wtorek, 8 sierpnia 2023

A.Begg 9 sierpnia Nieposłuszeństwo i niechęć / Jonasz

 A.Begg 9 sierpnia

Nieposłuszeństwo i niechęć




    "A Jonasz wstał, aby uciec do Tarszisz przed Panem. Zszedł do Jafy, znalazł okręt płynący do Tarszisz, uiścił należną opłatę i wsiadł na niego (dosł. i zszedł w dół do ciemnej ładowni statku), by udać się nim do Tarszisz, daleko od Pana". Jonasza 1:3


Kurs nieposłuszeństwa jest zawsze trajektorią w dół 

- to znaczy, dopóki Bóg nie zainterweniuje.


W pośpiechu Jonasz, uciekając przed rozkazem Pana, by głosić przesłanie nawołujące do opamiętania dla mieszkańców Niniwy, zszedł "w dół do Joppy", "w dół do" statku i "w dół do ziemi, której bramy zamknęły się nad nim" w brzuchu wielkiej ryby (Jonasza 2:6).


Zstąpiłem aż do posad gór, swymi ryglami ziemia zamknęła się przede mną na wieki. 

Ty jednak wyprowadziłeś moje życie z dołu, PANIE, mój Boże! ubg


Kiedy Jonasz spał pod pokładem statku, próbując uciec przed Bogiem, "Pan skierował wielki wiatr na morze (...) tak, że statkowi groziło rozbicie" (1:4). Jednak pośród szalejącej burzy i gorączkowej aktywności żeglarzy, którzy krzyczeli, płakali, modlili się i wyrzucali różne rzeczy do wody, Jonasz spał dalej.


    Jak Jonasz mógł być tak wyczerpany? Z pewnością był fizycznie i duchowo wyczerpany swoją decyzją o ucieczce od Boga. Chociaż nieposłuszeństwo może być ekscytujące w danej chwili - chociaż może zapewnić chwilowy dreszczyk emocji - w ostatecznym rozrachunku zawsze jest wyczerpujące. Ciężko jest wierzgać przeciwko ościeniowi (Dzieje Apostolskie 26:14). Trudno znaleźć bardziej nieszczęśliwy lub przygnębiający sen niż ten, który następuje po naszym buncie przeciwko słowu Boga i wynikającym z niego pragnieniu ukrycia się przed wszystkimi i wycofania się do zacisza naszego łóżka.


Jonasz chciał, aby Bóg zostawił go w spokoju. Bóg był jednak zbyt miłosierny, by to zrobić. Zesłał więc burzę, a burza posłała kapitana statku, aby odnalazł Jonasza i go obudził. Kapitan użył tego samego słowa, które Bóg wypowiedział wcześniej, aby wezwać Jonasza do głoszenia: "Powstań, wołaj do swego Boga!" (Jonasza 1:6; porównaj 1:2).


Jest to więc obraz wielkiej niechęci - nie tylko niechęci Jonasza do zrobienia tego, co mu kazano, ale także niechęci Boga do pozostawienia Swojego sługi w przygnębieniu i nędzy jego grzechu. Trzy dni, które Jonasz miał wkrótce spędzić w brzuchu wielkiej ryby, jeszcze bardziej potwierdzają tę prawdę o Bogu. Chociaż bunt Jonasza zasługiwał na karę, Bóg wkrótce uratuje Jonasza przed zagładą na morzu i przywróci go, aby głosił sąd i miłosierdzie mieszkańcom Niniwy.


Bóg przychodzi do nas wciąż na nowo w naszym nieposłuszeństwie, nie chcąc pozwolić nam zakopać się w naszym grzechu. Nawet jeśli wkładamy palce do uszu i udajemy, że Go nie słyszymy, a nawet jeśli stanowczo odmawiamy posłuszeństwa, Bóg zabiega o swoje błąkające się dzieci. Kocha nas tak bardzo, że nie chce pozostawić nas samym sobie. W naszym grzechu nie możemy uciec przed miłosierdziem Boga, który nigdy nas nie opuści ani nie porzuci.

          

Jonasza 1:1-16 bt

1 PAN skierował do Jonasza, syna Amittaja, następujące słowo: 

2 Powstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i wołaj głośno przeciwko niej, gdyż dotarła do Mnie wiadomość o jej niegodziwości! 

3 A Jonasz powstał, by uciec przed PANEM do Tarszisz. Udał się do Jafy, znalazł statek płynący do Tarszisz, zapłacił za podróż i wszedł na pokład, aby płynąć do Tarszisz, uciekając przed PANEM. 

4 Pan zaś zesłał na morze silny wiatr i zerwała się gwałtowna burza, tak iż się zdawało, że statkowi zagraża rozbicie. 

5 Wtedy przerazili się żeglarze i zawołali każdy do swego boga. Potem wyrzucili do morza ładunek, który był na statku, aby uczynić go lżejszym. Jonasz zaś zszedł pod pokład, położył się i zasnął twardo. 

6 Wtedy zbliżył się do niego kapitan i powiedział: Dlaczego tak twardo śpisz? Powstań, wołaj do swojego Boga. Może ten Bóg wspomni na nas i nie zginiemy. 

7 Tymczasem żeglarze mówili jeden do drugiego: Chodźmy, rzućmy losy, a dowiemy się z czyjego powodu spadło na nas to nieszczęście. Rzucili więc losy i los padł na Jonasza. 

8 Wówczas zapytali go: Powiedz nam, z jakiej przyczyny spadło na nas to nieszczęście? Jaki jest twój zawód? Skąd przychodzisz? Z jakiego jesteś kraju? Z jakiego jesteś ludu? 

9 Odpowiedział im: Jestem Hebrajczykiem i wyznawcą PANA, Boga niebios, który stworzył morze i ląd. 

10 Żeglarze bardzo się przerazili i powiedzieli do niego: Co uczyniłeś? Wiedzieli bowiem, że ucieka przed PANEM, ponieważ im to powiedział. 

11 Zapytali go więc: Co mamy z tobą uczynić, aby morze uspokoiło się wokół nas? Morze bowiem podnosiło się i burzyło. 

12 Odpowiedział im: Weźcie mnie i wyrzućcie za burtę, wtedy uspokoi się morze wokół was, gdyż wiem, że to z mojego powodu zaskoczyła was ta wielka burza. 

13 Żeglarze wiosłowali, aby zawrócić do brzegu, ale im się to nie udało, ponieważ morze podnosiło się i burzyło wokół nich. 

14 Zawołali więc do PANA: PANIE, prosimy Cię, nie pozwól nam zginąć z powodu tego człowieka i nie obciążaj nas niewinną krwią, gdyż Ty jesteś PANEM, który czynisz, co chcesz! 

15 Wzięli następnie Jonasza i wrzucili go do morza, a ono przestało się burzyć. 

16 Żeglarze zaś poczuli wielką bojaźń przed PANEM, złożyli Mu ofiarę i uczynili śluby.


Brak komentarzy: