wtorek, 10 września 2024

254 sr Co mam zrobić ze swoim życiem



PSZ, Łk 8:26-39

Tak przybyli do krainy Gerazeńczyków, leżącej po drugiej stronie jeziora, naprzeciw Galilei. Gdy Jezus schodził na brzeg, podbiegł do Niego człowiek, mieszkaniec pobliskiego miasta, opanowany przez złego ducha. Już od dłuższego czasu chodził nago i nie mieszkał w swoim domu, ale w cmentarnych grobowcach. 

Gdy tylko zobaczył Jezusa, upadł przed Nim na ziemię i głośno krzyknął: —Czego ode mnie chcesz, Jezusie, Synu Najwyższego Boga? Błagam, nie męcz mnie! 


Jezus rozkazał bowiem złemu duchowi wyjść z tego człowieka. Wcześniej mężczyzna ten wiele razy tracił panowanie nad sobą i choć zakuwano jego ręce i nogi w kajdany, pod wpływem tego ducha, rozrywał je i uciekał na pustynię. 


—Jak ci na imię?—spytał Jezus. —Legion—odparł zły duch, gdyż w człowieka tego weszło wiele duchów. 


Demony błagały Jezusa, aby nie odsyłał ich do otchłani. A na pobliskim wzgórzu, nad jeziorem, pasło się właśnie wielkie stado świń. Złe duchy prosiły więc, aby pozwolił im w nie wejść. A gdy Jezus zgodził się, duchy opuściły człowieka i weszły w świnie, po czym całe stado rzuciło się pędem ze stromego zbocza wprost do jeziora i utonęło. 


Widząc to, pasterze stada uciekli do pobliskiego miasta i okolicznych wiosek z wieścią o tym, co się stało. Ludzie wyszli z domów, aby to zobaczyć, i wkrótce wokół Jezusa zgromadził się spory tłum. A gdy dostrzegli szaleńca, który siedział teraz przy Jezusie—ubrany, spokojny i w pełni władz umysłowych, przestraszyli się. 


Naoczni świadkowie opowiedzieli przybyłym, w jaki sposób został uzdrowiony. Wówczas tłum Gerazeńczyków zaczął błagać Jezusa, żeby opuścił ich okolicę, ludzie byli bowiem przerażeni. 


Jezus wszedł więc do łodzi, a wtedy podszedł do Niego uzdrowiony z pytaniem, czy może z Nim pozostać. 

Jezus jednak odmówił: —Wracaj do domu—powiedział—i opowiedz innym, co zrobił dla ciebie Bóg. Poszedł więc i opowiadał w mieście o tym, co Jezus dla niego uczynił.

___________________________________________________

Jeśli uważamy, że warto wysyłać misjonarzy do obcych środowisk i jeśli chwalimy tych, którzy podejmują decyzję o opuszczeniu swojej ojczyzny i udaniu się za granicę, to musimy zmierzyć się z pytaniem: „Co ja robię, by mówić innym o Jezusie? Co robię na mojej ulicy, w moim miejscu pracy i w moich własnych strefach wpływów? Czy odważnie głoszę wolność i życie obiecane przez Chrystusa?”.


Nasze chrześcijaństwo może stać się zbyt wygodne. 

Możemy myśleć: „Jestem całkiem przyzwoitym człowiekiem. Chodzę do kościoła w każdą niedzielę. Znajduję inspirację w Biblii. Dbam o swoją rodzinę”. Ale to nie jest opis przemienionego życia, do którego wezwał nas Chrystus, gdy powiedział nam, abyśmy szli i czynili uczniów (Mt 28:18-19). Taki styl życia nie jest tym, co nawracało niewierzących na całym świecie na przestrzeni dziejów. Tego rodzaju przekonanie postrzega wiarę po prostu jako dodatek, decyzję podjętą po drodze, tak jak ktoś, kto decyduje się zapisać na siłownię tylko dlatego, że wie, że jest to dla niego dobre.


Podobnie jak z człowiekiem opętanym przez demona w Ewangelii, zanim będziemy mogli z pasją głosić Chrystusa jako Pana i Zbawiciela, musimy najpierw uświadomić sobie, jak bardzo jesteśmy bezradni: zniewoleni przez nasz grzech, wędrujący po krainie śmierci. 


Tylko wtedy możemy w pełni uświadomić sobie wolność, radość i życie, do których Jezus Chrystus nas wyzwolił. Jeśli zrozumiemy, co Chrystus dla nas uczynił, nie trzeba nam będzie mówić, że tak miłosiernego wyzwolenia nie powinniśmy zatrzymywać dla siebie, ale dzielić się nim z innymi, czy to z tymi na krańcach ziemi, czy po prostu z tymi, którzy są bezpośrednio wokół nas.


Nie musisz czytać książek ani uczęszczać na zajęcia, aby dzielić się Jezusem. Możesz po prostu opowiedzieć innym o tym, jak Chrystus przemienił cię na lepsze. Jezus kazał człowiekowi z Ewangelii Marka 5 zacząć od jego rodziny i przyjaciół. 


Jego plan, aby ewangelia rozprzestrzeniła się w tym regionie, rozpoczął się od jednego przemienionego życia. Możesz więc nie być w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania swoich przyjaciół. Możesz nie wiedzieć wszystkiego o doktrynie Trójcy Świętej. Ale jeśli jesteś w Chrystusie, wiesz, że choć kiedyś byłeś ślepy, teraz widzisz.


Kościół nie jest przystanią wycieczkową, ale stacją ratunkową. 

Naszym obowiązkiem i przywilejem jest czynić to, co uczynił ten uratowany człowiek: wypłynąć na swoje morze życia, aby...


Ratować ginących, opiekować się umierającymi,

Wyrwać ich w litości z grzechu i grobu;

Opłakiwać błądzących, podnosić upadłych,

Mówić im o Jezusie potężnym, ku zbawieniu 

[Fanny Crosby, “Rescue the Perishing” (1869).].


Do kogo Jezus wzywa cię dzisiaj?




Brak komentarzy: