rozważenia, ale powinna być dla nas cenna, ponieważ oznacza to, że nie wpadniemy w panikę, gdy Bóg, w swojej czasami nieodgadnionej mądrości, poprowadzi naszą ścieżkę przez dolinę. Boże próby nigdy nie są bezcelowe; zawsze mają na celu przygotowanie nas na dzień, w którym ujrzymy Go w Jego świętej świątyni.


Pamiętaj o prawdzie tego wersetu, gdy następnym razem poczujesz, że "fundamenty są zniszczone" (Psalm 11:3). Niestabilność, którą czasami odczuwamy, ma nam przypominać, że światowa stabilność jest tylko iluzją, a prawdziwe bezpieczeństwo można znaleźć tylko w Bogu. 


Tylko On jest wywyższony, tylko On widzi wszystko i tylko On kieruje naszym życiem i poddaje nas próbom dla naszego dobra. 


Kiedy fundamenty drżą, możemy pamiętać, że ten świat nie jest naszym domem i że nasz suwerenny Bóg prowadzi nas, byśmy pewnego dnia zamieszkali w mieście o fundamentach, które się nie zachwieją (Hbr 11:10; 12:28). Pamiętaj, że On jest w swojej świętej świątyni i obiecał doprowadzić cię do tego miejsca.

niedziela, 24 marca 2024

Jego chwała, nasza sprawa




Jego chwała, nasza sprawa

Pochyliła się i porodziła, bo przyszły na nią bóle. A około czasu jej śmierci (...) nazwała dziecko Ikabod, mówiąc: "Chwała odeszła od Izraela!", ponieważ Arka Boża została zdobyta i z powodu jej teścia i jej męża.

1 Samuela 4:19-21


Czy zdarza ci się widzieć kogoś przelotnie, na przykład w autobusie lub w sklepie, i uderza cię myśl, że w tej osobie zawarte jest całe życie - nadzieje, marzenia, smutki, żale? Żona Pinechasa - nie znamy nawet jej imienia - jest kimś, kto może sprawić, że zaczniemy się zastanawiać: "Jakie było jej życie?".


Przypuszczalnie na ślubie tej kobiety panowała wielka radość i świętowanie. W końcu poślubiła kapłana! Jednak z biegiem czasu prawdopodobnie zdała sobie sprawę z podwójnych standardów swojego męża: wypełniał swoje obowiązki kapłańskie, ale także nadużywał swojej roli, sypiając z innymi kobietami, co było powszechnie znane (1 Samuela 2:22).


Teraz, będąc w zaawansowanej ciąży z jego dzieckiem, "usłyszała wieść" (1 Samuela 4:19), że Filistyni zabili jej męża i zdobyli Arkę Pana (w. 11). Zwykle można by pomyśleć, że śmierć współmałżonka znajduje się na czele listy zmartwień, a wszystkie inne sprawy na świecie schodzą na dalszy plan. Tak jednak nie było w przypadku żony Pinechasa. Dla tej kobiety duchowe implikacje związane z pojmaniem Arki Bożej znacznie przewyższały nawet najbardziej niepokojące troski doczesne. Nawet wiadomość, że urodziła syna, nie poruszyła jej tak bardzo, jak to, co stało się z arką przymierza. Nazwała więc swoje dziecko Ikabod, co oznacza po prostu "bez chwały" lub "Gdzie jest chwała?".


W całym swoim bólu, rozczarowaniu i stracie, w jakiś sposób, głęboko w środku, żona Pinechasa uchwyciła coś, czego nawet najbliżsi jej ludzie nie pojmowali. Wiedziała, że chwała Boża jest ważniejsza niż imię Eliego, ważniejsza niż Szilo i ważniejsza niż zwycięstwo w bitwie. Jak pisze Dale Ralph Davis: "W momencie swojej śmierci nauczyła więcej teologii niż Pinechas przez całe swoje życie".


Ta kobieta musiała żyć w obecności Boga. Kiedy jej mąż ją zawiódł, a ona była świadoma rozbieżności między jego publicznym wyznaniem a jego prywatną rzeczywistością, musiała uciec się do Pana, jako jej " najpewniejszej pomocy w ucisku" (Psalm 46:1). W przeciwnym razie troska o Jego chwałę nie byłaby jej pierwszą reakcją.


A co z tobą? 

Czy Boża chwała i obecność są twoim największym zmartwieniem? 

Czy rozwój Jego sprawy i cześć dla Jego imienia mają dla ciebie większe znaczenie niż cokolwiek innego? Na tej drodze leży prawdziwa wolność, ponieważ oznacza to, że zawsze oczekujesz życia w samej obecności Boga - w mieście, w którym nie ma świątyni, "bo jego świątynią jest Pan, Bóg Wszechmogący, i Baranek. A miasto to nie potrzebuje słońca ani księżyca, by mu świeciły, bo chwała Boża daje mu światło" (Objawienie 21:22-23). 


W szczegółach swojego dnia, w życiowych próbach i w chwili śmierci - zwracaj się do Boga jako swojego schronienia i mocnej wieży (Przysłów 18:10). Tylko wtedy odkryjesz lub przypomnisz sobie, że chwała Boża naprawdę jest naszą największą nadzieją i radością.


Psalm 18 O tym jak Chwała Pańska wyrywa z rąk wroga…

sobota, 23 marca 2024

Jak radzić sobie z fałszywymi nauczycielami



Należy ich uciszyć... Ostro ich upominaj, aby mogli zachować zdrową wiarę.

Tytusa 1:11,13


Kiedy budynek płonie, potrzebny jest nie tylko alarm, który ostrzega wszystkich o niebezpieczeństwie, ale także sposób na stłumienie płomieni.


W liście do Tytusa Paweł nie tylko zaalarmował o tych, którzy mogliby zaszkodzić członkom zboru niebezpiecznym nauczaniem, ale także przekazał swojemu protegowanemu instrukcje, jak ugasić pożar.


Instrukcje Pawła nie są łagodne. Najpierw mówi: "Muszą zostać uciszeni". Słowo " uciszyć" można również przetłumaczyć jako "założyć kaganiec". Jeśli pies szczeka i gryzie ludzi przez cały czas, istnieje jasne rozwiązanie. To jest to, co Paweł nakazuje Tytusowi zrobić z tymi nauczycielami, bez żadnych wątpliwości: Uciszyć ich! Mówi też Tytusowi, by "ostro ich skarcił". Nie owija w bawełnę!


Kiedy słyszymy ten fragment uszami osoby z zewnątrz, to możemy łatwo zrozumieć, dlaczego ktoś może powiedzieć: "Cóż, nie wiem zbyt wiele o Pawle, ale brzmi jak wredny facet. Jest tu pewien poziom nietolerancji, który mi się nie podoba. Brzmi bardzo osądzająco". Rzeczywiście, niektórzy mogą usłyszeć nauczanie Pawła i odrzucić prawdę ewangelii ze względu na jej obraźliwość - chyba że wytłumaczymy im intencje Pawła.


To właśnie powaga sytuacji tłumaczy dosadność jego wypowiedzi. Nietolerancja Pawła jest podobna do nietolerancji specjalisty od raka, którego stara się on wyeliminować z ciała pacjenta. Problem musi zostać rozwiązany w sposób zdecydowany, aby przywrócić zdrowie. Nie ma nic nieuprzejmego w tego rodzaju ukierunkowanym, opartym na zasadach sprzeciwie. Paweł mówi: Nie możemy pozwolić, aby ta choroba rozprzestrzeniła się w zborze, ponieważ może ona być duchowo śmiertelna.


Bóg szuka tych, którzy upadną u stóp Jego Syna i powiedzą: "Wszystko, co mógłbym kiedykolwiek zrobić, to kochać Cię w odpowiedzi na majestatyczną naturę Twojej miłości do mnie, która została objawiona w Twoim krzyżu". Ludziom na Krecie groziła utrata tego uznania. Niezależnie od tego, czy chodzi o Kretę, Kraków czy Kętrzyn, na fałszywe nauczanie należy reagować uprzejmie, stanowczo, natychmiast i ze współczuciem, aby chronić lud Boży przed błędami. Kościoły nie mogą dawać przestrzeni nauczaniu, które zaprzecza ewangelii, a chrześcijanie nie mogą dawać temu posłuchu.


W Biblii nawet te przykazania, które wydają się surowe i nietolerancyjne, są motywowane Bożą miłością do Jego dzieci i Jego pragnieniem ochrony nas przed krzywdą. 


On chce, abyśmy nadal żyli w zadziwieniu Jego miłością - a gdy to robimy, chce, abyśmy byli pewni, że strzeżemy naszych serc i naszych kościołów.


(Adam stojący z boku obserwujący i przysłuchujący się rozmowie Ewa z szatanem - nic się nie dzieje?!).


PSZ, 2P 2:1-14

Niestety, w przeszłości istnieli również fałszywi prorocy, którzy przekazywali Izraelitom słowa, które wcale nie pochodziły od Boga. 


Tacy fałszywi nauczyciele pojawią się również wśród was. Będą oni głosić nauki prowadzące do zguby. Co więcej, odrzucą nawet Pana, który ich odkupił, i sami ściągną na siebie nieszczęście. 


Wielu ludzi uwierzy im jednak i zejdzie przez nich na złą drogę. Z powodu tych fałszywych nauczycieli, niektórzy będą wyśmiewać Bożą prawdę. Ludzie ci, kierowani zachłannością, będą opowiadać wam różne miłe dla ucha rzeczy, aby tylko wyłudzić od was pieniądze. 


Dawno już jednak zapadł na nich wyrok, a kara, która ich czeka, jest nieuchronna. 


Bóg nie oszczędził bowiem nawet aniołów, którzy zgrzeszyli, ale strącił ich do ciemnej otchłani. Uwięzieni, czekają teraz na Boży sąd. 


Co więcej, nie oszczędził nawet całego świata, bowiem ukarał bezbożnych ludzi potopem. Przeżyło go tylko osiem osób, wśród nich—Noe, który wzywał ludzi do prawego życia. 


Bóg nie oszczędził także Sodomy i Gomory—miast, które zostały doszczętnie zniszczone przez ogień, i stały się ostrzeżeniem dla bezbożnych. Uratował jednak Lota, prawego człowieka, który cierpiał z powodu rozwiązłości mieszkańców swego miasta. Żyjąc wśród nich, codziennie widział zło, które czynili, i słyszał o ich grzechach. Wszystko to sprawiało mu ogromny ból, ponieważ kochał dobro. Pan potrafi jednak przyjść z pomocą pobożnym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. 


On dopilnuje jednak również tego, aby bezbożni stanęli przed Jego sądem i ponieśli odpowiednią karę. Będzie ona szczególnie surowa dla tych, którzy odrzucają Jego władzę, a oddają się w niewolę grzesznym pragnieniom. 


Tacy ludzie są bardzo pewni siebie. Nie obawiają się nawet przeklinać niebiańskich istot, podczas gdy nawet aniołowie—o wiele silniejsi i potężniejsi od nich!—nie ośmielają się oskarżać ich lub potępiać przed Panem. 


Ludzie ci są jak nierozumne, dzikie zwierzęta, z natury skazane na upolowanie i zabicie. Przeklinają to, o czym nie mają zielonego pojęcia, ale skończą podobnie jak upolowana zwierzyna i poniosą karę za swój grzech. 


Nawet nie ukrywają się bowiem ze swoją rozwiązłością, uważając grzech za coś przyjemnego. Niemoralnie zachowują się nawet wtedy, gdy zasiadają z wami przy wspólnym stole, i wciąż sprawiają wam kłopoty. Zawsze wypatrują rozwiązłych kobiet i nigdy nie mogą nasycić się grzechem. Są zachłanni i przyciągają do siebie ludzi, wykorzystując ich słabość. Są jednak skazani na zagładę.



piątek, 22 marca 2024

Śmierć jest tylko bramą



Lepsze jest dobre imię niż drogocenna maść, a dzień śmierci niż dzień narodzin. 

Lepiej iść do domu żałoby niż nawiedzać domy wesela. 

Taki jest bowiem koniec każdego człowieka, niech więc pomyśli o tym, póki jeszcze żyje.

Kaznodziei 7:1-2


Śmierć dezorientuje większość z nas. Boimy się jej i choć wiemy, że jest nieunikniona, wolelibyśmy nie mieć z nią do czynienia. Staramy się odizolować od jej rzeczywistości, podkręcając muzykę, by zagłuszyć złowieszczą ciszę, która jej towarzyszy. Nasze zaprzeczenie jest zrozumiałe; śmierć jest najtrudniejszym faktem w życiu. 


Jednak w bardziej trzeźwych chwilach zdajemy sobie sprawę, że nasze życie jest tak niepewne, jak dziecięcy zamek z piasku na brzegu morza: że prędzej czy później nadejdzie przypływ i wszystko zmyje.


Podobnie jak w przypadku wszystkich kwestii, do których się odnosi, Biblia ma na celu zmianę naszego spojrzenia na śmierć. 


Salomon, pisząc z niezrównaną mądrością, którą obdarzył go Bóg (zob. 1 Krl 3:5-12), powiedział, że śmierć "jest końcem całej ludzkości, a żyjący powinien brać to sobie do serca". 


Podobnie Mojżesz mówi nam, że "serce mądre" pochodzi z kontemplacji naszej ograniczonej liczby dni na ziemi, które "kończą się jak westchnienie" (Psalm 90:9, 12). To dlatego więcej dowiadujemy się o rzeczywistości na pogrzebie w "domu żałoby" niż na przyjęciu w "domu uczty".


Chociaż kuszące może być unikanie śmierci, mądrość polega na zaakceptowaniu faktu, że musimy stawić jej czoła. W rzeczywistości kluczem do nauczenia się, jak żyć, jest nauczenie się, jak umierać. Nigdy nie poznamy powodu naszej ziemskiej pielgrzymki, dopóki nie staniemy twarzą w twarz z faktem śmierci, ponieważ to właśnie śmierć znajduje się na końcu każdej ścieżki. 


Bez zastanowienia się nad naszą śmiercią, skończymy jak ten, którego nagrobek głosi: "Tu leży człowiek, który odszedł ze świata, nie wiedząc, po co na niego przyszedł". Taki jest los tak wielu, którzy dzień po dniu spędzają oddzieleni od Chrystusa, "nie mając nadziei i bez Boga na świecie" (Efezjan 2:12).


Ale jeśli przez wiarę Bóg ożywił cię razem z Chrystusem (Efezjan 2:5), to już przeszedłeś z królestwa śmierci do krainy żywych. Możesz powiedzieć wraz z Pawłem: "Dzięki niech będą Bogu, który daje nam zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa" (1 Koryntian 15:57). 


Dla ciebie śmierć nie jest już końcem, którego musisz się bać, ale drzwiami do "pełni radości" (Psalm 16:11). 


Mając taką perspektywę na swój ostatni dzień, będziesz gotowy, aby jak najlepiej go wykorzystać, starając się we wszystkim, co robisz, chwalić Pana, który sam zwyciężył śmierć i który cię przez nią przeprowadzi (1 Koryntian 10:31).