Przeklęta jest ziemia z twego powodu;
w bólu będziesz z niej jadł po wszystkie dni twego życia.
Rodzaju 3:17
(hebr. עִצָּבוֹן itz-ca-wow; [ból, mozół, trud, utrapienie] tylko tutaj i 5:29)
Nikomu nie jest obce cierpienie. Niezależnie od tego, czy jest to śmierć ukochanej osoby, bolesna diagnoza, konflikt w pracy, zerwany związek, czy coś podobnego - próby nie dotyczą wyłącznie jakiś pojedynczych osób. W całym Piśmie Świętym widzimy liczne opisy cierpienia. W miarę jak żyjemy i czytamy Biblię, staje się bezdyskusyjnie oczywiste, że cierpienie jest częścią ludzkiej egzystencji.
Kiedy już zaakceptujemy tę rzeczywistość, jednym z najważniejszych pytań, jakie sobie zadajemy, jest "Dlaczego?". Dlaczego ludzie cierpią? Każdy światopogląd i religia oferują swoje próby odpowiedzi: "Ból jest tylko iluzją". "Nie ma Boga; ból jest bez znaczenia". "Ból jest poza kontrolą Boga". "Ból jest zapłatą za czyny dokonane w obecnym lub poprzednim życiu". Wszystkie te odpowiedzi mają jedną wspólną cechę: nie dają nadziei. Tymczasem sam Bóg oferuje nam lepszą odpowiedź.
Czy Bóg mógł powstrzymać Szatana przed zwodzeniem lub powstrzymać Adama i Ewę przed zwiedzeniem, a nawet całkowicie powstrzymać cierpienie?! Mógł, ale zamiast tego postanowił wykorzystać cierpienie, aby nauczyć ludzi znaczenia prawdziwej miłości i wiernego posłuszeństwa, a także potrzeby Zbawiciela.
To właśnie nasza wolność sprawia, że nauka tej lekcji jest możliwa. Bóg nie stworzył nas, byśmy byli automatami. Chciał, abyśmy służyli Mu dobrowolnie i z miłością, a nie z przymusu czy obowiązku.
Tragiczne jest jednak to, że w tej wolności ludzkość wybrała życie z dala od Niego - ze strasznymi konsekwencjami. Ilekroć grzeszymy, pokazujemy, że nie różnimy się od naszych przodków.
Bóg wiedział, że człowiek musi zostać skonfrontowany z prawdą, że bunt przeciwko Niemu jest głupotą. To dlatego wygnał ich z dala od drzewa życia w Edenie (Rdz 3:22-24). To dlatego świat nie działa już tak, jak został stworzony - podobnie jak nasze ciała (w. 16-19).
Ale podobnie jak zbuntowane dziecko, które zdaje sobie sprawę z głupoty swojego wyboru, chętnie wraca do domu i tym bardziej docenia swoją rodzinę - my również możemy dobrowolnie powrócić do Boga, tęskniąc za Jego miłością.
Bóg pozwolił grzechowi przyjść na świat w całej jego okropności, abyśmy mogli odczuć konsekwencje naszych wyborów i nauczyć się kochać Go jeszcze bardziej, gdy On ukazuje piękno swojej miłości w świecie zła.
C.S. Lewis ujął to w następujący sposób: "Bóg szepcze do nas w naszych przyjemnościach, przemawia w naszym sumieniu, ale krzyczy w naszym bólu. Ból - to Jego megafon do budzenia głuchego świata".
Bóg nie jest autorem zła, ale ma nad nim suwerenną władzę. Dlatego możemy mieć tę nadzieję: nadejdzie dzień, w którym Bóg położy kres wszelkiemu złu. Tymczasem On postanawia pozostawić rzeczy takimi, jakimi są, abyśmy poprzez nasze życiowe doświadczenia mogli przylgnąć do Cierpiącego Sługi jako naszego Zbawiciela.
Nie pozwól, aby twoje rozczarowania związane z życiem w upadłym świecie przekonały cię, że Boga nie ma lub że Mu nie zależy.
Pozwól raczej, by wciąż na nowo prowadziły cię do twojego Zbawiciela, który obiecuje, że pewnego dnia położy kres wszystkiemu, co złe i odsłoni przed tobą wieczność, w której wszystko będzie dobrze.
PSZ, Łukasza 15:11-32
Jezus opowiedział też następną historię:
—Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich powiedział: „Ojcze, daj mi już teraz przypadającą na mnie część majątku”. Ojciec zgodził się; podzielił majątek i przekazał synom. Kilka dni później młodszy zabrał swoją część i udał się w podróż do dalekiego kraju. Niebawem, prowadząc rozwiązłe życie, roztrwonił cały majątek.
Po pewnym jednak czasie w kraju tym zapanował dotkliwy głód, który i jemu dał się we znaki. Wtedy postarał się u miejscowego rolnika o pracę przy świniach. Był tak bardzo wygłodniały, że chciał się żywić tym, co jadły świnie, ale nawet tego nikt mu nie dawał.
Opamiętał się wtedy i powiedział sobie: „Zwykli robotnicy mojego ojca mają jedzenia pod dostatkiem, a ja tu przymieram głodem! Wrócę do domu i powiem: ‚Ojcze, zgrzeszyłem wobec Boga i wobec ciebie. Nie jestem już godny nazywać się twoim synem, ale przyjmij mnie, proszę, do pracy w twoim gospodarstwie’ ”. Wstał więc i wyruszył w drogę.
Gdy był jeszcze daleko od domu, ojciec dostrzegł go i—ogarnięty współczuciem—wybiegł mu na spotkanie. Rzucił mu się na szyję i ucałował go. „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i przeciw tobie. Nie jestem już godny nazywać się twoim synem…”—zaczął.
„Przynieście tu szybko najlepsze ubranie i przebierzcie go!”—rozkazał ojciec służbie. „Dajcie mu rodzinny pierścień na rękę i buty na nogi. Zabijcie też najdorodniejsze cielę! Musimy to uczcić. Mój syn był bowiem jak martwy, ale ożył; był zgubiony, ale się odnalazł!”. I rozpoczęła się uczta.
Tymczasem starszy syn pracował w polu. Wracając do domu, usłyszał odgłosy muzyki i tańców. Zawołał więc jednego ze służących i spytał, co się wydarzyło. „Twój brat powrócił cały i zdrowy. A ojciec z radości kazał przygotować na przyjęcie najdorodniejsze cielę”. Rozgniewało to starszego brata i nie chciał wejść do domu.
Ojciec wyszedł więc do niego i prosił, aby jednak wszedł. Syn zaczął wtedy narzekać: „Już tyle lat uczciwie dla ciebie pracuję i nigdy nie zlekceważyłem twojego polecenia! Ale ty nie dałeś mi nawet koźlęcia, abym mógł przygotować przyjęcie i zaprosić swoich przyjaciół. Gdy jednak wrócił ten wyrodny syn, który roztrwonił twoje pieniądze na prostytutki, ty przygotowałeś dla niego najdorodniejsze cielę!”.
„Synku!”—rzekł ojciec. —„Ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co posiadam, należy już do ciebie. Dzisiaj jednak mamy powód do radości, bo twój brat, który był jak martwy, ożył; był zgubiony, ale się odnalazł!”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz