niedziela, 20 sierpnia 2023

Korea Północna - Soon Ok Lee - widziałam chrześcijan torturowanych w więzieniach

 

Czewiec 2018

Mark Ellis o Soon Ok Lee

            

Trafiła do więzienia Kaechon jako lojalna komunistka, ale straciła wiarę w bezbożną ideologię Korei Północnej w przerażających warunkach, a następnie odnalazła wiarę w Chrystusa po uwolnieniu i brawurowej ucieczce na wolność w Korei Południowej.

        

"Widziałam coś tak niewyobrażalnego i strasznego, że chciałam poinformować o tym świat" - mówi Soon Ok Lee, jedna z nielicznych osób, które przeżyły i naoczny świadek warunków panujących w północnokoreańskich więzieniach politycznych.  Lee zeznawała przed Kongresem Stanów Zjednoczonych i opublikowała książkę o swoich doświadczeniach, Eyes of the Tailless Animals, Prison Memoirs of a North Korean Woman (Living Sacrifice Book Co.).

        

Została fałszywie oskarżona i wysłana do więzienia z powodu zranionej dumy jednego z jej przełożonych w centrum dystrybucji materiałów, gdzie pracowała.  Wszystko wskazuje na to, że pewien typ kurtki noszonej przez Kim Dzong Ila wywołał sensację wśród niższych rangą członków partii, którzy chcieli być widziani w tym stylowym stroju.  Niestety, materiał na kurtki był dostępny tylko w Chinach, a partyjni oficjele zaczęli naciskać na nią, by zdobyła dla nich więcej, niż im się należało.

        

"Szef biura ochrony poprosił o dwie kurtki wykonane z materiału, podczas gdy wszyscy inni otrzymali tylko jedną", pisze.  "Nie podnosząc głosu, wyjaśniłam mu, że nie mogę dać mu więcej niż jego przydział.  Nagle odwrócił się i syknął: ‘W porządku, Soon Ok.  Pożałujesz tego’ i opuścił moje biuro".


Aresztowana i fałszywie oskarżona

        

Kilka tygodni później, w spokojny niedzielny poranek, Lee została aresztowana za naruszenie polityki handlowej partii komunistycznej i branie łapówek.  "Nie docierało to do mnie; byłam czysta jak śnieg" - zauważa.  "To wszystko było sprytną zemstą szefa biura bezpieczeństwa".

        

Bez chwili pożegnania z mężem, którego nigdy więcej nie zobaczy, ani z synem, znalazła się w siedmiogodzinnej podróży pociągiem do swojej pierwszej celi.  "Przez trzy dni nie pozwalali mi zamknąć oczu" - pisze o swoim pierwszym przesłuchaniu.  "Ciągle mnie bili i żądali, bym odpowiadała na ich pytania.  Powtarzałam tylko: "Czego ode mnie chcecie?  Naprawdę nie rozumiem".

        

Z jej relacji wynika, że oprawcy Lee wyglądali na demonicznych.  Opisuje, że mieli oczy "jak wygłodniałe zwierzęta, świecące nieziemskim światłem.  Przerażało mnie patrzenie im w oczy".  Ich głosy były "złowrogie".

        

Używali różnych diabolicznych technik, aby wydobyć zeznania od drobnej młodej kobiety.  Pewnego razu umieszczono ją w piecu, w którym wypalano cegły.  Kiedy straciła przytomność z powodu intensywnego gorąca, wyciągnęli ją i wylali zimną wodę na jej głowę, aby ją ożywić, jednocześnie zwiększając swoje żądania przyznania się do winy.

        

Wspomina, jak była chłostana skórzanym pejczem, gdy była przykuta do krzesła.  "Jeszcze gorsze od bólu tortur było bycie całkowicie nagą przed tymi wszystkimi mężczyznami" - pisze w swojej książce.  "Wstyd z tego powodu dźwięczał mi w uszach.  Byłam tak wściekła, że zaczęłam z nimi walczyć".


Tortury “mrożona ryba"


Gdy nadeszła zima, a Lee wciąż nie podpisała przyznania się do winy, jej przesłuchujący nakazał jednemu ze strażników " aby pozwolił tej kobiecie zamarznąć".  Następnie została zmuszona do pozostania na zewnątrz w nocy w bieliźnie przez dłuższy czas, aż była bliska zamarznięcia na śmierć.  "Przez pierwsze 20 lub 30 minut moje dłonie i stopy były tak zimne, że czułam jakbym oszalała.  Potem pojawił się ból.  Ale wkrótce ból zniknął, a moje ciało stało się odrętwiałe" - pisze.  Strażnicy więzienni nazywali to "torturą mrożonej ryby".

        

Lee była zszokowana, gdy odkryła, że większość ludzi, których spotkała na więziennym dziedzińcu, została aresztowana za odmowę wręczenia łapówki przełożonym, więc wszyscy znaleźli się tam z powodu "czyjejś zemsty".  Wciąż będąc lojalną komunistką, zastanawiała się "jak prawo mogło na to pozwolić".

        

Siedem miesięcy po aresztowaniu została przeniesiona do prowincjonalnego ośrodka przesłuchań.  "W tym momencie straciłam prawo do obywatelstwa Korei Północnej" - pisze.  "Zostałam również wydalona z partii.  Oznaczało to, że straciłam wszystkie swoje prawa jako istota ludzka".

        

Jej nowy przesłuchujący torturował ją przez wiele dni, by wymusić przyznanie się do winy.  "Po tym, jak uwolnili mnie z kajdan, nie mogłam stać ani chodzić prosto z powodu mojego osłabienia i od czasu do czasu traciłam przytomność" - pisze.  "Pewnego razu, gdy odzyskałam przytomność, zaswędziały mnie plecy".  Gdy Lee sięgnęła do tyłu, by się podrapać, zauważyła coś pełzającego.

        

"Przez spuchnięte oczy zobaczyłam robaki na całych plecach.  Muchy wylądowały na moim obumarłym ciele i złożyły jaja, gdy byłam nieprzytomna przez wiele godzin".  Jej nowa cela nie miała ogrzewania w zimie, a jej przesłuchujący nalegał, aby jej okno było otwarte w nocy.  "Zimny wiatr i płatki śniegu wpadały do mojej celi i zamrażały moje ciało.  Było zbyt zimno, by spać".

        

Lee przetrwał na skromnych racjach żywnościowych, które zazwyczaj składały się z suszonej kukurydzy i kilku ziaren fasoli.  "Jedzenie miało zawierać 30 procent fasoli i 70 procent kukurydzy, jednak strażnicy zabierali większość fasoli, by zjeść ją samemu" - pisze Lee.  Strażnicy ostrzegli ich, że jeśli komukolwiek powiedzą, że nie dostali fasoli, ich żebra zostaną połamane.


Publiczny proces sądowy


W końcu nadszedł czas na publiczny proces Lee, który odbył się w audytorium.  Policjant spotkał się z nią i ostrzegł ją, by odpowiedziała "tak" na każde pytanie zadane jej w sądzie.

        

"Masz wybór", powiedział.  "Jednym z nich jest zrobienie tego, co ci powiedziałem.  Drugi to być zbuntowaną i zostać przez nas potajemnie zabitą.  Jeśli zginiesz, odwołam proces i zostaniesz wpisana na listę zaginionych więźniów".

        

"Przez cały proces mój adwokat nie odezwał się ani słowem, by mnie bronić" - zauważa.  "Przyszedł tylko po to, by formalnie zająć miejsce.  Nikt nie powiedział mojemu synowi ani mężowi o procesie.  Nie miałam nawet świadka, który mógłby mnie bronić".  Po zakończeniu procesu Lee została skazana na 13 lat więzienia za defraudację środków publicznych.

        

W książce Lee barwnie opisuje swój nowy dom, więzienie Kaechon, wypełnione 6000 więźniów politycznych.  Gdy przybyła na miejsce, porucznik przedstawił jej nową rzeczywistość.  "Nie jesteś już istotą ludzką" - powiedział.  "Jeśli chcesz tu przetrwać, lepiej porzuć myśl, że jesteś człowiekiem".  Otrzymała numer 832, swoją nową tożsamość.

        

Nowi więźniowie musieli zapamiętać zestaw przykazań, który zaczynał się od pierwszego przykazania: "Czcij władze Kim Il Sunga i Kim Dzong Ila całym swoim sercem".  Obaj przywódcy są deifikowani w społeczeństwie Korei Północnej, a obywatele są zobowiązani do noszenia wizerunku "Wielkiego Przywódcy" na ubraniach przez cały czas.  Nawet odwiedzający stolicę muszą odwiedzić gigantyczny posąg zmarłego dyktatora i oddać mu hołd, kłaniając się.

        

W celi dla nowoprzybyłych Lee spotkała 39-letnią kobietę, która ukradła dwa opakowania cukru.  Została skazana na trzy lata więzienia, a cały jej majątek został skonfiskowany przez państwo.  Kiedy odwołała się do sądu wyższej instancji, jej działanie zdenerwowało prokuratora, który przedłużył jej wyrok do 20 lat.

           

Początkowo racje żywnościowe Lee wynosiły 80 gramów na posiłek, mniej niż jeden kęs; regularna racja wynosiła 100 gramów na posiłek kukurydzy i słonej zupy kapuścianej.


Praca w zakładach karnych


W swojej książce Lee opisuje więźniów budzonych o 5 rano, którzy następnie spędzali cały dzień pracując w więziennych fabrykach produkujących odzież i buty na eksport do krajów zachodnich.  "Ze strachem przeżywali każdą minutę" - zauważa. "Po dniu ciężkiej pracy (która trwała do północy), mieli tylko cztery godziny snu od 1 do 5 rano; jednak nie mogli odpocząć nawet podczas tych czterech godzin" - pisze.  "Każdej nocy dwóch więźniów było przydzielanych do pilnowania innych, którzy spali.  Następnego ranka więźniowie, którzy nie spali, musieli zgłaszać, co inni więźniowie mówili podczas snu".

        

Lee opisuje pracowników, którzy musieli stawić czoła wymagającym limitom i surowemu traktowaniu, jeśli popełniali błędy w pracy.  "Kiedy farbowałam ubrania, musiałam być bardzo czujna" - pisze.  "Jeśli włożyłabym ubrania do barwnika w złej kolejności, kolor wyszedłby niewłaściwy, a ja zostałabym umieszczona w izolatce".

        

"Cela w izolatce była na tyle wysoka, że można było usiąść na podłodze" - wspomina.  "Betonowe kolce wystawały ze ścian, więc więzień nie mógł się o nie oprzeć.  Więzień mógł tylko siedzieć i nie ruszać się przez wiele dni".  W wyniku takiego traktowania wielu więźniów miało sparaliżowane nogi i już nigdy nie mogło normalnie chodzić.

        

Lee donosi, że jej fabryka wysłała 900 000 biustonoszy do Rosji i dziesiątki tysięcy swetrów do Japonii.  Japończycy zwrócili wiele swetrów, narzekając, że nie są czyste.  "Pewnego razu Francja zamówiła papierowe róże" - pisze Lee.  "Każdy więzień miał limit 1000 róż dziennie.  Po zwinięciu tylu róż opuszki ich palców były zużyte, a ze skóry sączyła się krew".

        

Chociaż Lee została wychowana jako ateistka, po raz pierwszy zaczęła zastanawiać się nad istnieniem Boga podczas pobytu w więzieniu.  "Myślałam o ludziach", pisze.  "Czasami byli tak łatwo unicestwiani, a czasami przeżywali tak niesamowicie.  Opierając się na cudownym przetrwaniu człowieka, nie mogłam zaprzeczyć istnieniu Boga".


Przymusowe aborcje


Niestety, Lee była również świadkiem przymusowej aborcji w więzieniu Kaechon.  Podczas przenoszenia z jednej celi do drugiej widziała sześć ciężarnych kobiet leżących na betonowej podłodze i rodzących dzieci, które miały urodzić się martwe.  "Dzieciom wstrzyknięto truciznę" - wspomina.  "Po zastrzyku kobiety w ciąży cierpiały ogromny ból, aż dzieci urodziły się martwe około 24 godziny później.

        

"Cudem niektóre dzieci urodziły się żywe.  Płakały jak normalne dzieci.  Kiedy urodziło się żywe dziecko, oficer medyczny powiedział do więźniów medycznych: "Zabijcie je!  Ci przestępcy nie mają prawa mieć dzieci.  Na co czekacie?  Zabijcie je natychmiast!

        

"Matki tych nowonarodzonych dzieci po prostu leżały na podłodze i szlochały bezradnie, podczas gdy drżące ręce więźnia medycznego skręcały szyję dziecka.  Więźniowie zawijali dzieci w szmaty i wrzucali je do kosza".


Chrześcijanie w obozach


Chrześcijańscy więźniowie byli znani jako "wierzący w przesądy".  Ze względu na ich wiarę w niebo, nigdy nie pozwalano im patrzeć w górę podczas pobytu w więzieniu i zmuszano ich do patrzenia w ziemię.  "Raz w miesiącu wierzący byli umieszczani na dziedzińcu przed wszystkimi więźniami i zmuszani do wyparcia się swojej wiary" - pisze.  "Ponieważ nie chcieli zaprzeczyć swojej wierze, otrzymywali najtrudniejsze zadania, takie jak czyszczenie toalet i usuwanie ludzkich odchodów".


Inne niebezpieczne zadania dla chrześcijan obejmowały pracę w fabryce gumy, hucie i kopalni.

        

Pewnego dnia była świadkiem, jak sześciu chrześcijańskich więźniarek przenosiło ponad tonę ludzkich odchodów z toalet do dużego zbiornika.  Była to pora monsunowa, a więźniowie pracowali w strugach deszczu.

        

Kobieta o imieniu Ok Dan Lee wspięła się na zbiornik, aby go otworzyć, ale poślizgnęła się na śliskiej powierzchni i wpadła do tej trującej mieszaniny.

        

"Siostro, czy możesz wyjść", krzyknęła do niej jedna z jej przyjaciółek.

        

"Mam trudności", sapnęła, starając się utrzymać głowę ponad nieczystościami.

        

"Pozwól mi podejść i pomóc" - powiedziała jej przyjaciółka. Funkcjonariusz próbował ją powstrzymać, ale ona wspięła się na zbiornik i wskoczyła do środka, by uratować swoją przyjaciółkę.  Następnie inna kobieta wspięła się na zbiornik, a potem jeszcze jedna.

        

"W sumie cztery kobiety wskoczyły do zbiornika, aby pomóc swoim przyjaciółkom" - wspomina Lee.  "Każda z nich próbowała najpierw wypchnąć pozostałe".  Wtedy oficer na dole rozkazał zamknąć drzwi zbiornika, okrutnie przypieczętowując ich los.  "Drzwi zostały zamknięte, a kobiety pozostawiono w zbiorniku.  Nikt nigdy nie próbował wyciągnąć ciał".

        

Działania tych kobiet sprawiły, że Lee zaczęła szukać odpowiedzi.  "Kiedy zobaczyłam ich miłość, w mojej głowie pojawiły się pytania, których nie mogłam wymazać" - pisze.  "Jak mogły umrzeć za kogoś innego?  Co takiego było w niebie, że było warte takiej ceny?"

        

Lee widziała więcej dowodów na to, że chrześcijanie byli bardziej maltretowani niż inni więźniowie, jednak jej uwagę zwracała ich postawa.  "W niektórych przypadkach, gdy wierzący byli bici, wstawali w połowie i zaczynali śpiewać hymny i mówić 'Amen'.  Strażnicy myśleli, że oszaleli i zabierali ich z powrotem do elektrycznej sali tortur.  Nigdy nie widziałam, by którykolwiek z wierzących wrócił z tego pokoju".

        

"Nie tylko nie oskarżali fałszywie innych, ale byli gotowi wziąć winę na siebie.  Nawet umierali za innych więźniów.

        

Pewnego razu widziała, jak strażnik rozpoczął tyradę, ponieważ chrześcijanin nie chciał zaprzeczyć swojej wierze.  Jego wściekłość była tak intensywna, że Lee pomyślała, że wyglądał, jakby "brał narkotyki, żeby się naćpać".  Zaczął deptać chrześcijanina, przypominając innym więźniom: "To spotka każdego z was, jeśli kiedykolwiek uwierzycie w niebo".

        

Następnie naczelnik nakazał wszystkim 6000 więźniów w obozie przejść po ciele chrześcijanina.  "To było niewyobrażalne, jak zginął".


Chrześcijanie wykorzystywani jako króliki doświadczalne


Lee zeznaje również o eksperymentach z bronią biochemiczną na więźniach, w tym na więźniach chrześcijańskich.  "Każdego ranka musiałam wywoływać te imiona" - mówi.  "Wielu z nich zostało właśnie dodanych do obozu więziennego, więc byli znacznie zdrowsi niż reszta z nas".

        

"Zabierali ich do laboratorium broni biologicznej.  Umieszczali ich w pokojach, uwalniali różne czynniki biologiczne i sprawdzali, jak szybko umierają" - mówi Lee.  "Zabierali innych, przywiązywali ich do łóżek, wstrzykiwali im różne rzeczy i patrzyli, jak umierają przez wiele dni i tygodni".

        

Pewnego dnia w obozie zadzwonił dzwonek alarmowy, który zwykle sygnalizował, że więzień ma zostać stracony.  "Wybiegłem na zewnątrz, zastanawiając się, kto tym razem zostanie stracony" - wspomina Lee.  Kiedy wszyscy się zebrali, oficer wywołał nazwisko Soon Ok Lee.

        

"Serce mi zamarło", pisze Lee.  "Nie mogłem zrozumieć, co takiego zrobiłam, że zasłużyłam na publiczną egzekucję".

            

Dwóch żołnierzy zaprowadziło ją przed wszystkich i ogłosiło: "Soon Ok Lee wiernie pracowała dla Kim Il Sunga, więc postanowiliśmy nagrodzić jej pracę.  Zostanie przywrócona społeczeństwu.  Mówię wam wszystkim, jeśli będziecie pracować tak ciężko jak ona, również możecie wrócić do domu".

           

Lee natychmiast zauważyła, że 140 chrześcijan w pierwszym rzędzie podniosło głowy, aby na nią spojrzeć, naruszając tym samym zasady obowiązujące w więzieniu.  "Ich oczy jarzyły się niebiańskim światłem" - pisze.  Czuła, że ich oczy błagają ją, by zeznawała o tym, co widziała w obozie.  "Nigdy nie zapomnę widoku tych błagających oczu".

          

W dniu uwolnienia wybiegła przez żelazną bramę więzienia z "niewiarygodną radością" w ramiona swojego syna.  "Zobaczyłam mojego syna biegnącego w moją stronę.  Mój syn płakał: "Teraz wszystko jest znowu w porządku!".  Jej syn był studentem uniwersytetu, który został zmuszony do opuszczenia szkoły po jej aresztowaniu i spędził krótki okres w obozie pracy.  Mąż Lee, dyrektor szkoły, również został zabrany do obozu pracy i tam zginął.

           

Lee szacuje, że w Korei Północnej jest 200 000 więźniów i wierzy, że jest jedną z niewielu osób, które wydostały się na wolność.  "Byłam pierwszą osobą od 30 lat, która otrzymała specjalny przywilej uwolnienia od Kim Il Sunga".


Brawurowa ucieczka


Książka jest kroniką brawurowej ucieczki Lee z Korei Północnej, którą teraz postrzegała jako "jaskinię zła".  Ona i jej syn wspięli się nocą na górę, następnie pobiegli przez zamarzniętą rzekę do Chin, dotarli do Hongkongu i wreszcie do Korei Południowej.  Cała podróż trwała prawie dwa lata.

            

Po przyjeździe zostali przesłuchani przez południowokoreańskich urzędników.  Pewnego dnia inspektor przyszedł się z nimi spotkać i powiedział: "Jeśli chcecie szybko przystosować się do życia w Korei Południowej i zapomnieć o całym swoim cierpieniu, powinniście przeczytać tę książkę". Wręczył im Biblię, której Lee nigdy wcześniej nie widziała.  Następnie zaczął śpiewać "Cudowna Łaska".

            

"Znałam tą melodię i przyłączyłam się do niego w śpiewaniu", pisze, choć nie pamięta, gdzie nauczyła się tej piosenki.  Później zaczęły powracać do niej wspomnienia z czasów, gdy była bardzo młoda.  Zaczęła przypominać sobie, jak jej matka i jej przyjaciółki zbierały się w nocy, by "haftować" i śpiewać o pójściu do nieba.  Pamiętała, jak matka śpiewała jej hymny, gdy szła spać.

           

"Zdałam sobie sprawę, że moja babcia i mama opowiadały mi o Słowie Bożym w bezpieczny sposób" - pisze.  "Kiedy dzieci idą do szkoły, nauczyciele pytają je, czy ich rodzice kiedykolwiek potajemnie czytali z czarnej książki.  Dzieciom obiecuje się wyróżnienie, jeśli doniosą na swoich rodziców.  Ale kiedy dzieci donoszą na swoich rodziców, rodzice są wywożeni".

            

Po przesłuchaniu Lee po raz pierwszy poszła do kościoła i zaczęła czytać Biblię, ponieważ "chciała mieć dobre życie".  Kiedy przeczytała Jana 8:32, że "prawda was wyzwoli", oddała swoje życie Jezusowi Chrystusowi i zaczęła doświadczać "prawdziwej wolności", mówi. "Wkrótce mój syn również przyjął Jezusa i zaczął chodzić ze mną do kościoła".

            

Przez długi czas po uwolnieniu Lee cierpiała z powodu koszmarów związanych z torturami i myślała, że będzie żyć ze swoim "smutnym sercem na zawsze".  Ale Bóg zaczął oczyszczać i uzdrawiać jej bolesne wspomnienia.

           

" Zostałam uzdrowiona miłością Boga i Jego pocieszeniem.  Nie śnię już strasznych snów.  Jestem wolna".

            

Ciało Lee wciąż nosi ślady tortur, które przeszła.  Niektóre z jej zębów są złamane, lewa strona twarzy jest częściowo sparaliżowana, a nad lewym okiem nosi bliznę.  Wciąż cierpi na bóle głowy spowodowane kopnięciami w głowę, jej wzrok od czasu do czasu się rozmywa, a jej ramiona są nierówne.  Mimo to jest wdzięczna Bogu.

           

"Dziś wszystko, na co miałam nadzieję i o czym marzyłam, spełniło się" - mówi.  "To naprawdę cud".


Brak komentarzy: