
BW, Hebr 6:1
Dlatego pominąwszy początki nauki o Chrystusie, zwróćmy się ku rzeczom wyższym, nie powracając ponownie do podstaw nauki o odwróceniu się od martwych uczynków i o wierze w Boga,
BT, Hbr 6:1
Dlatego pominąwszy podstawowe nauki o Chrystusie przenieśmy się do tego, co doskonałe, nie zakładając ponownie fundamentu, jaki stanowią: pokuta za uczynki martwe i [wyznanie] wiary w Boga,
SNP'18, Hbr 6:1
Dlatego pomińmy podstawy nauki o Chrystusie. Przejdźmy do spraw doskonałości. Nie kładźmy znów fundamentu z prawd o odwróceniu się od martwych uczynków i zawierzeniu Bogu,
______________
Zastanawiam się, dlaczego lud Boży w naszych kościołach tak niechętnie porzuca rzeczy, które są „początkowymi zasadami (podstawami)” nauki Chrystusa?
Niektórzy z was słyszeli ewangelię wiele razy. Mówią, że uwierzyli i że odwrócili się od martwych bożków, aby służyć Bogu żywemu i czekać na Jego Syna z nieba - a jednak zachowują się tak, jakby ciągle im było mało pociech tego świata. Ciągle szukają umocnienia wynikającego z ich własnych osiągnięć religijnych a nie widać u nich stałości wynikającej z ugruntowania w sprawiedliwości Bożej!
Nie jesteś usatysfakcjonowany, dopóki nie wypróbujesz najnowszego handlarza ewangelią lub sensacyjnie popularnych nabożeństw ewangelizacyjnych czy to na ulicy, czy w wielkich salach konferencyjnych. Jeśli pojawia się jakiś nowy zespół muzyczny, jesteś przez chwilę usatysfakcjonowany, ponieważ mają nowe, niezwykłe przesłanie duchowe...
W naszych czasach zdajemy się nie dostrzegać boskiej zasady tego, co powinno dziać się w życiu prawdziwie narodzonej na nowo osoby. Co robimy? Zaciągamy ich do kościoła, a potem, gdy już się tam znajdą, próbujemy nad nimi „pracować”. Moja lektura mówi mi, że w dawnych czasach wierzący byli lepszymi chrześcijanami, gdy byli świeżo nawróceni, niż wielu dzisiejszych tak zwanych ludzi o głębszym życiu - ponieważ miał miejsce cud!
Nie akceptowali bladego, nieskutecznego i apologetycznego „wierzenia” na zasadzie “przekonałeś mnie”. Nalegali na cud mający miejsce głęboko w ludzkim sercu. Jezus Chrystus był ich Nadzieją. Jedyną nadzieją... i dobrze znali gwarancję - Bóg wzbudził Go z martwych!
_______________
Winn Collier, na podstawie Ps. 18
Podczas spacerów pisarz Martin Laird często spotykał mężczyznę z czterema terierami. Trzy psy biegały swobodnie po otwartych polach, ale jeden trzymał się blisko swojego właściciela, biegając w ciasnych kręgach. Kiedy Laird w końcu zatrzymał się i zapytał o to dziwne zachowanie, właściciel wyjaśnił, że był to pies uratowany, który spędził większość swojego życia zamknięty w klatce. Terier nadal biegał w kółko, jakby był zamknięty w ciasnym boksie.
Pismo Święte pokazuje, że jesteśmy uwięzieni i nie ma dla nas nadziei, dopóki Bóg nas nie uratuje. Psalmista mówi o byciu utrapionym przez wroga, uwięzionym przez „sidła śmierci” z „powrozami śmierci... owiniętymi wokół niego” (Psalm 18:4-5). Zamknięty i spętany, wołał do Boga o pomoc (w. 6). A On z piorunującą mocą „sięgnął w dół... i pochwycił” go (w. 16).
Bóg może zrobić to samo dla nas. Może zerwać łańcuchy i uwolnić nas z naszych więziennych klatek. Może nas uwolnić i wyprowadzić „na miejsce przestronne” (w. 19).
Jakże smutne jest więc to, że wciąż biegamy w małych kółkach, jakbyśmy wciąż byli zamknięci w naszych starych więzieniach. Obyśmy w Jego mocy nie byli już dłużej związani strachem, wstydem czy uciskiem. Bóg wybawił nas z tych klatek śmierci. Możemy biegać wolni.
_____________
Czy rozpoznajesz stare klatki myślenia, postępowania, które wciąż cię ograniczają? W jakich klatkach jesteś zamknięty?
Boże, Ty mówisz, że uwalniasz jeńców.
Pomóż mi w to uwierzyć.
Pomóż mi żyć Twoją wolnością.
Chcę być wolny.
Chcę stać na Twoim przestronnym miejscu.
____________
Adamczyk, Psalm 18:1-20
Ciebie Miłuję całą duszą swoją.
O, Jahwe, Boże, Tyś moją Ostoją!
Puklerzem Mocy i Skałą zbawienia,
Gdy w walce szukam u Ciebie schronienia.
Ledwie Cię wezwę, już wolnym się czuję
I choć wróg silny, ja nad nim panuję.
Czas już był taki, że prawie zginąłem.
Niemalże w pętach Szeolu zasnąłem.
Strwożył mnie odmęt tak bliskiej zagłady,
Że na moc sideł nie znalazłem rady.
Lecz gdy do Ciebie wołałem w niedoli
Tyś krzyk mój słyszał i z grobu wyzwolił.
I. „Ziemia się trzęsła, gdy w swym gniewie
Zstępował z niebios, by wieść spór.
Dym czarny rozszedł się po niebie,
Zachwiały się podstawy gór
Niebo nachylił aż do ziemi,
By zejść do ludzi z gęstych chmur.
II. Ogniem przemawiał znad Cheruba,
Na skrzydłach wiatru w mroku gnał.
Postać spowiła chmura gruba
A blask Jej tak, jak ogień grzał.
Tak groźnie zagrzmiał piorunami,
Że z grzmotu Głos swój słyszeć dał.
III. Jak błyskawice strzały ciskał
W szeregi wrogów, gromiąc ich.
Wróg rozproszony w strachu, pryskał,
Nie mogąc użyć broni swych.
Morze i ląd się pozmieniały
Pod groźbą dziwnych cudów tych”.
Rękę wyciągnął i dobył mnie z toni
Przed najgroźniejszym mnie wrogiem osłonił
Stając się dla mnie Obroną prawdziwą,
Gdy wróg podnosił swą pięść niegodziwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz