czwartek, 22 czerwca 2023

A.Begg 23 czerwca Braterska Miłość

 A.Begg 23 czerwca

Braterska Miłość




Kochajcie się wzajemnie braterską miłością. 

Prześcigajcie się w okazywaniu czci.” Rzymian 12:10


Młodsze rodzeństwo jest skłonne do szturchania się łokciami i narzekania na siebie nawzajem. Jeśli mamy być szczerzy, to czasami nasze pojęcie "braterskiej miłości" w kościele jest bardziej naznaczone tego rodzaju myśleniem i zachowaniem niż miłością i wdzięcznością. Kiedy patrzymy na siebie nawzajem, zamiast śpiewać, że cieszymy się, że jesteśmy częścią rodziny Bożej, często w głębi duszy myślimy: "Jestem zaskoczony, że jesteś częścią rodziny Bożej".


Paweł wzywa nas do obrania lepszej drogi.


W tym wersecie miłość jest opisana za pomocą słów dotyczących rodziny. Philostorgoi, przetłumaczone tutaj jako "miłość", pochodzi od greckiego słowa storge, które odnosi się do oddanej miłości rodzica do dziecka. Philadelphia, przetłumaczone tutaj jako "braterska miłość/uczucie", jest słowem używanym w odniesieniu do miłości między rodzeństwem (jak w nazwie miasta Filadelfia, "Miasto Braterskiej Miłości"). 


Już w Liście do Rzymian 8 Paweł przypomniał swoim czytelnikom, że są razem jako członkowie jednej rodziny dzięki łasce Bożej (Rz 8:12-17). Teraz, ponieważ każdy z nich został wprowadzony do rodziny na tej samej podstawie - mianowicie w Jezusie - mają wszelkie powody, by być sobie nawzajem oddani.


Ten rodzaj miłości wymaga nie tylko prawdziwego uczucia, ale także pokory. Drugie zdanie tego wersetu można przetłumaczyć: "Czcijcie jedni drugich ponad siebie". Przypomina to to, co widzimy w Liście do Filipian 2, gdzie Paweł pisze: "W pokorze uważajcie jedni drugich za ważniejszych od siebie" (Flp 2:3). Pismo Święte wzywa nas do stawiania innych na pierwszym miejscu. Powinniśmy nauczyć się grać drugie skrzypce bez narzekania lub przewrotnego dążenia do bycia za to pochwalonym. Jedynym elementem współzawodnictwa w rodzinie kościelnej powinno być to, kto jest w stanie ruszyć się i czynić dobro innym w największym stopniu.


Myślenie o tego rodzaju braterskiej miłości przywodzi nam na myśl Jezusa, który uwielbia nazywać nas swoimi braćmi i siostrami (Hebrajczyków 2:11-15). Lecz ten Jezus, „istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Filipian 2:6-7). To Jezus pokazuje, czym jest prawdziwa braterska miłość; to Jezus doskonale kocha swoją rodzinę w ten sposób, przewyższając wszystkich innych w okazywaniu czci; to Jezus, do którego mamy być podobni i którym żyjemy za każdym razem, gdy decydujemy się kochać braterskim uczuciem na wzór Chrystusa. Dzisiaj więc kochaj tak jak On.


1 Samuela 20

(1) Tymczasem Dawid zbiegł z siedziby proroków w Ramie i przybył do Jonatana. Co ja takiego zrobiłem? — uskarżał się. — Na czym polega moja wina? Czym zgrzeszyłem względem twojego ojca, że usiłuje mnie zabić? 
(2) Jonatan odpowiedział: Przenigdy! Nie umrzesz. Wiedz, że mój ojciec nie podejmuje żadnej sprawy, czy to wielkiej, czy małej, jeśli mi najpierw o tym nie powie. Więc dlaczego miałby kryć przede mną tę akurat rzecz? To się nie stanie. 
(3) Lecz Dawid zauważył: Twój ojciec dobrze wie, że jesteś mi życzliwy. I mógł sobie pomyśleć: Nie powiem o tym Jonatanowi, aby się nie martwił. Posłuchaj, jak żyje PAN i jak żyjesz ty sam, tylko krok dzieli mnie od śmierci! 
(4) Wtedy Jonatan zapytał: Więc czego sobie życzysz? Zrobię to dla ciebie. 
(5) Dawid odpowiedział: Już jutro jest nów. Wtedy zwykle zasiadam z królem do uczty. Pozwól mi więc ukryć się gdzieś na odludziu aż do wieczora trzeciego dnia. 
(6) Jeśli twój ojciec będzie dochodził, gdzie jestem, powiedz mu wtedy: Dawid bardzo mnie prosił, bym pozwolił mu pójść do Betlejem, do swojego miasta. Cała jego rodzina składa tam doroczną ofiarę. 
(7) Jeśli twój ojciec powie: Dobrze, rozumiem — wówczas twój sługa może być spokojny. Lecz jeśli wpadnie w gniew, to wiedz, że już przesądził o moim nieszczęściu. 
(8) Wyświadcz więc, proszę, łaskę swemu słudze, skoro wszedłeś ze mną w przymierze PANA. A jeśli znajdujesz jakąś winę we mnie, to ty mnie zabij. Dlaczego miałbyś prowadzić mnie do ojca? 
(9) Jonatan odpowiedział: Przenigdy cię to nie spotka! Gdy tylko się dowiem, że mój ojciec przesądził o twoim nieszczęściu, natychmiast ci o tym powiem. 
(10) Tak — powiedział Dawid. — Chciałbym, by mi ktoś doniósł, co postanowił twój ojciec i czy odpowiedział ci hardo. 
(11) Jonatan zaproponował: Chodź, wyjdziemy w pole. I wyszli obaj na zewnątrz. 
(12) Tam Jonatan zaczął wyjaśniać swój plan: PAN, Bóg Izraela, jest mi świadkiem, że jutro lub pojutrze o tej porze wybadam mego ojca. Dowiem się, czy będzie ci przychylny, czy nie, a potem cię o tym powiadomię. 
(13) Jeśli mój ojciec chciałby wyrządzić ci krzywdę, a ja nie ostrzegłbym cię przed tym i nie pozwoliłbym ci odejść w pokoju, to niech PAN postąpi ze mną choćby najsurowiej! Niech PAN zatem będzie z tobą tak, jak był z moim ojcem. 
(14) Ponadto, jeśli będę żył, to proszę, ty mi okaż łaskę PANA, a jeśli umrę, (15) to proszę, nie odmów swej łaski moim potomkom — na wieki. A gdy PAN będzie usuwał z tej ziemi twoich kolejnych wrogów, Dawidzie — (16) ja zaś, Jonatan, zawarłem z twoim rodem przymierze — to niech PAN poszukuje odpłaty tylko z ręki wrogów Dawida. 
(17) I Jonatan raz jeszcze, ze względu na swoją miłość do Dawida, złożył mu przysięgę wierności, bo pokochał go jak samego siebie. 
(18) Potem dodał: Jutro będzie nów. Zauważą, że ciebie nie ma, bo zobaczą twoje puste miejsce. 
(19) Pojutrze natomiast zejdź koniecznie i przyjdź w to miejsce, w którym ukryłeś się w dniu zamachu, i schowaj się gdzieś przy kamieniu Ezel. 
(20) Ja wypuszczę w pobliże tego miejsca trzy strzały, tak jakbym strzelał do celu. 
(21) A równocześnie wyślę sługę: Idź — powiem. — Odszukaj strzały! Jeśli wyraźnie powiem do sługi: Strzały są bliżej od ciebie, przynieś mi je zaraz! — to przychodź i, jak żyje PAN, możesz być spokojny. 
(22) Lecz jeśli powiem do chłopca tak: O, strzały są dalej od ciebie! — to uchodź, bo to PAN wyprawia cię w drogę. 
(23) Oto świadkiem tego, o czym tu rozmawiamy — ja i ty — jest między nami PAN, na wieki. 
(24) Dawid ukrył się zatem w polu, nastał nów i król zasiadł do uczty. 
(25) Król usiadł, jak zwykle, przy ścianie. Abner przy nim, a Jonatan naprzeciw Saula. Zauważono, że miejsce Dawida jest puste. 
(26) Tego jednak dnia Saul nie powiedział o tym nic. Pomyślał, że tak się zdarzyło — nie przyszedł, bo nie zdążył się oczyścić. 
(27) Ale następnego dnia, drugiego po święcie nowiu, Saul już nie zbył milczeniem pustego miejsca Dawida. Dlaczego syn Jessaja nie przyszedł ani wczoraj, ani dziś na posiłek? — zapytał swego syna Jonatana. 
(28) Dawid bardzo mnie prosił — odpowiedział Jonatan — bym mu pozwolił pójść do Betlejem. 
(29) Powiedział: Zwolnij mnie, proszę, gdyż mamy w mieście rodzinną ofiarę. Mój brat prosił, bym był. Jeśli więc nie masz nic przeciwko temu, to pozwól, że się wyśliznę i pójdę odwiedzić braci. Dlatego właśnie nie ma go tu, u stołu królewskiego. 
(30) Wtedy Saul uniósł się gniewem na Jonatana: Ty synu krnąbrnej dziewki! Czy ja nie wiem, że sprzyjasz synowi Jessaja — ku swojej hańbie i hańbie swej gołej matki?! 
(31) Czy ty nie wiesz, że póki syn Jessaja będzie chodził po ziemi, nie umocnisz się ani ty, ani twoje królestwo?! Marsz mi teraz! Sprowadź tu do mnie tego łotra! 
(32) Wtedy Jonatan rzucił swemu ojcu Saulowi pytanie: Dlaczego ma umierać? Co takiego zrobił? 
(33) Wtedy Saul rzucił w niego włócznią. Chciał go zabić! Jonatan był teraz pewien, że o śmierci Dawida ojciec już postanowił. 
(34) W przypływie gniewu zerwał się więc od stołu, nie jadł posiłku tego drugiego dnia po nowiu i zabolało go, że ojciec znieważył Dawida. 
(35) Z nastaniem poranka, o ustalonej porze, Jonatan wyszedł w pole, a z nim młody sługa. 
(36) Jonatan zawołał do chłopca: Ruszaj po strzały, które ja wypuszczę. Chłopiec pobiegł, a on wypuścił strzałę tak, by go minęła. 
(37) Gdy chłopiec dotarł do miejsca, w którym spadła strzała, Jonatan zawołał: Czy strzała nie leży dalej od ciebie?! 
(38) Potem krzyknął: Szybko, pośpiesz się, nie stój tam! A chłopiec podniósł strzałę i przyniósł ją swemu panu. 
(39) Chłopiec jednak o niczym nie wiedział. Tylko Jonatan i Dawid wiedzieli, co to wszystko ma znaczyć. 
(40) Potem Jonatan oddał swój oręż słudze i polecił: Idź, odnieś to do miasta! 
(41) A gdy chłopiec odszedł, Dawid wyszedł zza wzgórka, padł twarzą na ziemię i złożył pokłon trzy razy. Potem ucałowali się nawzajem i wspólnie płakali, szczególnie zaś Dawid. 
(42) W końcu Jonatan pożegnał Dawida: Idź w pokoju! — powiedział. — Niech będzie między nami tak, jak sobie my obaj przysięgliśmy w imię PANA, mówiąc, że PAN pozostanie na wieki między mną a tobą i między moim potomstwem a twoim. Dawid odszedł. Również Jonatan wrócił do miasta.

Brak komentarzy: