sobota, 27 kwietnia 2024

Pociecha po Bożemu (Pewna dziewczynka i Naaman)



 Pociecha po Bożemu


Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, który pociesza nas we wszelkim utrapieniu naszym, abyśmy mogli pocieszać tych, którzy są w jakimkolwiek utrapieniu, pociechą, którą sami jesteśmy pocieszeni przez Boga.

2 Koryntian 1:3-4


Cierpienie, na które Bóg pozwala w naszym życiu, uzdalnia i wyposaża nas do pocieszania innych w ich doświadczeniach. Jednak to uzdolnienie jest możliwe tylko dzięki wielkiemu pocieszeniu, jakie my sami otrzymujemy od Boga pośród naszego własnego cierpienia. 


I rzeczywiście, okazując nam czułe współczucie i miłosierdzie, Bóg usługuje nam szczególnie po to „abyśmy mogli pocieszać tych, którzy są w jakimkolwiek ucisku”.


Jeśli mamy obdarzać współczuciem tych, którzy cierpią, musimy najpierw zwalczyć tendencję do zgorzknienia i skupiania się na sobie w wyniku własnych kłopotów. 


W Starym Testamencie czytamy historię młodej Izraelitki, która została pojmana podczas syryjskiego najazdu, zabrana z dala od rodziny i zmuszona do służby. Jej życie niosło ze sobą wielki potencjał.. goryczy, złości i mściwości. Ale kiedy dowiedziała się, że pan jej domu zachorował na trąd, zachęciła go do szukania uzdrowienia u Pana, a nawet skierowała go do kogoś, kto mógł mu pomóc (2 Krl 5:1-3). 


Jak to możliwe, że była w stanie okazać tyle współczucia, by skierować go ku takiemu pocieszeniu? Przynajmniej częściowo musiało to być spowodowane tym, że kiedy była świadkiem całego zamieszania i bólu serca swojego pana, jej własne doświadczenia już tak zmiękczyły jej serce, że stała się empatyczna wobec jego obaw.


Ponadto musimy unikać oferowania jedynie intelektualnych lub oklepanych odpowiedzi, które często ranią, a nie leczą. 

Dogłębne dyskusje filozoficzne na temat natury cierpienia mogą pobudzić umysł, ale nic poza ewangelią nie może uspokoić serca. 


Dobrze jest też przypominać sobie, że Boże drogi wykraczają poza nasze zrozumienie. Nie musimy znać wszystkich odpowiedzi. 


Nie możemy zapominać o elokwencji empatycznej ciszy


Prawdopodobnie jednym z najbardziej pomocnych sposobów, w jaki towarzysze Hioba weszli w jego cierpienie i zaoferowali mu pocieszenie, było to, że po prostu „siedzieli z nim na ziemi siedem dni i siedem nocy i nikt nie odezwał się do niego ani słowem” (Job 2:13). W rzeczywistości byli dla niego dobrymi przyjaciółmi, dopóki nie zdecydowali się otworzyć ust!


Największym pocieszeniem, jakie możemy okazać innym w ich cierpieniu, jest delikatne i pełne współczucia wskazanie im na samego Chrystusa, ponieważ tylko Chrystus może w pełni wniknąć w nasz ból. Będąc naszym Królem i Wielkim Arcykapłanem, jest On w stanie „współczuć naszym słabościom” jako „Ten, który był kuszony pod każdym względem, tak jak my” (Hbr 4:15).


Czy w twoim życiu są rany, którym nigdy nie pozwoliłeś wyjść na powierzchnię - głębokie smutki, których nigdy nie oddałeś Bogu? 


Poproś dziś Pana, by pomógł ci na nowo zrzucić na Niego swoje ciężary. 

Poproś o Jego boskie uzdolnienie do spojrzenia na swoje cierpienie przez pryzmat krzyża Chrystusa, abyś mógł być owładnięty Jego niesamowitym współczuciem - i w ten sposób stać się błogosławieństwem dla innych.


2 Królewska 5

(1) Naaman, dowódca wojsk króla Aramu, był człowiekiem wysoko postawionym u swojego pana i cieszącym się jego szacunkiem, ponieważ przez niego PAN dał wybawienie Aramowi. Lecz człowiek ten, choć był tak dzielnym wojownikiem, cierpiał z powodu trądu. (2) W czasie jednego ze swoich łupieżczych wypadów Aramejczycy uprowadzili z Izraela małą dziewczynkę. Została ona służącą u żony Naamana. (3) Pewnego razu powiedziała do swojej pani: O, gdyby tak mój pan mógł stanąć przed prorokiem przebywającym w Samarii, zaraz zostałby uzdrowiony z trądu. (4) Naaman poszedł więc i doniósł swojemu panu o tym, co powiedziała dziewczynka z Izraela. (5) Ruszaj zatem w drogę — doradził mu król Aramu — a ja ci wręczę list polecający do króla Izraela. I Naaman pojechał. Wziął z sobą dziesięć talentów srebra, sześć tysięcy sykli złota i dziesięć szat na zmianę. 


(9) Naaman przybył zatem z końmi i rydwanem i stanął u bram domu Elizeusza. (10) Elizeusz natomiast wysłał do niego posłańca z wiadomością: Idź i siedem razy wykąp się w Jordanie, a twoje ciało odzyska zdrowie i będziesz czysty. (11) Lecz Naaman rozgniewał się i odjechał. Powiedział: Myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, wezwie imienia PANA, swojego Boga, przesunie dłonią nad chorym miejscem i usunie trąd. (12) Czy rzeki Damaszku, Abana i Parpar, nie są lepsze niż wszystkie wody Izraela? Czy nie mogę wykąpać się w nich i być czysty? Odwrócił się więc i odjechał gniewny. (13) Lecz jego słudzy podeszli i przemówili w te słowa: Ojcze! Gdyby prorok nakazał ci zrobić rzecz trudną, czy nie zrobiłbyś tego? Tym bardziej zrób, gdy powiedział: Wykąp się, a będziesz czysty! (14) Naaman zszedł więc i zanurzył się siedem razy w Jordanie, według słowa męża Bożego, i jego ciało odzyskało zdrowie — stało się jak ciało małego chłopca!


piątek, 26 kwietnia 2024

Bóg działa poprzez każdy dar

Photo by Ola Miksa


Bóg działa poprzez każdy dar.


Każdy z was otrzymał od Boga jakiś dar—spożytkujcie go więc pomagając innym! Czyniąc to, zrobicie dobry użytek z okazanej wam przez Boga łaski.

1 Piotra 4:10 sz


Dobrzy rodzice dają prezenty wszystkim swoim dzieciom, nie pomijając żadnego. Świadomi rodzice wybierają odpowiednie prezenty dla każdego dziecka, aby dopasować je do jego etapu rozwoju, zdolności i charakteru. 


Jeśli troszczymy się o nasze dzieci i kochamy je bez faworyzowania, dajemy każdemu z nich to, co jest odpowiednie w danym momencie, aby zaspokoić jego unikalne potrzeby i pragnienia. Często najlepszymi prezentami są te, które mogą być własnością jednego dziecka, a następnie cieszyć całą rodzinę.


Nasz niebiański Ojciec działa w ten sam sposób. Daje prezenty wszystkim swoim ludziom - szczodrze, hojnie i celowo.


Trzy wersety z 1 Listu do Koryntian 12 potwierdzają Bożą hojność dla wszystkich Jego dzieci:


- „Jest to ten sam Bóg, który uzdalnia” do wszelkiego rodzaju darów, służby i działalności „w każdym” (w. 6).


- „Każdemu dana jest manifestacja Ducha dla wspólnego dobra” (w. 7).


- Każdy duchowy dar jest „upełnomocniony przez jednego i tego samego Ducha, który przydziela każdemu z osobna tak, jak chce” (w. 11).


Jak dobry rodzic, Bóg daje dary wszystkim swoim dzieciom, wszystko dla dobra ciała Chrystusa, rodziny zborowej.


Czasami jednak, nie nauczeni przez Biblię i nie prowadzeni przez Ducha, przyjmujemy pogląd, że ludzie, którzy naprawdę się liczą, to ci, którzy posiadają pewne dary - jakiekolwiek by one nie były, w jakimkolwiek kontekście. Ten elitaryzm prowadzi do defetyzmu: ci, którzy nie posiadają „uprzywilejowanych” darów, czują, że nie mają nic znaczącego do wniesienia.


Musimy zatem mieć jasność co do podstaw darów duchowych. 

- Kto ich udziela? Bóg. 

- Kto je otrzymuje? Wszyscy wierzący. 

Dary duchowe nie są zarezerwowane dla nielicznych wybranych; są one przywilejem całej chrześcijańskiej rodziny. 


Nasze dary różnią się między sobą, ale wszyscy je posiadamy, a każdy dar jest dobry, konieczny i integralny dla życia ciała. Każdy z nich jest dany dla „wspólnego dobra”, jak mówi 1 List do Koryntian 12:7.


Zamiast zastanawiać się nad tym, czego nie otrzymaliśmy, być zazdrosnym o to, co ktoś inny otrzymał, lub pragnąć, abyśmy mogli wymienić nasz dar - Bóg chce, abyśmy cieszyli się i korzystali z tego, co On nam łaskawie zapewnił. 


„Ponieważ każdy otrzymał dar”, mówi Piotr, „używajcie go, aby służyć sobie nawzajem, jako dobrzy szafarze różnorodnej łaski Bożej”. 


Jako dziecko Boże jesteś odbiorcą Bożej łaski i tym samym Bożych darów łaski. 

On dał ci zdolności i możliwości. Wzywa cię, abyś w sile, którą ci daje, zarządzał tym skarbem dla sławy imienia Chrystusa i dobra Jego rodziny. 


Zastanów się więc: 

- Jakimi darami cię obdarzył? 

- Czy podziękowałeś Mu za nie? 

- I jak możesz wykorzystać te dary, by służyć swojemu kościołowi? 


Pamiętaj, że dary otrzymane od Boga cieszą najbardziej, gdy są wykorzystywane dla dobra rodziny.


——————-

Melanie i Trevor są parą przyjaciół, która przemierzyła wspólnie długie kilometry górskich szlaków, przy czym żadne z nich nie byłoby w stanie tego zrobić w pojedynkę. Melanie, urodzona z rozszczepem kręgosłupa, porusza się na wózku inwalidzkim, natomiast Trevor stracił wzrok z powodu jaskry. Oboje zdali sobie sprawę, że stanowią dla siebie wzajemnie uzupełniającą się parę. Trevor nosi Melanie na plecach, podczas gdy ona daje mu wskazówki co do kierunków. Sami o sobie mówią, że stanowią „drużynę marzeń”.


Melanie i Trevor nie skupiają się na tym, czego każdemu z nich brakuje, ani nie są dumni z tego, co każde z nich ma w porównaniu z drugą osobą. Z radością służą sobie nawzajem swoimi darami, mając świadomość, że jako para są silniejsi i lepsi. 


My również chciejmy połączyć otrzymane od Boga dary z darami naszych współbraci dla chwały Chrystusa

——————-

1 Koryntian 12 

(4) Różnorodne są dary łaski Bożej, ale tylko jeden Duch Święty - ich źródło. (5) Różnorodne są rodzaje Bożej służby, ale tylko jeden Pan, któremu służymy. (6) I różnorodne są działania, ale tylko jeden Bóg, który sprawia wszystko i we wszystkich. 


(7) Każdy otrzymuje jakiś przejaw działania Ducha - by niosło to korzyść. (8) Jednemu Duch daje słowa mądrości; a drugiemu ten sam Duch daje słowa szczególnej wiedzy. (9) Inny otrzymuje od Ducha dar wyjątkowej wiary, jeszcze inny dar uzdrawiania mocą tego samego Ducha. (10) Ktoś inny otrzymuje dar czynienia cudów, dar prorokowania, dar rozpoznawania duchów, dar mówienia obcymi językami, a jeszcze inny dar tłumaczenia tych języków. (11) Za wszystko to jednak odpowiada jeden i ten sam Duch, który rozdziela dary każdemu i tak, jak sam chce. 


(12) Z Chrystusem jest jak z naszym ciałem: mamy je jedno, ale części ciała jest wiele. A chociaż jest ich dużo, mimo to tworzą tylko jedno ciało. (13) Bo my wszyscy dzięki jednemu Duchowi zostaliśmy zanurzeni i włączeni w jedno ciało - Hebrajczycy i Grecy, niewolnicy i wolni. I wszyscy zaczerpnęliśmy z jednego Ducha.

PS.Dar - nie jest tylko zdolnością manualną czy intelektualną.. to nie jest to samo co wrodzony dar do [...] 
Dar jest scisle zwiazany z Dawcą. Bóg przede wszystkim daje nam Dar Syna, Dar Ducha. To jest Łaska. To "zdolność" bycia "umysłu Chrystusowego", zdolność widzenia i odczuwania jak On. Jeśli dbasz o społeczność z Bogiem, trwasz w Jego Słowie - masz zdolność "bycia świętym, bycia Chrystusem" dla kogoś innego. Czy Bóg może posłużyć się kim spoza społeczności, zboru? Kimś "świeckim"? Ależ oczywiście. Nawet osła może użyć. Co nie oznacza, że pójdzie za to do nieba :). Jedno, co mamy wspólnego z mówiącą oślicą, to to, że nie był to jej naturalny dar :).

Tu mówimy o jednym Ciele Chrystusa i wartości każdego poszczególnego członka. Moją wartością i tożsamością nie są dzieła.. ale Ten, który mnie uzdalnia do wykonania jakiegokolwiek dzieła. [Dar - nie oznacza, że jestem przypisany do jednej funkcji].


https://open.spotify.com/episode/49P7WUhdSyDc0P4cBlKf1Z?si=dFnkuCpURF2N-J2FGKv1JA


czwartek, 25 kwietnia 2024

Frances (Fany) Jane Crosby

 Frances Jane Crosby urodziła się 24 marca 1820 roku w małej wiosce Brewster, około 50 mil na północ od Nowego Jorku. Była jedynym dzieckiem Johna Crosby'ego, wdowca, który miał córkę z poprzedniego małżeństwa, i jego drugiej żony, Mercy Crosby.


Kiedy miała sześć tygodni, przeziębiła się, ale ich miejski lekarz był niedostępny, więc zwrócili się o poradę do pobliskiego wiejskiego lekarza, który nieświadomie przepisał jej okład z gorącej musztardy na zapalenie oczu. Kiedy zaczęła płakać, lekarz powiedział coś w stylu, że to działa i powinni zostawić to na zalecony czas. Rezultatem była całkowita ślepota. Kiedy sprawa stała się znana w całym miasteczku, mężczyzna wyjechał i nikt nigdy więcej o nim nie słyszał. Odnosząc się do tej tragedii, Fanny Crosby napisała później: „Przez ponad osiemdziesiąt pięć lat ani przez chwilę nie czułam do niego urazy, ponieważ od młodości zawsze wierzyłam, że dobry Bóg, w swoim nieskończonym miłosierdziu, w ten sposób poświęcił mnie pracy, którą nadal mogę wykonywać”. Jej ojciec zmarł, gdy miała zaledwie dziesięć miesięcy, pozostawiając Mercy opiekę nad Fanny i drugim dzieckiem z poprzedniego małżeństwa. Niedługo potem Mercy ponownie wyszła za mąż za Thomasa Morrisa i z tego małżeństwa urodziły się dwie dziewczynki, Julia i Caroline.


Kiedy miała pięć lat, życzliwi sąsiedzi przekazali pieniądze, aby wysłać Fanny do Nowego Jorku do dr Valentine'a Motta, znanego chirurga, ale on powiedział tylko: „Biedna mała niewidoma dziewczynka”. Fanny zapamiętała to stwierdzenie do końca życia. W wieku ośmiu lat napisała:


“Oh, what a happy soul am I!

Although I cannot see,

I am resolved that in this world

Contented I will be.


“How many blessings I enjoy,

That other people don’t;

To weep and sigh because I’m blind,

I cannot, and I won’t!”


„Och, jakże szczęśliwą duszą jestem!

Chociaż nie widzę,

Postanowiłam, że na tym świecie

Zadowolona będę.


„Jakże wieloma błogosławieństwami się cieszę,

Których inni ludzie nie mają;

Płakać i wzdychać, bo jestem niewidoma,

Nie mogę i nie będę!”


Kiedy jej babcia Eunice usłyszała, że jej mała wnuczka jest niewidoma i nic nie można na to poradzić, powiedziała: „W takim razie ja będę jej oczami”. Uczyła dziewczynkę o cudownych kolorach natury i o wszystkim, czego jej brakowało. Cierpliwie uczyła ją Biblii, najpierw jednego wersetu, potem drugiego. Wkrótce dziewczynka uczyła się na pamięć rozdziałów, a następnie ksiąg. W końcu zapamiętała pierwsze pięć ksiąg Starego Testamentu, potem pierwsze cztery księgi Nowego Testamentu, następnie Księgę Przysłów i wiele psalmów.


Kiedy Fanny miała piętnaście lat, wstąpiła do Nowojorskiego Instytutu dla Niewidomych, walcząc z pragnieniem pozostania pod opieką rodziny. Była uczennicą przez siedem lat i uczyła przez kolejne jedenaście. Tam nauczyła się śpiewać i opanowała grę na gitarze, pianinie, organach i została znaną harfistką. 


W tym czasie udała się do Waszyngtonu wraz z innymi i została pierwszą kobietą, która przemawiała przed Senatem, a później przed wspólną sesją Senatu i Izby Reprezentantów. Mówiła o edukacji niewidomych, poruszając wielu do łez swoimi wierszami i porywającą osobowością. 


Później zaprzyjaźniła się z kilkoma prezydentami i czasami przebywała w Białym Domu. Wiele z jej pierwszych wierszy zostało opublikowanych w Saturday Evening Post i innych znanych gazetach i czasopismach tamtych czasów.


W 1858 roku, w wieku 38 lat, Fanny Crosby poślubiła Alexandra Van Alstyne'a, uczonego, utalentowanego muzyka i ucznia nowojorskiej szkoły. Był również niewidomy i był dumny z geniuszu swojej żony i nalegał, aby zachowała swoje panieńskie nazwisko. Ona jednak nalegała, by we wszystkich dokumentach prawnych używać nazwiska małżeńskiego. Wkrótce po ślubie urodziło im się dziecko, ale wkrótce zmarło. W późniejszych latach nigdy nie mówiła o tej stracie, z wyjątkiem stwierdzenia w swojej ustnej biografii: „Bóg dał nam delikatne niemowlę, a wkrótce aniołowie zstąpili i zabrali nasze niemowlę do Boga i Jego tronu”.


Dwie dekady po tym, jak napisała swój pierwszy wiersz, napisała „Rosalie, the Prairie Flower”, do którego muzykę skomponował George Frederick Root, który był instruktorem w nowojorskiej szkole. Utwór sprzedał się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy i przyniósł jej ponad trzy tysiące dolarów tantiem w czasach, gdy niewielu czerpało zyski ze swojej poezji.


Dopiero w 1864 roku William Bradbury zasugerował Fanny Crosby, aby poświęciła swój talent sprawie chrześcijańskiego nabożeństwa (pieśni). Od tego momentu nigdy nie napisała już żadnej świeckiej piosenki.


W 1868 roku muzyk Howard Doane zapukał do drzwi mieszkania Fanny na Manhattanie. „Mam dokładnie czterdzieści minut, zanim będę musiał wsiąść do pociągu do Cincinnati. Mam dla ciebie melodię. Sprawdź, czy coś ci mówi. Może uda ci się ją zapamiętać, a potem ułożyć do niej wiersz”. Następnie nucił melodię. Fanny klasnęła w dłonie i powiedziała: „Ależ, ta pieśń mówi: »Bezpieczny w ramionach Jezusa!«”. Te słowa mogły uspokoić umysł Fanny, tak jak wielu innych, po stracie dziecka. Często używała tego wyrażenia, pocieszając innych: „Pamiętaj, moja droga, twój ukochany cherubinek jest bezpieczny w ramionach Jezusa”.


Wiele wzruszających aluzji do jej ślepoty jest widocznych w jej piosenkach, takich jak „All the Way My Savior Leads Me”. 


Drugą karierę rozpoczęła po czterdziestce, pracując na misjach w slumsach dzielnicy Bowery w Nowym Jorku. Z tej inspiracji powstał utwór „Rescue the Perishing”. Zawsze podkreślała: „Nie można uratować człowieka, mówiąc mu o jego grzechach. On już je zna. Powiedz mu, że czeka na niego przebaczenie i miłość i daj mu do zrozumienia, że w niego wierzysz i nigdy się nie poddasz”.


Używała wielu pseudonimów, w tym: A., C., DHW, V.A., Ella Dale, Jenny V., Mrs. Jenie Glenn, Mrs. Kate Grimley, Viola, Grace J. Francis, Mrs. C. M. Wilson, Lizzie Edwards, Henrietta E. Blair, Rose Atherton, Maud Marion, Leah Carlton i wielu innych. Kiedy jej umysł tworzył poezję, działał na pełnych obrotach, czasem szybciej niż osoby dyktujące mogły nadążyć. Wielokrotnie krytycy literaccy kwestionowali jakość jej twórczości, na co ona przypominała im, że pisała, aby być zrozumianą przez zwykłych ludzi, a nie elitę.


W późniejszym życiu lokalna gazeta donosiła, że była „słaba na ciele, ale silna na umyśle... z ufnością i wiarą w Boga tak mocną jak odwieczne wzgórza”. Chociaż teraz była już prawie dwukrotnie zgięta i bardzo szczupła, napisała z radością do przyjaciela: „Jestem tak zajęta, że prawie nie wiem, jak się nazywam”.


W pewnym momencie szkocki pastor powiedział jej, że szkoda, że Bóg nie dał jej daru wzroku. Zaskoczyła go, odpowiadając: „Gdybym miała wybór przy urodzeniu, poprosiłabym o ślepotę... bo kiedy dotrę do Nieba, pierwszą twarzą, którą zobaczę, będzie Ten, który za mnie umarł”.


Odwiedzając Williama Doane'a w jego domu w Cincinnati około 1875 roku, Fanny i słynny kompozytor rozmawiali o bliskości Boga, gdy zachodziło słońce i zbierały się wieczorne cienie. Zanim wieczór dobiegł końca, narodził się hymn „I Am Thine, O Lord - Jestem Twój, Panie”.


Po kilku latach małżeństwo Fanny i Alexandra rozpadło się. W większości mieszkali osobno, choć oboje utrzymywali, że nadal są małżeństwem. Mieli po prostu inne priorytety. Większość swoich zarobków rozdawała biednym. W rezultacie często się przeprowadzali. W tamtych czasach prawa autorskie do piosenek były przypisane do autorów muzyki, a nie wspólnie do autora tekstu i kompozytora. Fanny otrzymywała zwykle jeden lub dwa dolary za każdy napisany przez siebie wiersz, podczas gdy kompozytor zgarniał pieniądze. Jednak większość jej wydawców upewniła się, że ma pieniądze potrzebne do przetrwania i nawet po tym, jak przestała dostarczać im nowe teksty, wypłacali jej stypendium w wysokości 8,00 dolarów tygodniowo, co w tamtych czasach wystarczało jej na życie.


Jej mąż „Van” zmarł w 1902 roku i został pochowany na cmentarzu Mount Olivet w Queens w Nowym Jorku. Nie była w stanie uczestniczyć w pogrzebie z powodu słabnącego zdrowia. Choć nie mieszkali razem od lat, pozostali przyjaciółmi.


Po sześciomiesięcznej chorobie Fanny Crosby zmarła w 1915 roku w wieku 94 lat w Bridgeport, Conn. Została pochowana na cmentarzu Mount Grove w tym mieście. Jej grób jest oznaczony, a w pobliżu znajduje się kolejny pomnik ku jej czci. 


W sumie napisała ponad 8000 hymnów, przewyższając Isaaca Wattsa i Charlesa Wesleya. Do niektórych z nich nie napisano jeszcze muzyki. Każdą sesję pisania zawsze poprzedzała modlitwa. Wydawało się, że bez modlitwy słowa nie płyną. Śpiewnik bez jej hymnów jest uważany za niekompletny.



Zobaczyć Jezusa jeszcze raz

photo by Ola Miksa

 

Zobaczyć Jezusa jeszcze raz

 Im też dał wiele dowodów, że żyje pomimo doznanych cierpień i śmierci. 

Przez czterdzieści dni ukazywał się im i rozmawiał o królestwie Bożym. 

Dzieje Apostolskie 1:3


Łukasza 24 sz:

(36) Gdy jeszcze mówili, On sam nagle stanął pośród nich i rzekł: 

- Pokój wam. Wszyscy się bardzo przestraszyli, sądząc, że widzą ducha. 

- Czemu jesteście tacy przerażeni? - zapytał. 

- Dlaczego wątpicie, że to jestem Ja? Zobaczcie rany na moich rękach i nogach! Przecież to Ja, we własnej osobie! Dotknijcie Mnie, a przekonacie się, że nie jestem duchem. Duch przecież nie ma ciała ani kości, a Ja mam! Mówiąc to, pokazał im swoje ręce i nogi

Lecz oni, tym razem z radości, dziwili się i nie mogli w to uwierzyć. Wtedy zapytał ich: - Czy macie tu coś do jedzenia? 

Podali Mu więc kawałek pieczonej ryby, a On zjadł ją na ich oczach. 

Po czym powiedział do uczniów: 

- Gdy jeszcze przed ukrzyżowaniem byłem z wami, mówiłem, że musi się spełnić to, co jest o Mnie napisane w Prawie Mojżesza, pismach proroków i w Psalmach. 

Wtedy rozjaśnił ich umysły, by to wszystko zrozumieli. 

I dodał: - Napisane jest, że Mesjasz będzie cierpiał, że umrze i trzeciego dnia powstanie z martwych. Wszystkie narody, począwszy od Jerozolimy, będą w Jego imieniu wzywane do opamiętania się i przyjęcia odpuszczenia grzechów. Wy jesteście świadkami spełnienia się tych proroctw. Już niedługo ześlę wam to, co obiecał mój Ojciec. Na razie pozostańcie tu, w mieście, aż napełni was moc z nieba. 

Potem wyprowadził uczniów z miasta w stronę Betanii. Wzniósł ręce i pobłogosławił ich. Gdy to robił, zaczął unosić się w górę i tak odszedł do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i pełni radości powrócili do Jerozolimy. Przez cały czas przebywali w świątyni i wielbili Boga.


___________

Czy Jezus nie mógł po prostu zmartwychwstać i udać się bezpośrednio do nieba? 

W końcu dzieło odkupienia było zakończone. Dokonał pełnego zadośćuczynienia w swojej śmierci i zwyciężył śmierć. 


Dlaczego więc nie miałby powrócić bezpośrednio do Ojca? 

- Ponieważ Jezus nie zamierzał pozostawić swoich naśladowców z ostatnimi wspomnieniami o Nim zakrwawionym i pobitym, wiszącym na krzyżu. 


Ich ostatnim wspomnieniem miał być raczej zmartwychwstały Chrystus.


Jest to znak Jego łaski i dobroci, że po swoim zmartwychwstaniu Jezus „przedstawił się jako żywy” swoim uczniom. Odpowiadał na ich pytania. Rozwiewał ich obawy. „Otwierał ich umysły”, aby lepiej rozumieli Pisma Starego Testamentu (Łk 24:45). Przygotowywał ich na przyjście Ducha Świętego. I wtedy, dopiero wtedy, odszedł.


Jakże szczęśliwy musiał być wątpiący Tomasz, że Jezus nie odszedł natychmiast! Gdyby Jezus tak uczynił, Tomasz nie mógłby spotkać się ze swoim Zbawicielem, uzyskać odpowiedzi na swoje pytania i rozwiać swoich obaw (J 20:24-29). 


Z pewnością również Piotr, w całym swoim zniechęceniu i poczuciu wstydu, był równie zadowolony z możliwości spędzenia czasu ze zmartwychwstałym Jezusem. Trzy razy zaparł się Chrystusa w decydującej godzinie. Ale wtedy Jezus przychodzi i spotka się z nim na brzegu, przygotowuje śniadanie i daje mu szansę na rehabilitację, gdy potrójnie potwierdza swoją miłość do Chrystusa (21:15-19). 


Czy nie sądzisz, że matka Jezusa również cieszyła się z tych 40 dni? Ona, która położyła Go w żłobie, była świadkiem brutalności, która spotkała jej syna, jej chłopca, na krzyżu. Ale ostatnim widokiem Jezusa w oczach Marii było Jego zmartwychwstanie i wniebowstąpienie - wizja, która skłoniła ją i tych, którzy z nią byli, do oddania Mu czci i powrotu do Jerozolimy „z wielką radością” (Łk 24:52).

_______________________

Ta ostateczna wizja Jezusa jako zmartwychwstałego, wszechmocnego, wniebowstąpionego Króla jest odpowiedzią dla tych z nas, którzy szukali w innych miejscach antidotum na wątpliwości, wstyd, strach lub smutek. 


Krzyż jest pusty, podobnie jak grób. Król Jezus jest w swoim niebiańskim mieszkaniu i powróci. Do tego czasu podnoś głowę, wiedz, że twój Zbawiciel żyje, a Jego królestwo jest otwarte, i zachęcaj swoją duszę, chwaląc swojego Króla:


Zmartwychwstał Pan! Przeminęła trwoga.

Zmartwychwstał Pan! Zwyciężył śmierć!

Zmartwychwstał Pan! Otworzył drogę,

Więc życie me ma teraz sens, bo żyje Pan!


Wiem, żyje Pan! W Nim mam pewność jutra.

Wiem, żyje Pan! Znikł wszelki strach.

I wiem, że On zna moją przyszłość.

Więc warto żyć, bo pewność mam, że żyje Pan!


SKORO NATKNĄŁEM SIĘ NA CIENIE 

- MUSI GDZIEŚ TAM BYĆ ŚWIATŁA LŚNIENIE