poniedziałek, 28 października 2024

Dogłębna pociecha | Treny 3

Deep Comfort

BW, Treny/Lamentacje Jeremiasza 3:21-26,49-58


To biorę sobie do serca i w tym moja nadzieja, 

Niewyczerpane są objawy łaski Pana, 

miłosierdzie jego nie ustaje. 

Każdego poranku objawia się na nowo, 

wielka jest wierność twoja. 

Pan jest moim działem, mówi dusza moja, 

dlatego w nim mam nadzieję. 

Dobry jest Pan dla tego, kto mu ufa, 

dla duszy, która go szuka. 

Dobrze jest czekać w milczeniu na zbawienie Pana. 

... 

Moje oko bez przerwy zalewa się łzami, nie ma ulgi, 

Aż Pan z niebios spojrzy i popatrzy. 

To, co widzę, sprawia ból mojej duszy 

z powodu wszystkich córek mojego miasta. 

Nieustannie ścigali mnie niczym ptaka, 

ci, którzy bez powodu są moimi wrogami.

Chcieli zakończyć moje życie w grobie, obrzucili mnie kamieniami. 

Wody wezbrały nad moją głową − pomyślałem: To już koniec.

Wzywałem Twojego imienia, PANIE, z bardzo głębokiego dołu.


Wysłuchałeś mojego głosu: 

Nie zakrywaj swoich uszu przed moimi westchnieniami i krzykiem! 

Zbliżyłeś się do mnie, gdy cię wzywałem. 

Mówiłeś: Nie bój się! 

Ty, Panie, prowadziłeś moją sprawę, wybawiłeś moje życie.

_____________

Wyrażenie Bożej wierności zawarte w tym wersecie jest znane wielu z nas. Jest to rodzaj tekstu, który rutynowo umieszcza się na lustrach lub na ładnych obrazach z morzem i niebem w tle. Możemy więc być przyzwyczajeni do postrzegania tego wersetu w bardzo wygodnym otoczeniu. W rzeczywistości jednak pochodzi on z dość mrocznego miejsca. Gdyby była to muzyka, byłaby w tonacji molowej.

Księga Lamentacji znajduje się w niewygodnym otoczeniu, ponieważ jest refleksją proroka Jeremiasza nad sytuacją ludu Bożego, gdy Jerozolima została zdobyta przez Babilon i uprowadzona do niewoli. Lamentacje są dokładnie tym, co sugeruje ich tytuł: serią wierszy, które wyrażają smutek ludu z powodu tego, co się wydarzyło.

Lamentacje zaczynają się od absolutnego spustoszenia: „Jakże samotne jest miasto, które niegdyś było pełne ludzi!” (Lamentacje 1:1). W obliczu takiej katastrofy często myślimy, że zło pokonało dobro lub że Bóg porzucił grzeszników. Ale w przypadku upadku Jerozolimy nic nie mogło być dalsze od prawdy. Bóg nadal sprawował władzę. To On pozwolił na powstanie mocy Babilonu, aby Jego lud uświadomił sobie swoją grzeszność i potrzebę oraz wołał do Boga w pokucie.

Pan dotknął swój lud „w dniu swego gniewu” (Lamentacje 1:12). Jednak pośród ich głębokiego smutku, przyniósł także głęboko pocieszające słowo. Jego lud mógł zostać poniżony, ale nie został opuszczony. Doświadczyli końca wielu rzeczy: końca pokoju, końca bezpieczeństwa i końca domu. 

Ale dwie rzeczy nigdy nie miały się skończyć: Boża niezachwiana miłość i Boże niezasłużone miłosierdzie. Te były nowe i wystarczające każdego ranka. Ludzie dowiedzieli się o wiele więcej o swoim Bogu w miejscu wygnania niż kiedykolwiek w wygodnym domowym zaciszu.

Rzeczywiście, często w naszych najciemniejszych chwilach wierny charakter Boga świeci dla nas najjaśniej. Kiedy wszystko idzie dobrze, mamy pokusę, by myśleć, że sami sobie poradzimy. Ale w chwilach rozpaczy możemy przylgnąć do Bożej wierności, a w chwilach porażki możemy docenić Jego miłosierdzie.

Pewnego dnia możesz znaleźć się w sytuacji podobnej do tej, w jakiej znaleźli się mieszkańcy splądrowanej Jerozolimy - w sytuacji, w której wszystkie koła odpadły i czujesz się pozbawiony radości. 

Być może znajdujesz się w takim miejscu dzisiaj. W takich chwilach, gdy życie toczy się w tonacji minorowej, potrzebujesz tego głęboko pocieszającego przypomnienia: niezachwiana miłość Pana nigdy nie ustaje. Jego miłosierdzie nigdy nie wyschnie. Jego wierność wobec ciebie nigdy nie zawiedzie. 

W chwilach, gdy wiele straciliśmy, możemy polegać na tym: nigdy nie stracimy Jego miłości i nigdy nie stracimy Jego miłosierdzia.


Brak komentarzy: