czwartek, 4 października 2018

Czy ktoś rodzi się gejem?

Czy ktoś rodzi się gejem?


"Oto kim jestem."
W 1993 r. oparłem swoją narrację na tejże jawnej deklaracji - i miałem ją na myśli pod każdym względem. "Nie wybrałem bycia gejem" - argumentowałem. "Urodziłem się w ten sposób!"

Byłem całkowicie przekonany, że moja seksualność jest rdzeniem tego, kim jestem - nie tylko tym, czego chciałem lub robiłem. Czułem, że w końcu odkryłem moje prawdziwe ja. Moje serce i przyjaciele potwierdzali to, podobnie jak otaczający mnie świat. "Oto kim jestem. Jestem gejem."
Orientacja seksualna wydawała się prawdą oczywistą. 
Ale jaka prawda za tym stoi?

Czy powinniśmy po prostu zaakceptować orientację seksualną taką, na jaką się ktoś czuje i deklaruje, jako jedyną terminologię na opisanie trwałego i niezmiennego pociągu do tej samej płci? 
Czy nie ma innego arbitra? 
Czy nie powinniśmy cofnąć się i krytycznie ocenić ten pomysł w świetle Bożej prawdy o tym, kim jesteśmy? Szczerze mówiąc, nie możemy zacząć rozumieć ludzkiej seksualności, dopóki nie zaczniemy od "antropologii teologicznej", czyli, co Bóg myśli i objawia na temat tego, kim jesteśmy.

Reorientacja

Współczesna koncepcja orientacji seksualnej wywodzi się z dyscypliny psychologicznej, która jest zakorzeniona w świeckim zrozumieniu antropologii odrzucającej grzech pierworodny (krytyczna ocena "orientacji seksualnej", patrz: Butterfield Rosaria, Openness Unhindered, 93-112).

Na przykład idea, że orientacja seksualna osób tej samej płci jest tylko niepełnosprawnością (to jest naturalną konsekwencją upadku, jak głuchota), a nie moralną konsekwencją, jest niebezpiecznie bliska starożytnej herezji nazywanej pelagianizmem, (Grzech pierworodny popełniony przez Adama był jedynie "złym przykładem", jego skutki nie przeszły na potomstwo pierwszych rodziców w postaci zepsutej natury.) Herezja ta została potępiona przez Kościół w V wieku. 
W dzisiejszym świecie nieskończonych odcieni szarości, niechlujna dwuznaczność w biblijnej seksualności zasadniczo flirtuje z herezją.

Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne podaje następującą definicję orientacji seksualnej:

Orientacja seksualna odnosi się do trwałego wzoru emocjonalnego, romantycznego i / lub seksualnego pociągu do mężczyzn, kobiet lub obu płci. Orientacja seksualna odnosi się również do poczucia tożsamości osoby, opartej na tym pociągu, powiązanych zachowaniach i przynależności do wspólnoty innych osób, które podzielają takie skłonności.

Neurolog Simon LeVay (gej) wyjaśnia, że orientacja seksualna jest "cechą, która predysponuje nas do odczuwania pociągu seksualnego
(Gay, Straight and The Reason Why, 1). 

W międzynarodowym dokumencie dotyczącym praw człowieka określa się to jako "zdolność do głębokiego, emocjonalnego, i uczuciowego pociągu seksualnego".

W innym miejscu Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne opisuje ten pociąg jako ogólnie wrodzony (unchosen - niezamierzony). Tak więc orientacja seksualna mówi o zdolności do spełniania wrodzonych i trwałych pragnień seksualnych i romantycznych, a ta predyspozycja została przeniesiona do nowej kategorii osobowości.

Niestety, wpadliśmy w ten świecki i humanistyczny paradygmat definiowania tożsamości poprzez seksualność. Uważamy, że nie ma innej opcji. 
Czy jednak, gdy istnieje wybór między biblijnym zarysem a świeckim, to czy chrześcijanie nie powinni wybierać biblijnej wersji ponad świecką? 
I czy słowo Boże nie może zapewnić nam lepszych ram dla zrozumienia zdolności do odczuwania wrodzonego (niezmiennego) i uporczywego seksualnego i romantycznego pociągu wobec tej samej płci?

Tak. Ramy te nazywa się grzechem.

Bycie Gejem?

Nie mówię, że zdolność do pociągu do osób tej samej płci lub do pokus jest tym, co teologowie nazywają "faktycznym grzechem" (grzeszne myśli, pragnienia, słowa i czyny).


Jednak pojęcia "grzechu pierwotnego (pierworodnego) i przebywającego (zamieszkującego) w nas" pasują do każdego opisu orientacji seksualnej tej samej płci. 
Grzech pierworodny jest stanem wrodzonym (unchosen), a zamieszkiwanie grzechu jest uporczywym wzorcem grzesznych pragnień lub zachowań. 
Po co starać się przerabiać i wymieniać ten termin na inny, gdy działa już biblijna struktura?

Niektórzy twierdzą dziś, że pociąg seksualny i romantyczny do osób tej samej płci jest zakorzeniony w obrazie Boga, a nie w upadku - i dlatego jest dobry, a nawet uświęcony. 
Wynika to z nieporozumienia, że "bycie gejem" obejmuje docenianie piękna tej samej płci. 
Jeśli jednak poszerzymy seksualność o nie-seksualne i nie-romantyczne uznanie piękna, wtedy każdy będzie gejem. Jest to równie bezsensowne, co niepomocne.

Jeśli jednak uleganie (acting) seksualnym i romantycznym pragnieniom w stosunku do tej samej płci jest grzechem, nie ma w tym nic neutralnego ani dającego się uznać za święte. 
Te pragnienia wynikają z upadku, a nie z obrazu (pierwowzoru) Boga. 
Grzech seksualny zawsze zawiera składnik moralny. Pociąg do tej samej płci znajduje swój początek w grzechu pierworodnym. 
I powiedzmy to wyraźnie: 
nie ma NIC neutralnego ani niewinnego w kwestii grzechu pierworodnego.

W przypadku pociągu płciowego do osób tej samej płci problemem jest grzech. Ale jeśli chodzi o chrześcijan - nasz Bóg nie pozostawił nas bez odpowiedzi.

Jakkolwiek się urodziłeś

Ale czy ludzie nie rodzą się gejami? 
Słuchając mediów i popkultury można odnieść wrażenie, że jest to niewątpliwie dowiedziony fakt naukowy. Jednak z licznych badań przeprowadzonych w celu zbadania potencjalnych czynników biologicznych i środowiskowych, które mogą wpływać na rozwój pociągu płciowego do osób tej samej płci, nic jeszcze nie zostało rozstrzygnięte.

Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne opublikowało to oświadczenie dopiero w 2015 roku: "Niektórzy uważają, że orientacja seksualna jest wrodzona i stała; jednakże orientacja seksualna rozwija się przez całe życie". 
Naukowcom daleko do odkrycia czynników, które przyczyniają się do rozwoju seksualnego pociągu, zatem nie można utrzymywać i nieodpowiedzialnie twierdzić, że wrodzony pociąg seksualny jest sprawdzoną (udowodnioną) rzeczywistością.

Pomimo braku dowodów wiara w to, że ludzie rodzą się gejami utrwala się i sprawia, że jest coraz bardziej akceptowana. 
Jednak dla chrześcijan “wrodzone” nie oznacza, że coś jest dozwolone
to, że ktoś rodzi się jako grzesznik nie czyni grzechu właściwym i akceptowalnym. 
Musimy zwracać uwagę ludzi na znacznie ważniejsze twierdzenie: 
niezależnie od tego, co było prawdą, a co nieprawdą, kiedy się urodziłeś, Jezus mówi, że musisz narodzić się na nowo.

Nie ma znaczenia, czy uważasz, że urodziłeś się alkoholikiem; musisz narodzić się na nowo. 
Nie ma znaczenia, czy uważasz, że urodziłeś się kłamcą; musisz narodzić się na nowo. 
Nie ma znaczenia, czy uważasz, że urodziłeś się uzależniony od pornografii; musisz narodzić się na nowo.
Nie ma znaczenia, czy myślisz, że urodziłeś się z jakąkolwiek inną walką o grzech seksualny; 
musisz narodzić się na nowo.

Bardzo dobra nowina

Kiedy rodzimy się ponownie (przez Słowo Boże, 1 Piotra 1:23, i przez Jego Ducha, Jana 3: 5-8), nasz stary człowiek odchodzi, a nowy przychodzi - stajemy się nowym stworzeniem (2 Kor. 5: 17).

Jesteśmy w stanie nienawidzić swój grzech bez znienawidzenia siebie.

Nasza seksualność nie jest już tym, KIM jesteśmy, ale raczej JAK jesteśmy (jak żyjemy).

Uśmierciliśmy nasze stare ja, aby Chrystus mógł żyć w nas (Rzymian 8:13, Galacjan 2:20, Kolosan 3: 5).

Efekt (skutek) grzechu jest tak wszechobecny, tak kompletny, tak radykalny, że musi nastąpić CAŁKOWITE odrodzenie, aby ktokolwiek mógł wejść do królestwa niebieskiego (Jan 3: 3).

Niezależnie od naszego grzesznego stanu po przyjściu na świat, potrzebujemy całkowitej przemiany - takiej, jaką tylko nasz Bóg i Stwórca cudownie uczynił możliwą dzięki łasce przez wiarę w dzieło Chrystusa (Efezjan 2: 4-10).

To nie jest wiadomość dla społeczności gejowskiej, lub tylko dla tych, którzy doświadczają pociągu płciowego do osób tej samej płci.

Jest to przesłanie dla wszystkich: musisz narodzić się z góry. A On jest tym, który według swego wielkiego miłosierdzia sprawia, że możemy narodzić się ponownie (1 Piotra 1: 3).


A to, drodzy przyjaciele, to bardzo dobra wiadomość.


Brak komentarzy: