piątek, 12 kwietnia 2024

Kiedy powinnam była planować odnowienie naszej przysięgi, planowałam pogrzeb.



Dziś jest moja rocznica ślubu. 

Powinniśmy świętować 27 lat jako pan i pani Smith. 

Mieliśmy się razem zestarzeć. Dopiero zaczynaliśmy.


Za dwa miesiące moi rodzice będą obchodzić 60. rocznicę ślubu, a moi teściowie 56. rocznicę. Co za piękne dziedzictwo nam przekazali! 


Jeremy i ja również zamierzaliśmy pokonać ten dystans. Zrobiliśmy wszystko "jak należy". Włożyliśmy w to całą pracę. Czytaliśmy wszystkie książki, chodziliśmy na wszystkie konferencje, spotykaliśmy się ze sobą, dążyliśmy do siebie, uczyliśmy się siebie nawzajem. 


Z Bożą pomocą pokonaliśmy kilka ogromnych przeszkód, a nasz związek był zdrowy i silny. On był zdrowy i silny. Kochał Jezusa, swoją rodzinę i mnie tak ofiarnie, jak żaden inny mężczyzna, którego widziałam. Mieliśmy plany! Dobre plany. Plany Królestwa.


Tylko że nie dostaliśmy 60... ani 56. Nie dostaliśmy nawet 25. 

Kiedy powinnam była planować odnowienie naszej przysięgi, planowałam pogrzeb. 


Dwadzieścia cztery lata, sześć miesięcy i jeden tydzień jako mąż i żona, a potem On odszedł. 

Odszedł, zanim pomógł swoim dzieciom poradzić sobie z randkami... i studiami... i małżeństwem. 

Odszedł przed wnukami. 

Odszedł przed pustym gniazdem. 

Odszedł przed naszymi złotymi latami. 

Odszedł, zanim jeszcze osiwiał.


Czułam się oszukana.

Być może się z tym utożsamiasz.

Co więc powinna zrobić osoba, która czuje się "okradziona przez Boga"? 


1. Powiedz Jemu. 

Przecież On i tak już wie, więc równie dobrze mogę być szczera. Biblia jest pełna fragmentów lamentu. Od Hioba, przez Dawida, aż po Marię i Martę, jesteśmy świadkami pytań zadawanych przez cierpiących na przestrzeni wieków. Czasami otrzymywali odpowiedzi, ale często odpowiedź brzmiała po prostu: "Zaufaj mi".


2. Mów prawdę. 

Spędzam dużo czasu na głoszeniu kazań samej sobie. Nie tyle potępiam siebie, co uciszam kłamstwa w mojej głowie. I nie za pomocą głębokich kazań, ale pocieszającego głosu Ducha Świętego poprzez Pismo Święte. Pomyślmy o Psalmach. Wiele z nich zaczyna się od narzekań i lamentów, by w końcu wychwalać Boga za to, kim jest i co uczynił. To duchowa dyscyplina, która będzie mi dobrze służyć przez wszystkie moje dni.


3. Pamiętaj. 

Ważne jest, aby nie tylko przypominać sobie o prawdach Słowa Bożego, ale także przypominać sobie o prawdach z własnego doświadczenia. To dlatego Bóg wciąż na nowo nakazuje swojemu ludowi, by ustanawiał pamiątki. On wie, że mamy skłonność do zapominania o Jego dobroci. Wie też, jak bardzo potrzebujemy o tym pamiętać. Przypominanie sobie o Bożej wierności jest absolutnie życiodajne. To tchnie życie w ciebie i we wszystkich, którzy usłyszą twoją historię.


To prawda; nie zestarzeję się z mężem mojej młodości. Nie zobaczę, jak łysieje, ani jak rzuca piłką baseballową ze swoimi wnukami. W moim ciele było to trudne do zaakceptowania.


Ale to też jest prawda: Bóg jest dobry. Jest ukochanym mojej duszy i dzierży moją prawicę. On dotrzymuje obietnic. Jest moim obrońcą i żywicielem, podnoszącym moją głowę. Jest moją radością i zbawieniem. On jest dawcą wszystkich dobrych rzeczy. Nie zostałam oszukana.


Bóg był dla mnie czułym i współczującym mężem przez ostatnie 906 dni. 

Był mi wierny przez wszystkie moje dni i nie oczekuję, że przestanie być wierny teraz. 

Moja historia się nie skończyła. On wciąż pracuje. On wciąż pisze. Wciąż wykorzystuje moją historię. A kiedy się zestarzeję i moje oczy przygasną, nadal będę w stanie dostrzec Jego rękę na każdej stronie.



 https://www.facebook.com/photo?fbid=452279503991757&set=a.185941547292222


Brak komentarzy: