sobota, 24 lutego 2018

Wzrost na skróty? R.C.Sproul




40,000 Thai monks in prayer - Dhammakaya Temple - Luke Duggleby
Nadal jestem zdumiony, gdy widzę naklejkę na zderzaku, która brzmi:

"Wizualizuj pokój na świecie".

Chodzi o to, że jeśli ja i inni ludzie stworzą właściwy, mentalny obraz pokoju, to on wkrótce nadejdzie. To zdumiewające, że niektórzy ludzie rzeczywiście wierzą, że głupia technika przyniesie tak pożądany cel.

 
Inny przykład, popularna naklejka na zderzak:

"Coexist".

Napisana jest symbolami różnych religii - islamski półksiężyc tworzący C, chrześcijański krzyż tworzący T, i tak dalej.

Pomysł wydaje się polegać na tym, że gdyby religijni ludzie przestali skupiać się na swoich różnicach, mogliby osiągnąć światową harmonię. Gdybyśmy zrozumieli, że nasze wierzenia są ostatecznie takie same, wszystkie problemy wojen i walk odeszłyby w niebyt.

Zabawne jest to, że odrzucamy takie sentymenty, gdy pojawią się na naklejce na zderzaku, ale akceptujemy je gdzie indziej. Ileż to seminariów biznesowych obiecuje większy zysk, jeśli skupimy się tylko na pozytywnym lub zwizualizujemy cel?

Wschodni mistycyzm, z którego znaczna część teologii naklejkowo-zderzakowej pochodzi, (o której tu mówimy), ubiera ją w bardziej akceptowalne praktyki religijne. Medytujcie regularnie, powtarzając mantrę i wyobrażając sobie jedność wszystkich rzeczy, a ludzkość będzie zmierzać ku jedności.

Ale jest też wersja sprzedawana nam, jako chrześcijański klucz do zwycięskiego życia. Wypowiedz swoje pragnienie. Powiedz na głos, że to jest twoje "w imieniu Jezusa". Wizualizuj, że to się wydarzy, a wtedy ono będzie twoje. Twoje uzdrowienie, bogactwo, sukces w związku, szczęśliwa rodzina, lepsze małżeństwo. To wszystko pojawi się, jak tylko to wypowiesz stanowczo i zażądasz tego, lub przećwiczysz moc pozytywnego myślenia.

Szukamy właściwej techniki, sekretu, który zamieni nasze życzenia w rzeczywistość. Śmiejemy się z duchowej magii świata, tylko po to, aby ją przechrzcić i praktykować "w imieniu Jezusa". Czytamy Pismo Święte, mając nadzieję, że znajdziemy skrót do duchowego rozwoju, podczas gdy rozmijamy się z prawdziwą, ale nie-idącą-na-skróty odpowiedzią - klucz nie znajduje się w Biblii; to jest Biblia, kluczem jest Słowo Boże.

Jednym z powodów, dla których szukamy duchowych skrótów, jest nasz współczesny wiek, który obfituje w skróty i szybkie wyniki. Możemy szybko złagodzić ból za pomocą leków, znaleźć drogę do restauracji za pomocą naszych smartfonów i uzyskać natychmiastowe odpowiedzi na nasze pytania online. Nie są to z natury złe rzeczy, ale mają tendencję do wzbudzania fałszywych oczekiwań. Jeśli technologia może złagodzić nasze choroby i ułatwić nam pracę, z pewnością może dać spokój naszej duszy, prawda?!

Zakładamy, że odpowiedź brzmi "tak", a na dodatek wyszukujemy całe mnóstwo "ekspertów", którzy będą zachęcać do takiego założenia i utwierdzać w nim. Wystarczy spojrzeć na sekcję "samopomocy" w lokalnej księgarni, a nawet w księgarniach chrześcijańskich. Książka po książce obiecuje dać klucz do naszego szczęścia w dwunastu krokach lub mniej. Fakt, że żadna z obietnic nie działa, nie zniechęca ludzi do kupowania tych książek lub nowych autorów, którzy udzielają tych samych, (w prawdzie w zmienionej szacie) aczkolwiek nieskutecznych odpowiedzi tyle, że w bardziej wyszukanych słowach.

Ale nie możemy zrzucać winy na nowoczesną technologię za niepowodzenie w naszych poszukiwaniach skrótów. Nasze wrodzone (od czasu upadku) pragnienie autonomii, bycia panami naszych własnych losów, skłania nas do poszukiwania techniki budowania duszy, techniki, która nas poprawi.

Postrzegamy naszą wiarę nie, jako cel sam w sobie, ale środek do większego spełnienia. Ewangeliści rutynowo proszą ludzi, aby przyszli do Chrystusa, mówiąc, że uczyni ich szczęśliwszymi, pewniejszymi siebie i bardziej duchowymi. Jezus staje się środkiem do polepszenia naszych małżeństw i finansów, uwalniając nas od wszelkiego rodzaju nałogów i negatywnych cech charakteru.

Czy Chrystus może zrobić te wszystkie rzeczy? Oczywiście, że może. Ale Jezus nie jest środkiem do innych celów - On jest spełnieniem, celem naszego życia. On nie przychodzi do naszego życia, aby dać nam specjalne techniki, które poprawią nasze życie; On działa w nas i przez nas, zmieniając nas ze względu na Swoją Chwałę. Nie daje on wierzącym żadnych mistycznych sekretów, aby zabrać ich na wyższy poziom duchowości. Nie ma ukrytej prawdy dostępnej tylko dla niewielu, nie ma żadnej metody, (o ile tylko ją opanujemy) która zagwarantowałaby nam szybką dojrzałość w Nim.

Jesteśmy zbawieni jedynie dzięki łasce i usprawiedliwieni tylko przez wiarę, ale będąc zbawieni, nie czekamy tylko na śmierć. Chrześcijaństwo jak najbardziej dotyczy rozwoju duchowego, a duchowy wzrost wymaga wysiłku – ciężkiej pracy uświęcenia. W oczywisty sposób nie zapracowujemy na naszą odnowę lub nasze usprawiedliwienie.

Oba powyższe akty są monergistyczne, dokonane tylko przez Boga. Tylko Duch Święty może zmienić nasze serca. Tylko sprawiedliwość Chrystusa, sprawiedliwość Syna Bożego, zapewniona przez Jego doskonałe posłuszeństwo Ojcu, może zabezpieczyć naszą prawą pozycję przed Bogiem. 

Uświęcenie obejmuje jednak nasz wysiłek.

Mówimy wtedy o synergii, ponieważ zarówno Bóg, jak i my coś robimy. Jednak nie jesteśmy równymi partnerami. Bóg decyduje i działa w nas zgodnie ze Swoim upodobaniem, abyśmy robili postępy w świętości (Flp 2: 12-13). Ale gdy Bóg działa w nas, my również pracujemy, podążając za Nim w modlitwie, opierając się na środkach łaski – na głoszonym Słowie i tzw. sakramentach, (czyli ustanowieniach chrztu i "wieczerzy") – dążąc do pojednania się z tymi, których uraziliśmy. 

Nie ma skrótu do uświęcenia. Jest to proces, który zbyt często wydaje się nadmiernie powolny, ale ten proces wymaga czasu.

Praca, którą Bóg ma do wykonania - jest dla Niego łatwa. On nie szuka skrótów, ponieważ nigdy się nie męczy. My jednak ulegamy zmęczeniu i frustracji. Kusi nas, by szukać łatwej ścieżki, szybkiej odpowiedzi, postępu bez wysiłku. Ale nie ma nic takiego. Uświęcenie wymaga pilnego zajęcia się środkami, które dał nam Bóg. Wzrost może być powolny, prawie niedostrzegalny, ale jest pewny.

Żadna technika diabła nie może powstrzymać procesu Chrystusa, który przeobraża nas na swój obraz. Tych, których On wzywa, On też uświęca.

Niedbałe podchodzenie do "sprawy Pańskiej" (Flp.2.30) nie spowoduje naszego wzrostu. Wizualizacja lub poszukiwanie tajnej formuły nie pomoże. Musimy wypracowywać nasze zbawienie z lękiem i drżeniem (Flp.2.13), wiedząc, że Chrystus przez Swego Ducha działa w nas.

1 komentarz:

Jacek Gawroński pisze...

Naprawdę dobre kazanie. Myślę, że potrzeba ciągle powtarzać, że trzeba wysiłku z naszej strony abysmy mogli powiedziec że ze drzeniem sprawujemy zbawienie.