czwartek, 27 kwietnia 2023

Begg 28 kwietnia Jezus nas podnosi / chłopak, który miał ducha niemego

 Begg 28 kwietnia

Jezus nas podnosi / chłopak, który miał ducha niemego


“A on (duch) krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: On umarł. Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał.” Marka 9:26-27


Nie ma takiego człowieka, któremu Jezus nie mógłby pomóc.


W Ewangelii Marka 9 czytamy o tym, jak Jezus wkracza w życie dziecka, które od dawna było zniewolone przez ducha nieczystego. Trudna sytuacja chłopca była jego losem od najmłodszych lat. Nie mógł ani mówić, ani słyszeć. Kiedy demon go porywał, powalał go na ziemię, powodując, że ten pienił się na ustach, zgrzytał zębami i stawał się sztywny (Mk 9:18). 


Ten młody człowiek znajdował się w okropnej sytuacji, w zasadzie uwięziony w swoim ciele, niezdolny do usłyszenia jakichkolwiek słów pocieszenia, które by mogły przyjść do niego od ojca, rodziny czy przyjaciół, niezdolny do wyrażenia swojego bólu i strachu. Jego życie zostało naznaczone przez diabelskie próby wypaczenia i zniszczenia obrazu Boga, który na sobie nosił.


W obliczu tak beznadziejnej sytuacji, Jezus interweniuje, wypowiadając boskie słowa potępienia dla złego ducha. Poprzez tak potężne zgromienie, Chrystus odrzuca wroga z jego bezsilną wściekłością, a zły duch, dokonawszy najgorszego, na co go było stać, opuszcza chłopca, tak iż ten staje się (jakby?) martwy. 

A potem Jezus go podnosi..


To jest to, czym zajmuje się Jezus. Bierze ludzi, których życie jest całkowicie zdemolowane - tych, którzy są na drodze do zagłady - i robi to, co tylko On potrafi zrobić: wkracza w takie życie, bierze tę osobę za rękę, podnosi ją... a ona powstaje.


Jezus jest jedynym, który może naprawdę powiedzieć: 

"Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. 

Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie, 

a kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze nigdy" (Jana 11:25-26). 

Tylko On może wziąć kogoś, kto wydaje się całkowicie bezradny i niezdolny do dokonania zmian w sobie, i dać mu nowe życie.


Dlatego dzisiaj Jezus przychodzi do ciebie i mówi: 

Dlaczego nie przynosisz swoich ciężarów do Mnie? 

Nie da się “wyedukować” siebie z bólu i smutków. Terapia nie da ci trwałych odpowiedzi na wszystkie twoje krzywdy i zagubienia. To dobrze, że wiesz, że nie możesz tego zrobić o własnych siłach. Przynieś swoje ciężary do Mnie.


Nie tylko to, ponieważ On może przyjść do innych przez ciebie. Nie ma nikogo, kogo byś dziś spotkał, kto nie potrzebowałby pomocy Jezusa, ani nikogo, komu Jezus nie mógłby pomóc. 


Niezależnie od tego, jak jasno wygląda czyjeś życie, pod powierzchnią kryje się zwykle żal i niepokój, i zawsze jest tam grzech, który powoli ciągnie każdego z nas do zagłady - chyba że Jezus zainterweniuje. 


Kiedy nauczysz się widzieć ludzi wokół siebie w ten sposób, zapragniesz dzielić się z nimi Chrystusem, ponieważ nie ma nikogo, komu Jezus nie mógłby pomóc.


Łukasza 19:1-10 sz

(1) I tak dotarli do Jerycha. (2) Mieszkał tam pewien zwierzchnik poborców podatkowych, Zacheusz - człowiek bardzo bogaty. (3) Zapragnął zobaczyć Jezusa i dowiedzieć się, kim jest, lecz z powodu niskiego wzrostu nie mógł Go dojrzeć w tłumie. (4) Pobiegł więc naprzód i wdrapał się na przydrożne drzewo (sykomorę), z którego mógł dobrze widzieć przechodzącego Jezusa. 

(5) Tymczasem Jezus zbliżył się do tego miejsca, spojrzał w górę i powiedział do niego: - Zacheuszu, zejdź szybko na dół! Dzisiaj bowiem muszę być twoim gościem. 

(6) Zacheusz pospiesznie zszedł z drzewa i z ogromną radością przyjął Jezusa w swoim domu. 

(7) Ludzie jednak byli tym oburzeni: - Poszedł do domu takiego grzesznika - szemrali. 

(8) W pewnym momencie Zacheusz powstał i rzekł: - Panie, postanowiłem rozdać ubogim połowę mego majątku, a tym, od których wymusiłem większy niż trzeba podatek, oddam cztery razy tyle. 

(9) - Dziś zbawienie zawitało do tego domu - powiedział Jezus - bo i ten człowiek jest potomkiem Abrahama. (10) Ja, Syn Człowieczy, przyszedłem właśnie po to, by szukać i ratować tych, którzy zaginęli.


bw

(1) I wszedłszy do Jerycha, przechodził przez nie. (2) A oto mąż, imieniem Zacheusz, przełożony nad celnikami, człowiek bogaty, (3) pragnął widzieć Jezusa, kto to jest, lecz nie mógł z powodu tłumu, gdyż był małego wzrostu. (4) Pobiegł więc naprzód i wszedł na drzewo sykomory, aby go ujrzeć, bo tamtędy miał przechodzić. (5) A gdy Jezus przybył na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź śpiesznie, gdyż dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. (6) I zszedł śpiesznie, i przyjął go z radością. (7) A widząc to, wszyscy szemrali, mówiąc: Do człowieka grzesznego przybył w gościnę. (8) Zacheusz zaś stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę majątku mojego daję ubogim, a jeśli na kim co wymusiłem, jestem gotów oddać w czwórnasób. (9) A Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem domu tego, ponieważ i on jest synem Abrahamowym. (10) Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło.


Brak komentarzy: