środa, 12 lipca 2023

A.Begg 14 lipca Jedyne lekarstwo dla duszy / Naaman

14 lipca

Jedyne lekarstwo dla duszy







"Naaman, dowódca wojsk króla Aramu, cieszył się wielkim szacunkiem u swego pana i miał niemałą władzę. To właśnie dzięki niemu Jahwe uratował Aramejczyków. 

Lecz mąż ten, bardzo odważny i dzielny, był trędowaty". 2 Królewska 5:1 bwp


Wyglądało na to, że Naamanowi się szczęściło pod każdym względem.


Naaman był mieszkańcem wielkiego syryjskiego miasta Damaszku. Dwie rzeki, które miały swój początek w górach Libanu, płynęły z nieskazitelnym pięknem do żyznej oazy, w której zbudowano to miasto. Było to miejsce bogactwa i wypoczynku, zapewniające atrakcje kulturalne w postaci sztuki, muzyki i rekreacji. Jako odnoszący sukcesy dowódca armii syryjskiej, Naaman miał godną pozazdroszczenia pozycję władzy i prestiżu, i był wysoko ceniony, w tym przez swojego króla. Bez wątpienia wraz z jego władzą i prestiżem szedł wielki majątek.


Innymi słowy, oto człowiek, któremu wszystko układało się po jego myśli. Poza jedną rzeczą.


Istniał jeden wymiar życia Naamana, który rzucał długi cień na wszystko inne, czym się cieszył. Jego wiele dumnych osiągnięć zostało przyćmionych i zdominowanych przez to jedno zdanie: "Lecz.. był trędowaty". Wszystko, czym się cieszył - jego liczne możliwości i majątek - nie mogły nawet w przybliżeniu przynieść rozwiązania jego problemu. Nie był w stanie nic zrobić... a trąd rujnował jego życie.


Stan fizyczny, który dręczył Naamana, jest obrazem stanu duchowego, na który cierpi każdy z nas. Jego trąd był chorobą szpecącą, zaraźliwą i odrażającą. Jest to klasyczny biblijny obraz ludzkiej natury, która jest skażona grzechem.


Kiedy opisujemy siebie i nasz kontekst innym, możemy wymieniać, kogo znamy, miejsca, w których byliśmy i wszystko, co osiągnęliśmy. Jednak na końcu tego wszystkiego, bez Chrystusa, nieuchronnie zmierzamy do tego samego małego słowa, co Naaman: ale... 


Tak jak trąd nie miał względu na status Naamana, tak grzech nie ma względu na nasz. "Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej" (Rzymian 3:23), a "wszyscy" naprawdę oznacza "wszyscy". Nie ma mężczyzny ani kobiety, którzy byliby pominięci w tym wszechobejmującym stwierdzeniu. 


Nie ma takiego bogactwa

które mogłoby wykupić nas z mocy i konsekwencji grzechu, 

ani dobroci, która mogłaby go przykryć i zamaskować.


Wszyscy cierpimy na trąd naszych dusz, na który nie ma lekarstwa poza Chrystusem. Tylko wtedy, gdy przyznamy, że nasz status i majątek nie są w stanie poradzić sobie z naszym największym problemem, możemy zwrócić się do Jezusa, naszego Wielkiego Lekarza, który wziął na siebie nasz "krytyczny stan", abyśmy mogli zostać uzdrowieni. 


Tak jak był gotów wyciągnąć rękę i dotknąć trędowatego, (czyniąc siebie nieczystym, ale całkowicie uzdrawiając człowieka), tak na krzyżu "stał się grzechem" (czyli ofiarą zagrzeszną), abyśmy mogli stać się sprawiedliwymi w oczach Boga (2 Koryntian 5:21).


Dziś jesteś otoczony przez Naamanów: ludzi, którzy cieszą się prestiżem, władzą i majątkiem - ludzi, którym się udało, ale którzy są zepsuci przez grzech i stoją w obliczu sądu. 


Oto prawda, która podważa naszą zazdrość wobec innych i zamiast tego wzbudza współczucie. Tak jak Naaman potrzebował lekarstwa na swój trąd, tak każdy człowiek z twojego otoczenia potrzebuje lekarstwa na grzech - a ty znasz to lekarstwo.


Łukasza 5:12-32

sz

Będąc w pewnym miasteczku, Jezus spotkał człowieka od stóp do głów pokrytego trądemGdy ten Go zobaczył, padł przed Nim na twarz i błagał: - Panie! Jeśli tylko zechcesz, możesz mnie uzdrowić! Jezus wyciągnął rękę, dotknął chorego i rzekł: - Chcę, bądź zdrowy! Natychmiast z jego ciała zniknęły ślady trądu. Jezus nakazał mu, aby nikomu o tym nie mówił. I dodał: - Idź do świątyni, niech obejrzy cię kapłan. Złóż też ofiarę, jaką Mojżesz w Prawie nakazał przynosić trędowatym, którzy doznali oczyszczenia. To będzie świadectwo, że zostałeś uzdrowiony. Jednak wieść o tym rozniosła się bardzo szybko i zaczęły do Jezusa ściągać nieprzebrane tłumy, aby Go słuchać i doznawać uzdrowienia ze swoich chorób. Dlatego często usuwał się On na pustynię, aby móc się spokojnie modlić. 


Pewnego dnia, gdy nauczał, usiedli w pobliżu Niego bardzo religijni faryzeusze i nauczyciele Prawa. Przyszli z wielu miejscowości w Galilei i Judei, a także z Jerozolimy. Właśnie wtedy Jezus ukazywał Bożą moc ku uzdrawianiu. W pewnej chwili nadeszło kilku mężczyzn, którzy nieśli na macie sparaliżowanego człowieka. Usiłowali przecisnąć się przez tłum, by dotrzeć do Jezusa, ale bezskutecznie. Weszli więc na tarasowy dach, rozebrali jego fragment i opuścili chorego w dół, tuż przed Jezusa. Widząc ich wiarę, Jezus rzekł do chorego: - Przyjacielu, twoje grzechy są odpuszczone

"Za kogóż on się uważa?!" - oburzali się w myślach siedzący tam faryzeusze i nauczyciele Prawa. "Przecież to jawne bluźnierstwo! Nikt nie może odpuszczać grzechów oprócz samego Boga!" - szeptali. 


Ponieważ Jezus wiedział, o czym myślą, odpowiedział: - Dlaczego tak sądzicie? Co łatwiej powiedzieć do sparaliżowanego: "Twoje grzechy są odpuszczone", czy też: "Wstań i chodź"? Udowodnię wam, że jako Syn Człowieczy mam tu i teraz prawo odpuszczania grzechów. Po czym zwrócił się do sparaliżowanego: - Wstań, zabierz swą matę i idź do domu. W obecności wszystkich chory natychmiast wstał, zabrał matę i poszedł do domu, wielbiąc Boga. Zgromadzonych przejął strach i podziw. Wielbili Boga i nieustannie powtarzali: "Zobaczyliśmy dziś coś niezwykłego!" 


Idąc drogą, Jezus spotkał przy pracy Lewiego Mateusza, poborcę podatkowego. Powiedział do niego: - Chodź, zostań moim uczniem. Na te słowa Mateusz zostawił wszystko i poszedł za Nim. Wkrótce potem wydał przyjęcie na cześć Jezusa. Wśród gości było wielu poborców podatkowych, jego znajomych. 


Faryzeusze i nauczyciele Prawa czynili wyrzuty uczniom Jezusa, mówiąc: - Dlaczego zasiadacie przy jednym stole z grzesznikami? - Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale chorzy - odpowiedział im Jezus. - Nie przyszedłem wzywać do opamiętania się tych, którzy uważają się za sprawiedliwych, ale grzeszników


Brak komentarzy: