piątek, 31 sierpnia 2018

Czy musimy mówić o grzechu?!

"Czy musimy mówić o grzechu?!
Czy nie powinniśmy po prostu mówić o miłości Boga?"


Takie uwagi nie zostają wyrażane wyłącznie przez liberalnych chrześcijan a ten komentarz nie jest tylko pojedynczym odchyleniem. W niedawno opublikowanej książce socjolog Alan Wolfe twierdzi, że taka postawa jest szeroko rozpowszechniona wśród amerykańskich grup religijnych i denominacji, w tym ewangelikalnych.

W książce “Przemiana Amerykańskiej Religii” Wolfe stwierdza:

"Mówienie o piekle, potępieniu, a nawet grzechu zostało zastąpione nieoceniającym (nieosądzającym) językiem zrozumienia i empatii". Większość amerykańskich kościołów i synagog dzisiaj charakteryzują postawy i praktyki, które są "radosne, emocjonalne, skierowane na jednostkę i empatyczne (z jednej strony), a zniecierpliwione z powodu liturgii i teologicznych wywodów ciągnących się aż do punktu całkowitej teologicznej niespójności (z drugiej)”.

Wolfe zasadniczo sympatyzuje z tym nowym kierunkiem rozwoju. Uważa, że ta powszechna postawa służy interesom zróżnicowanego społeczeństwa, które ceni tolerancję, współpracę i uprzejmość. Religie, które są zbyt ekskluzywne w swoich twierdzeniach, podkopują jedność społeczną i muszą być postrzegane jako nieco niebezpieczne i bigoteryjne. Dla Wolfe'a prawdziwy kalwinizm musi stanowić problem dla tolerancyjnego społeczeństwa, ze względu na nacisk kładziony na powagę grzechu i na Chrystusa, jako jedyną drogę do Boga.

Obawy Wolfe'a i wielu innych nie są nowe. Taka krytyka była skierowana przeciwko chrześcijaństwu od samego początku. W imperium rzymskim chrześcijanie byli nazywani zdrajcami i ateistami, ponieważ nie chcieli oddawać czci rzymskim bogom. Chrześcijanie byli bigotami zagrażającymi jedności imperium z powodu roszczeń wyłączności, które złożyli w swojej wierze.

Wierni chrześcijanie zawsze odrzucali wezwanie do dostosowania swojej wiary do pragnień tych, którzy chcą powiedzieć, że wszystkie religie są równie prawdziwe i użyteczne. Jako chrześcijanie nalegamy, aby mówić o grzechu, jeśli mamy mówić prawdę o ludzkim położeniu wobec Boga. Jeśli nie zrozumiemy naszego grzechu, nie zrozumiemy, jakiego rodzaju zbawiciela potrzebujemy.

Nasz grzech stwarza nam dwa problemy, gdy stajemy przed Bogiem.

Po pierwsze, nasza wina z powodu naszego grzechu musi być z nas zdjęta.
Pierwotny grzech Adama i nasz obecny grzech sprawiły, że jesteśmy winni przed Bogiem i zasługujemy wyłącznie na potępienie. Potrzebujemy wybaczenia, a zatem potrzebujemy wybawiciela, który może zagwarantować nam przebaczenie.

Po drugie, jako grzesznicy, potrzebujemy takiej prawości, żebyśmy dzięki niej mogli stanąć przed Bogiem. Adam nie został stworzony jako moralnie neutralna istota, ale został stworzony sprawiedliwym i świętym. Jako grzesznicy, którzy chcą stać się nowymi stworzeniami, potrzebujemy sprawiedliwości i kogoś (wybawiciela), który może uczynić nas prawymi.

Reformacja była powrotem do biblijnej doktryny o grzechu i zbawieniu.
Grzech ponownie był postrzegany jako problem, którego nie można rozwiązać ludzkim działaniem.
Zbawienie znów było postrzegane jako wyłączne dzieło Boga.
Bóg w Chrystusie płaci karę za nasz grzech.
Bóg przez Chrystusa usprawiedliwia i uświęca grzesznika.

W usprawiedliwieniu, grzesznik staje się doskonale świętym w osądzie Boga.
W uświęceniu, grzesznik z łaski, stopniowo staje się coraz bardziej święty w swoim życiu.

Reformacyjna doktryna o usprawiedliwieniu, (w szczególności), jest w poważnym ogniu ataku w naszych czasach i potrzebujemy odnowienia w zrozumieniu tej doktryny i naszego zaangażowania w nią.

Jednym ze sposobów na zrobienie tego może być głęboka refleksja nad nauczaniem wielkich katechizmów reformacyjnych. Na przykład, wielka reformacyjna doktryna o usprawiedliwieniu została pięknie uchwycona w pytaniu Katechizmu Heidelbergskiego.

Katechizm ten, opublikowany w 1563 r. w Palatynacie w Niemczech, miał na celu wyjaśnienie doktrynalnego funkcjonowania tamtejszego kościoła i nauczanie ludu Bożego trwania w prawdziwej wierze. Katechizm ten okazał się bardzo skuteczny ze względu na osobisty sposób nauczania biblijnej prawdy. Został on szeroko zastosowany w niemieckich, holenderskich i węgierskich kościołach reformowanych, a następnie został przywieziony do Ameryki.

Nauczanie katechizmu w sprawie usprawiedliwienia podsumowano w pytaniu 60.
Pytanie: "W jaki sposób stajesz się sprawiedliwym przed Bogiem?".
Odpowiedź, choć długa, jest bardzo przydatna. "Tylko przez prawdziwą wiarę w Jezusa Chrystusa; to znaczy, chociaż moje sumienie oskarża mnie, że ciężko zgrzeszyłem przeciwko wszystkim przykazaniom Bożym i nigdy nie zachowałem żadnego z nich i że nadal jestem podatny na wszelkie zło, a jednak Bóg, bez żadnej mojej zasługi, z czystej łaski, przyznaje i przypisuje mi doskonałą postawę, sprawiedliwość i świętość Chrystusa, tak jakbym nigdy nie popełnił ani nie miał żadnego grzechu, i jakbym sam osiągnął całkowite posłuszeństwo, które Chrystus osiągnął dla mnie, jeśli tylko przyjmę taką korzyść z wiarą w sercu".

Aby docenić tę odpowiedź, powinniśmy przyjrzeć się czterem elementom jej nauczania:
1) problemowi grzechu,
2) dziełu Chrystusa,
3) Bożemu przypisaniu tego dzieła nam i
4) roli wiary.

Po pierwsze, odpowiedź na pytanie 60 wyjaśnia, jak wielki jest problem grzechu dla nas jako upadłych istot. Z powodu upadku Adama i mojego zepsucia złamałem wszystkie przykazania Boże i nigdy nie zachowałem żadnego z nich. Nie mam żadnej dobroci ani osiągnięć, które mógłbym ofiarować Bogu, aby zdobyć Jego uznanie. Nawet jako chrześcijanin wciąż jestem skłonny do wszelkiego zła. Pozostawiony samemu sobie nie miałbym ani siły ani prawości. Ani jako niechrześcijanin, ani jako chrześcijanin nie zasługuję na żadną nagrodę ani błogosławieństwo od Boga. Uznaję mój żałosny stan, ponieważ moje sumienie mnie oskarża, ale nawet mój smutek z powodu grzechu nie może mnie uratować ani zyskać Bożej przychylności. Smucę się, ponieważ przez mój grzech zasmuciłem mojego niebiańskiego Ojca.

Po drugie, uznaję, że Jezus uczynił dla mnie to, czego nigdy nie mogłem zrobić dla siebie samego. Jezus był całkowicie posłuszny Prawu Bożemu. W ten sposób On jest drugim Adamem. Jak Adam został stworzony na obraz Boga, aby być posłusznym i wiernym nosicielem obrazu Boga, tak odwieczny Syn Boży przyszedł w ciele i urodził się pod Prawem, aby dokonać tego, czego pierwszy Adam nie zrobił. Jezus zachował Prawo całkowicie, tak, że był w pełni święty w sobie i doskonale sprawiedliwy w świetle Bożej sprawiedliwości. Jezus także zadowolił Bożą sprawiedliwość  za grzeszników, którzy nie mogli sobie pomóc. Chociaż Jezus był doskonale święty i osobiście nie był odpowiedzialny za przekleństwo, które ciążyło na grzesznikach, zajął ich miejsce na krzyżu i poniósł karę. Na niego spadło przekleństwo.

Istnieją więc dwa aspekty tego, co uczynił Jezus, często nazywamy to Jego aktywnym posłuszeństwem i biernym posłuszeństwem. Aktywnie wypełnił Prawo, biernie doświadczył na sobie wyroku potępienia i śmierci za swój lud. Jezus dokonał tego wszystkiego. Nic nie pozostaje do zrobienia, aby zasłużyć sobie na życie wieczne. Dzieło Chrystusa jest pełne, kompletne i doskonałe dla grzeszników.

Po trzecie, dzieło Chrystusa dla usprawiedliwienia staje się skuteczne dla grzeszników dzięki darowi Bożemu. Bóg daje to dzieło Chrystusa w bardzo szczególny sposób - Jego sprawiedliwo zostaje nam przypisana. Przypisanie (imputacja) nie jest słowem, którego używamy bardzo często. Jest to jednak słowo, przy pomocy którego Paweł opisuje dar Boży (Rz 4: 3).

Imputacja (przypisanie) oznacza, że Bóg (uznaje) liczy się z dziełem Chrystusa dla nas. Katechizm Heidelbergski wyraźnie wyraża ten charakter imputacji, kiedy mówi, że kiedy przypisuje mi się dzieło Chrystusa, to "tak, jakbym nigdy nie popełnił ani nie miał żadnego grzechu, a ja sam jakbym dokonał całkowitego aktu posłuszeństwa, które Chrystus spełnił dla mnie". Ponieważ posłuszeństwo Chrystusa - zarówno czynne, jak i pasywne - jest przypisywane mi przez Boga, Bóg widzi mnie w świetle posłuszeństwa Jezusa.

Po czwarte, narzędziem, za pomocą którego otrzymuję przypisanie dzieła Chrystusa, jest sama wiara. Wiara jest sposobem, w jaki mogę odwrócić wzrok od siebie - zarówno od mojego grzechu, jak i od (nieudacznego) postępu w uświęceniu - i patrzeć na Chrystusa jako moją jedyną nadzieję. Wiara polega na zaufaniu Jezusowi i nie ufaniu sobie.

Spójrzmy znowu do Katechizmu, pytanie 21, przedstawia cudowną definicję wiary:
"Czym jest prawdziwa wiara?"
Odpowiedź: "Jest to nie tylko pewna wiedza, dzięki której ufam, że wszystko, co Bóg nam objawił w Swoim Słowie jest prawdą, ale także szczere zaufanie, którego Duch Święty dokonuje we mnie dzięki Ewangelii, że nie tylko innym, ale mnie również, przebaczenie grzechów, wieczna sprawiedliwość i zbawienie, są dobrowolnie dane przez Boga, jedynie z łaski, tylko ze względu na zasługi Chrystusa".

Ta odpowiedź pokazuje nam, w jaki sposób wiara odnosi się wyłącznie do Chrystusa i Jego dzieła i jak mu całkowicie ufa. Pokazuje także błogosławioną pewność, że prawdziwa wiara daje nam zbawienie, które Chrystus dla nas zdobył.

Reformacyjna doktryna o usprawiedliwieniu pomaga nam dostrzec, że nasze zbawienie jest dziełem Chrystusa dla nas. Uwalnia nas także od życia pełnego wątpliwości i strachu, który powoduje, że zastanawiamy się nad tym, jak święty Bóg mógłby kochać grzeszników takich jak my. Pokazuje nam, że mamy pokój z Bogiem obiektywnie, (ponieważ Chrystus zaspokoił wymagania Boga wobec nas) oraz pokazuje nam to subiektywnie - (możemy mieć niezachwianą pewność, że dzięki zaufaniu pokładanemu w Chrystusie stajemy się prawi w oczach Boga).

Brak komentarzy: