piątek, 18 stycznia 2019

Depresja komika?

DEPRESJA 
(ważniejsze jest to, co wiem niż to, co czuję)
Chonda Pierce

Chonda Pierce jest chrześcijanką, komikiem, która zmaga się z depresją. Napisała o swoich doświadczeniach w swojej książce Laughing in the Dark (Śmiejąc się w ciemnościach), opublikowanej w 2007 roku. Poniższy artykuł został adaptowany z tej książki. Proszę pamiętać, że jej mąż, David, zmarł w 2014 roku.

Emocje i czekolada są bardzo podobne: za dużo i możesz być chory, za mało i świat może równie dobrze się skończyć (to znaczy, jeśli lubisz czekoladę tak jak ja). Kobiety są istotami emocjonalnymi, ale jeśli pozwolimy, aby nasze emocje kierowały nami w naszych domach i małżeństwach, ktoś może zostać zraniony.

Ogólnie rzecz biorąc emocje nie są złe. Potrzebujemy ich do pełnego wyrażania siebie. Gdy mały Tommy zdobywa gola w piłce nożnej, to jest całkowicie odpowiednie, aby dopingować jak szalony. A kiedy ciocia Myrtle umiera, to jest w porządku płakać, lamentować i wyrażać nasze poczucie żalu i straty. W obu sytuacjach czujemy się nieco oczyszczeni jeśli oddajemy się emocjonalnej skrajności. Braliśmy udział w ludzkim doświadczeniu.

Ale co, jeśli wykrzykujesz z radości, a nie ma meczu piłki nożnej? Albo płaczesz i zawodzisz, a ciocia Myrtle ma tylko zimną głowę? Co jeśli jesteś _____ (wypełnij puste pole ulubioną działalnością, taką jak zakupy, narty wodne, gotowanie, szydełkowanie, gra w tenisa itp.) i nagle – w sposób zupełnie niezapowiedziany i niesprowokowany – dopada cię przytłaczające uczucie depresji, które wysyła ci prosto do "pogrzebowego" końca emocjonalnej skali?

W takich przypadkach emocje nie są twoimi przyjaciółmi. Są niezsynchronizowane z rzeczywistością. Ten rodzaj emocji podsyca depresję - jak benzyna w ogniu. Musiałam nauczyć się trzymać paliwo jak najdalej, by lada iskra nie przerodziła się w ogień nieugaszony. Musiałam także nauczyć się, że można podejść do pewnych rzeczy bardzo beznamiętnie, bardzo rzeczowo - nawet do Boga.

Załamanie

Doszło do tego,  że zaczynałam płakać na najbardziej spokojnej plaży na Jamajce. (Wiem, o czym myślisz – w związku z czym musiałam płakać? Przecież byłam na plaży na Jamajce!) Mój mąż, David, miał nadzieję, że trochę słońca, dźwięk fal rozbijających się o piasek i mnóstwo jedzenie na wyspie rozweseli mnie.

Brałam leki od kilku miesięcy. Ale nadal miałam więcej złych dni niż dobrych. Lekarze kazali mi się tego spodziewać. Skuteczność większości leków przeciwdepresyjnych nabudowuje się powoli w twoim organizmie. W dobry dzień miałam swoje rzeczy gotowe na podróż, w samą porę na zły dzień - kiedy siedziałam zapłakana na lotnisku. Pozbierałam się i udało mi się przejść przez odprawę celną. Kilka godzin później, siedząc na tropikalnej werandzie z morską falą i bryzą, wpatrywałam się w najpiękniejszą niebieską wodę, jaką kiedykolwiek widziałam – i znowu płakałam.

Nie działał nawet pyszny napój o smaku bananowym, który piłam (oczywiście bezalkoholowy! Kiedy jesteś w depresji, ważne jest ograniczenie spożycia alkoholu i kofeiny do zera.) Nic nie mogło powstrzymać mnie od myślenia, że nie powinnam nawet żyć. Unieszczęśliwiam ludzi, których kocham. Nigdy nie wyjdę z tej czarnej dziury. Moja kariera jest skończona. Moja rodzina już nigdy nie spojrzy na mnie tak jak kiedyś z powodu tego żałosnego stanu, w którym teraz się znajduję.

Pobliskie stalowe bębny wygrały jakieś karaibskie rytmy. A wszystko, co ja chciałam zrobić - wszystko co mogłam zrobić - to płakać. Przepraszałem wielu ludzi w ten weekend - pana od parasoli na plaży, kelnera w eleganckiej restauracji, jakąś rosyjską parę, która siedziała przy naszym stole w bufecie przy plaży. (Powiedzieli nam, że są profesjonalnymi instruktorami tańca, więc podczas gdy płonęły pochodnie Tiki, David zademonstrował im niektóre z jego ruchów z tańca robotów.)
Przełom

Pewnego wieczoru o zachodzie słońca nastąpił przełom. Siedziałam cicho i patrzyłam na słońce - piękną kulę pomarańczowego ognia - powoli zanurzającą się do oceanu. Przez zamglone łzami widziałem, jak znika spokojnie w błękicie. I, tak obiektywnie jak to tylko było możliwe, pomyślałam: To było piękne. Nie było śpiewu ani wzruszenia emocji, które by doprowadziły mnie do tego wniosku. Widok ognisto-pomarańczowego słońca, znikającego w nieskończonej przestrzeni błękitnego morza, jest pięknością. Niektórym rzeczom nie da się zaprzeczyć, bez względu na to, jak się czujesz.

W tym momencie uświadomiłam sobie, że obecność Boga jest jak blask zachodu słońca: nie można temu zaprzeczyć, bez względu na to, jak się czujesz. Bóg manifestuje Swoją obecność na wiele sposobów, które nie są napędzane emocjonalnie - w ciepłych wiatrach, w zapachu morskiej soli, w trelowaniu ptaków, w zachodzie słońca. Jego podpis znajduje się u podstaw każdego wielkiego dzieła sztuki i pod tytułem każdej pięknej piosenki. Nie muszę czuć się tak, jakbym właśnie skończyła jakieś romansidło, aby wiedzieć, że mój mąż mnie kocha. I nie muszę odczuwać euforii po krzepiącym, chusteczkowo-rozrzewnionym kazaniu przebudzeniowym, aby wiedzieć, że jestem zbawiona.

Depresja nauczyła mnie wspaniałej lekcji w ten weekend: uczucia są tymczasowe. Czasami nawet kłamią. Od tego wieczoru zaczęłam bardziej polegać na tym, co wiem, a mniej na tym, co czuję.

Chciałabym powiedzieć, że doszłam do siebie tego weekendu. Że śmialiśmy się i jedliśmy tony żywności na wyspach i tańczyliśmy z Rosjanami. Ale faktem jest, że dużo płakałem. I nie jadłam zbyt wiele. A większość piękna, które zobaczyłam, była rozmazana łzami.

Ale to, co zrobiłam, to uciszyłam się i uznałam, że On jest Bogiem, jak mówi Psalm 46:11. Zanurzyłam się w ten werset całkowicie. Byłam tak spokojna, że nawet opaliłam się tylko po jednej stronie. W trakcie tego procesu zdałam sobie sprawę, że między Bogiem a mną nie było nic złego. Żadnego głębokiego, mrocznego, sekretnego grzechu, tak jak się obawiałam. Nie musiałam czuć Boga, aby wiedzieć, że był tuż obok mnie – a nawet żyje we mnie.

Wydaje się, że na Jamajce znalazłam Boga w bardziej „rzeczowy” sposób. Bóg „przebywa” tak samo „w” naszych emocjach jak i „poza” nimi - bez względu na to, czy śpiewamy "Alleluja", czy po czujemy się odrętwiali. Bóg jest Bogiem. Bóg jest.

W samolocie do domu przypomniałam sobie coś - a przynajmniej pomyślałam, że to pamiętam. Byłam w mgle depresji, więc nie mogłam być tego pewna. Zapytałam Davida: "Czy naprawdę robiłeś robota taniec dla tych profesjonalnych instruktorów tańca z Rosji?"

David odwrócił się i - na tyle, na ile pozwalał mu stolik przed nim - uniósł prawą rękę, przypominającą dźwig, po czym uderzył prawą ręką w lewą, tak że prawa ręka nagle opadła. Podobnie jak ramię robota.

"Byli bardzo mili", powiedział z całą powagą. Uśmiechnęłam się.

Tłm. Z.M.
https://www.focusonthefamily.com/marriage/facing-crisis/leaning-on-what-you-know-instead-of-what-you-feel?utm_source=facebook&utm_medium=social&utm_campaign=fs_article_jan_2019&fbclid=IwAR16XFa2k5OJlL19kiLyGSn0vcmLDOoHwPbl-hBFzZJXYn5HjYPyxtaNZLM

Brak komentarzy: