wtorek, 20 lutego 2024

52. Modlitwa i Boża suwerenność



Wiem, że dzięki waszym modlitwom 
i pomocy Ducha Jezusa Chrystusa wyjdzie mi to na dobre.
Filipian 1:19

Twoje modlitwy wpływają na bieg rzeczy.

Apostoł Paweł dobrze to rozumiał. Księga Dziejów Apostolskich opisuje szybką ekspansję kościoła we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, napędzaną w dużej mierze przez jego trzy wielkie podróże misyjne. Jednak kończy się ona, gdy Paweł mieszka w areszcie domowym na własny koszt przez całe dwa lata (Dz 28:30).

Z ludzkiego punktu widzenia mogłoby się wydawać, że w tym momencie jego sytuacja była beznadziejna. Żydzi od lat próbowali go zabić. Przeszedł serię procesów sądowych z powodu sfingowanych zarzutów. Musiał stawić czoła katastrofie statku, biciu i trudom. A teraz był przykuty do rzymskiego żołnierza, bez swobody wchodzenia i wychodzenia, gdy tylko miał na to ochotę.

Jego okoliczności zdawały się wskazywać, że wszystko było skierowane przeciwko niemu i przeciwko temu, co Bóg mógł przez niego osiągnąć.

Jednak pośród trudnych okoliczności Paweł był pewny mocy modlitwy. Podczas rzymskiego uwięzienia Paweł napisał do zboru w Filipii: "Wiem, że dzięki waszym modlitwom i pomocy Ducha Jezusa Chrystusa wyjdzie mi to na dobre".

Napisał również list do swojego przyjaciela Filemona, który zawierał następujące słowa: "Przygotuj dla mnie pokój gościnny, gdyż mam nadzieję, że dzięki twoim modlitwom zostanę ci łaskawie podarowany" (Filemona 22).

Listy Pawła wskazują, że był on przekonany, że zostanie zwolniony z więzienia i wierzył, że jego uwolnienie nastąpi dzięki modlitwom jego wierzących przyjaciół. I chociaż Dzieje Apostolskie nigdy nie wspominają o uwolnieniu Pawła, możemy być całkiem pewni, czytając jego inne listy oraz Dzieje Apostolskie równolegle, że rzeczywiście pozwolono mu opuścić więzienie.

Paweł był przekonany, że Bóg jest suwerenny i że sprawuje wszystko zgodnie z odwiecznym zamysłem swojej woli (Efezjan 1:11). Ale jednocześnie nie był zwolennikiem twardego determinizmu - nie wierzył, że nie ma znaczenia co robimy, ponieważ to, co robimy niczego nie zmienia. Wiedział bowiem, że bardzo często Bóg realizuje swoje plany za pomocą środków - za pośrednictwem ludzi.

Paweł nie uważał więc, że Boża suwerenność czyni modlitwę nieistotną, ponieważ rozumiał, że Bóg ustanowił nie tylko cel, do którego zmierzał, ale także środki, które miały go tam doprowadzić - środki, które obejmowały modlitwy ludu Bożego.

Bóg nakazuje i oczekuje od ciebie modlitwy.
W tajemniczy sposób, którego nie jesteś w stanie w pełni pojąć, twoje modlitwy są włączane w wielkie dzieło Jego celów.

Kiedy więc twoje życie przestaje mieć sens i wszystko wydaje się być przeciwko tobie, nie zakładaj, że Boże zamiary wobec ciebie zostały udaremnione.

Skieruj swój wzrok na Niego i poproś innych, by dołączyli do ciebie w modlitwie. 
Może się okazać, że ich modlitwy są suwerennym środkiem, którego Bóg użyje, aby przynieść ci wyzwolenie - w swojej dobroci Bóg zarządził, że modlitwy Jego ludu naprawdę wpływają na bieg rzeczy.

(PS1. Niedawno rozważaliśmy kwestię “wykorzystania” niegodziwych ludzi i ich wolnej woli do realizacji Bożych planów… modlitwy Bożego ludu są przywilejem uczestnictwa w Jego zamyśle, modlimy się zgodnie z Jego wolą).

(PS2. Skuteczności modlitwy nie jest mierzona ilością modlących się razy długość i głośność, ale raczej rytmem serca posłusznego woli Pana).

PSZ, Łk 11:1-13

Pewnego dnia, gdy Jezus skończył modlitwę na osobności, jeden z uczniów poprosił Go: —Panie, naucz nas modlić się, tak jak Jan Chrzciciel nauczył swoich uczniów. Wtedy Jezus powiedział: —Gdy zwracacie się do Boga, mówcie: 

„Nasz Ojcze w niebie,

niech Twoje święte imię będzie uwielbione

i niech nadejdzie Twoje królestwo! 


Zapewnij nam codzienny pokarm  

i przebacz nasze grzechy, 

tak jak my przebaczamy tym,

którzy zawinili wobec nas.

Nie pozwól też, byśmy ulegli pokusie”. 


Następnie dodał: —Załóżmy, że o północy ktoś z was idzie pod dom przyjaciela i woła: „Pożycz mi trochę chleba! Właśnie przyjechał do mnie gość, a nie mam czym go poczęstować”. Przyjaciel zaś odpowiada z łóżka: „Nie żądaj ode mnie, żebym teraz wstawał. Drzwi są już zamknięte i wszyscy śpimy. Tym razem nie mogę ci pomóc”. 


Zapewniam was, że gdyby nawet nie chciał mu pomóc ze względu na przyjaźń, to ze względu na jego uporczywe prośby w końcu wstanie i da mu tyle chleba, ile potrzebuje. 


Podobnie jest z Bogiem. Proście więc, a dostaniecie; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a otworzą wam! Każdy bowiem, kto prosi—dostaje, kto szuka—znajduje, a temu, kto puka—otwierają. 


Który z was, ojców, dałby swojemu dziecku węża, gdy ono prosi o rybę? Albo skorpiona, gdy poprosi o jajko? 


Skoro wy, źli ludzie, dajecie dzieciom to, co dobre, to tym bardziej wasz Ojciec w niebie da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.





Brak komentarzy: