wtorek, 1 kwietnia 2025

020425 Tozer - NIE DA SIĘ POCHOWAĆ i POGRZEBAĆ WIARY NASZYCH OJCÓW



 NIE DA SIĘ POCHOWAĆ i POGRZEBAĆ WIARY NASZYCH OJCÓW


Flp.1(12) Przyjaciele, pragnę was poinformować, że napotkane przeze mnie przeszkody tak naprawdę pomogły w rozszerzaniu się ewangelii! (13) Całe koszary i wszyscy dookoła już wiedzą, że zostałem uwięziony z powodu Chrystusa. (14) I coraz większa grupa chrześcijan, zachęcona moją postawą, jeszcze odważniej głosi słowo Boże, nie bojąc się nawet więzienia.


W różnych krajach panuje przekonanie, że chrześcijaństwo jest na ostatnich nogach, a być może już umarło i jest zbyt słabe, by się podnieść. 


W umysłach wielu, którzy nie rozumieją chrześcijaństwa, głównym dowodem jego śmierci ma być niepowodzenie w zapewnieniu przywództwa światu właśnie wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuje. 


(Czy chrześcijaństwo ma jakichś dobrych, solidnych przywódców z planem rozwoju albo przynajmniej przetrwania?!)


Pozwolę sobie powiedzieć, że ci, którzy chcieliby pogrzebać wiarę naszych ojców - mocno się przeliczają. 


Tak jak Jezus Chrystus został kiedyś pochowany z pełną nadzieją, że został usunięty, tak Jego Kościół został złożony na spoczynek wiele razy; i tak jak On wprawił w zakłopotanie swoich wrogów, powstając z martwych, tak Kościół wprawia w zakłopotanie, powracając do energicznego życia po tym, jak wszystkie obrzędy zostały wykonane nad jego trumną, a krokodyle łzy zostały wylane nad jego grobem!


Chrześcijaństwo podąża drogą zapowiedzianą przez Jego Założyciela i Jego apostołów. Jego rozwój i kierunek zostały przepowiedziane prawie dwa tysiące lat temu, a to samo w sobie jest cudem!


Gdyby Chrystus był mniej niż Bogiem, a Jego apostołowie mniej niż natchnieni, nie mogliby przepowiedzieć z taką precyzją stanu kościoła tak odległego od nich zarówno pod względem czasu jak i okoliczności. 


Prawdziwy kościół jest repozytorium życia Bożego wśród ludzi, a jeśli w jednym miejscu kruche naczynia zawiodą, życie to wybuchnie gdzie indziej! Tego możemy być pewni.


Tozer, A. W. i Gerald B. Smith. 2015. Wieczory z Tozerem: Daily Devotional Readings. Chicago, IL: Moody Publishers.


____________


Dyrektor naczelny dużej i odnoszącej sukcesy sieci sklepów złożył uderzające oświadczenie na temat przyszłości swojej firmy. Powiedział, że za sto lat będzie ona albo bardzo zmieniona, albo w ogóle nie będzie istnieć.


To samo można powiedzieć o każdej ludzkiej organizacji. Liderzy przychodzą i odchodzą, zmieniają się pragnienia konsumentów, ewoluują metody produkcji. W rezultacie firmy albo się zmieniają, albo nie przetrwają.


Według Jezusa, nigdy nie przydarzy się to Jego Kościołowi. Niektóre kościoły mogą przestać istnieć, ale „bramy Hadesu” nigdy nie przemogą kościoła, który buduje Jezus. Kiedy mówił o „Moim Kościele” (Mt 16:18), miał na myśli wszystkich wierzących - przeszłych, obecnych i przyszłych. Paweł nazwał tę ogromną grupę „ciałem Chrystusa” (1 Koryntian 12:27).


W chwili, gdy ufamy Jezusowi, stajemy się członkami Jego ciała, Kościoła. A kiedy Jezus użył wyrażenia „bramy Hadesu”, miał na myśli śmierć, ponieważ Hades jest miejscem zamieszkania zmarłych. Jeden po drugim wierzący umierają i przechodzą przez te „bramy”, ale to nie zmienia ani nie umniejsza Kościoła. Po prostu dołączają oni do tych, którzy już są zwycięzcami w „niebiańskim Jeruzalem” (Hbr 12:22-24).


Hbr 12:22-24: 

22 Wy jednak zbliżyliście się do góry Syjon i do miasta żywego Boga, czyli do niebiańskiej Jerozolimy. W mieście tym niezliczone rzesze aniołów uczestniczą w uroczystym zgromadzeniu. 

23 Są tam także ci, którzy jako pierwsi zostali wybrani przez Boga i których imiona zostały zapisane w niebie. Jest tam również sam Bóg, który jest sędzią wszystkich ludzi. Są tam także duchy prawych, którzy osiągnęli już doskonałość. 

24 W mieście tym jest również obecny Jezus—pośrednik nowego przymierza, którego przelana krew znaczy wiele więcej niż krew Abla.


Chwała Bogu, kościół jest niezniszczalny!


poniedziałek, 31 marca 2025

Tozer: ZBAWIENIE: WŁAŚCIWA RELACJA MIĘDZY BOGIEM A CZŁOWIEKIEM



Ef 1(13) Teraz jednak wy, niegdyś Bogu obcy, staliście się Mu bliscy dzięki przelanej krwi Chrystusa, do którego należycie. PSZ


Przyczyną wszystkich naszych ludzkich nieszczęść jest radykalna moralna dyslokacja, zaburzenie naszej relacji wobec Boga i siebie nawzajem.


Upadek człowieka, niezależnie od tego, czym był, z pewnością spowodował gwałtowną zmianę w relacji człowieka do jego Stwórcy. Przyjął on względem Boga zupełnie inną postawę, a czyniąc to, zniszczył właściwą relację Stwórca - stworzenie, w której, czego człowiek nie wiedział, leżało jego prawdziwe szczęście.


Zasadniczo zbawienie jest przywróceniem właściwej relacji między człowiekiem a jego Stwórcą, przywróceniem normalnej relacji Stwórca - stworzenie.


Zadowalające życie duchowe zaczyna się od całkowitej zmiany relacji między Bogiem a grzesznikiem; nie jest to jedynie zmiana prawna, ale świadoma i doświadczana (dająca się odczuć) zmiana wpływająca na całą naturę grzesznika.


Zadośćuczynienie we krwi Jezusa czyni taką zmianę prawnie możliwą, a działanie Ducha Świętego czyni ją emocjonalnie satysfakcjonującą. Historia syna marnotrawnego doskonale ilustruje tę późniejszą fazę.


Syn marnotrawny sprowadził na siebie wiele problemów, porzucając pozycję, którą zajmował jako syn swego ojca. W gruncie rzeczy jego powrót był niczym innym jak przywróceniem relacji ojciec-syn, która istniała od jego narodzin i została tymczasowo zmieniona przez jego akt grzesznego buntu. Historia ta pomija prawne aspekty odkupienia, ale pięknie ukazuje nam te bardziej praktyczne (doświadczalne) aspekty zbawienia.


Łk 15:11-32: 

11 Jezus opowiedział też następną historię: 

—Pewien człowiek miał dwóch synów. 12 Młodszy z nich powiedział: „Ojcze, daj mi już teraz przypadającą na mnie część majątku”. Ojciec zgodził się; podzielił majątek i przekazał synom. 13 Kilka dni później młodszy zabrał swoją część i udał się w podróż do dalekiego kraju. Niebawem, prowadząc rozwiązłe życie, roztrwonił cały majątek. 14 Po pewnym jednak czasie w kraju tym zapanował dotkliwy głód, który i jemu dał się we znaki. 15 Wtedy postarał się u miejscowego rolnika o pracę przy świniach. 16 Był tak bardzo wygłodniały, że chciał się żywić tym, co jadły świnie, ale nawet tego nikt mu nie dawał. 

17 Opamiętał się wtedy i powiedział sobie: „Zwykli robotnicy mojego ojca mają jedzenia pod dostatkiem, a ja tu przymieram głodem! 18 Wrócę do domu i powiem: ‚Ojcze, zgrzeszyłem wobec Boga i wobec ciebie. 19 Nie jestem już godny nazywać się twoim synem, ale przyjmij mnie, proszę, do pracy w twoim gospodarstwie’ ”. 


20 Wstał więc i wyruszył w drogę. Gdy był jeszcze daleko od domu, ojciec dostrzegł go i—ogarnięty współczuciem—wybiegł mu na spotkanie. Rzucił mu się na szyję i ucałował go. 

21 „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i przeciw tobie. Nie jestem już godny nazywać się twoim synem…”—zaczął. 

22 „Przynieście tu szybko najlepsze ubranie i przebierzcie go!”—rozkazał ojciec służbie. „Dajcie mu rodzinny pierścień na rękę i buty na nogi. 23 Zabijcie też najdorodniejsze cielę! Musimy to uczcić. 24 Mój syn był bowiem jak martwy, ale ożył; był zgubiony, ale się odnalazł!”. I rozpoczęła się uczta. 


25 Tymczasem starszy syn pracował w polu. Wracając do domu, usłyszał odgłosy muzyki i tańców. 26 Zawołał więc jednego ze służących i spytał, co się wydarzyło. 27 „Twój brat powrócił cały i zdrowy. A ojciec z radości kazał przygotować na przyjęcie najdorodniejsze cielę”. 28 Rozgniewało to starszego brata i nie chciał wejść do domu. Ojciec wyszedł więc do niego i prosił, aby jednak wszedł. 29 Syn zaczął wtedy narzekać: „Już tyle lat uczciwie dla ciebie pracuję i nigdy nie zlekceważyłem twojego polecenia! Ale ty nie dałeś mi nawet koźlęcia, abym mógł przygotować przyjęcie i zaprosić swoich przyjaciół. 

30 Gdy jednak wrócił ten wyrodny syn, który roztrwonił twoje pieniądze na prostytutki, ty przygotowałeś dla niego najdorodniejsze cielę!”. 

31 „Synku!”—rzekł ojciec. —„Ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co posiadam, należy już do ciebie. 32 Dzisiaj jednak mamy powód do radości, bo twój brat, który był jak martwy, ożył; był zgubiony, ale się odnalazł!”.


niedziela, 30 marca 2025

Tozer: WIARA: KIEROWANIE UWAGI SERCA NA JEZUSA

 


WIARA: KIEROWANIE UWAGI SERCA NA JEZUSA


A spojrzawszy na Jezusa, gdy szedł, rzekł: 

Oto Baranek Boży!

JANA 1:36


W Internecie można spotkać filmy, na których małe dzieci z zaburzeniami wzroku po raz pierwszy otrzymują okulary. Po raz pierwszy widzą wyraźnie twarze swoich rodziców. Na buzi pojawia się szeroki uśmiech. 


Apostoł Jan w 14 rozdziale opisuje rozmowę Jezusa z uczniami. Filip zwraca się do niego z prośbą: pokaż nam Ojca. 

Nawet po tak długim czasie apostołowie nie potrafili rozpoznać, z kim mają do czynienia. 


Jezus odpowiedział: czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Wcześniej czytamy: ja jestem droga i prawda, i życie. Jezus chce, abyśmy przez te słowa popatrzyli jak przez soczewki i zobaczyli kim on naprawdę jest: samym Bogiem. 


Czy my przypadkiem nie potrzebujemy wyostrzenia naszego wzroku, podobnie jak uczniowie? 


Szczególnie gdy zmagamy się z problemami, obraz rzeczywistości zaciera się. Nie potrafimy skupić się na tym, co uczynił Bóg i czego może dokonać. 


Gdy założymy Boże okulary wyraźnie zobaczymy kim naprawdę jest Jezus.


List do Hebrajczyków poucza nas, abyśmy biegli przez życie „patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela naszej wiary”, ponieważ wiara nie jest jednorazowym aktem, ale ciągłym wpatrywaniem się sercem w Trójjedynego Boga!


Wiara w rzeczywistości kieruje uwagę serca na Jezusa. 


Wiara, to podnoszenie umysłu, by „ujrzeć Baranka Bożego”. Ale to nie koniec… chodzi o nieprzerwane wpatrywanie się w Niego przez resztę naszego życia. 


Rozproszenia mogą przeszkadzać, ale gdy serce jest Mu oddane, po każdej krótkiej „wycieczce” od Niego uwaga powróci i spocznie na Nim jak wędrowny ptak wracający do domu (bocian).


Chciałbym podkreślić to jedno zobowiązanie, ten jeden wielki akt woli, który określa intencję serca, by na zawsze wpatrywać się w Jezusa. Bóg bierze tę intencję za nasz wybór i czyni, co musi, dla tysięcy rozproszeń, które nękają nas w tym złym świecie.


Wiara - to przekierowanie naszego wzroku, usunięcie siebie z centrum naszej własnej uwagi i skupienie się na Bogu.


Kiedy podnosimy nasze wewnętrzne oczy, aby spojrzeć na Boga, jesteśmy pewni, że spotkamy przyjazne oczy spoglądające na nas, ponieważ jest napisane, że oczy Pana przypatrują całą ziemię. 


„Ty, Boże, widzisz mnie”. 

To słowa Hagar, gdy uciekła od swojej Pani, Sary. Spotykają Anioł Pański i „nawraca” ją.


Kiedy oczy jej duszy patrzące wyłącznie na zewnątrz spotykają się z oczami Boga patrzącymi do wewnątrz - niebo dotyka ziemi!


Mt 15:21-28: 

21 Jezus opuścił tamte okolice i udał się na tereny Tyru i Sydonu. 

22 Tam przyszła do Niego pewna kobieta pochodzenia kananejskiego, a więc należąca do pogan, których Żydzi mają w pogardzie. 

Z rozpaczą w głosie zawołała: 

—Panie, potomku króla Dawida, zmiłuj się nade mną! Moją córkę opanował zły duch. 

23 Lecz Jezus nie odpowiedział jej ani słowem. Uczniowie zaś namawiali Go: 

—Odpraw ją, bo nie daje nam spokoju. 

24 —Nie zostałem posłany do pogan—odezwał się Jezus do kobiety—ale do zagubionych owiec ze stada Izraela. 

25 —Panie, pomóż mi!—nalegała kobieta i błagała Go na kolanach. 

26 —Nie jest dobrze odbierać chleb dzieciom i rzucać szczeniętom—odrzekł Jezus. 

27 —To prawda, Panie!—opowiedziała. 

—Jednak nawet psom trafiają się kawałki, które spadną ze stołu ich właścicieli. 

28 —Kobieto! Jak wielka jest twoja wiara!—zawołał Jezus. 

—Niech się stanie to, czego pragniesz. 

I natychmiast jej córka odzyskała zdrowie.





sobota, 29 marca 2025

A.W.Tozer PRAWDZIWA MĄDROŚĆ: SŁUCHANIE SŁÓW, KTÓRE WYPOWIEDZIAŁ JEZUS




PRAWDZIWA MĄDROŚĆ: SŁUCHANIE SŁÓW, KTÓRE WYPOWIEDZIAŁ JEZUS


Wielu więc z Jego uczniów, usłyszawszy to, rzekło: 

Twarda to mowa, któż jej może słuchać?


JANA 6:60


Słowo „twarda” oznacza tutaj „obraźliwa, nieprzyjemna” - taka, której nie mogli znieść. Niektórzy rozumieli je jako „trudna do zrozumienia”, ale to znaczenie nie pasuje do tego związku. Doktryna, którą głosił, była sprzeczna z ich uprzedzeniami; wydawała się absurdalna i dlatego ją odrzucili.


W świecie ludzkim nie znajdujemy nic, co mogłoby równać się cnotom, o których mówił Jezus w pierwszych słowach słynnego Kazania na Górze. 


Zamiast ubóstwa ducha znajdujemy najgorszy rodzaj pychy; zamiast łagodności, arogancję; 

zamiast żałobników, znajdujemy poszukiwaczy przyjemności; 

zamiast głodu sprawiedliwości, słyszymy ludzi mówiących: „Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba”; 

zamiast miłosierdzia, znajdujemy okrucieństwo; 

zamiast czystości serca, zepsute wyobrażenia; 

zamiast czyniących pokój, znajdujemy ludzi kłótliwych i pełnych urazy; 

zamiast radowania się z złego traktowania, znajdujemy ich walczących każdą bronią, jaką mają do dyspozycji!


W takim świecie dźwięk słów Jezusa jest czymś cudownym i dziwnym, wizytą z góry. Dobrze, że przemówił, bo nikt inny nie byłby w stanie tego zrobić równie dobrze; i dobrze, że słuchamy, bo Jego słowa są esencją prawdy.


Jezus nie przedstawia opinii, bo nigdy nie wypowiadał opinii. Nigdy nie zgadywał; On wiedział i wie! 


Jego słowa nie są takie jak Salomona, sumą zdrowej mądrości lub rezultatami wnikliwej obserwacji. Przemawiał z pełni swojej Boskości, a Jego słowa są samą Prawdą. 


On jest jedynym, który mógł powiedzieć „błogosławiony” z pełnym autorytetem, bo On jest Błogosławionym, który przyszedł ze świata powyżej, aby obdarzyć ludzkość błogosławieństwem!


A co najlepsze, Jego słowa były poparte czynami potężniejszymi niż wszystkie dokonane na tej ziemi przez innego człowieka.

Mądrze jest dla nas słuchać!


PS. Wydaje się, że doktryny, których nauczał Jezus, były tak obraźliwe:


1. że przewyższał Mojżesza.


2. że Bóg zbawi wszystkich, których wybrał i tylko tych.


3. że powiedział, iż jest chlebem, który przyszedł z nieba.


4. że konieczne było uczestnictwo w tym chlebie; że konieczne było dokonanie pojednania i że przez to powinni zostać zbawieni.


Te doktryny zawsze należały do najbardziej obraźliwych, do jakich ludzie byli wzywani, aby w nie wierzyć, a wielu, zamiast im zaufać, postanowiło cofnąć się do zguby.


Tozer, A. W. i Gerald B. Smith. 2015. Wieczory z Tozerem: Codzienne czytania nabożne. Chicago, IL: Moody Publishers.