sobota, 30 września 2023

Alistair Begg 1 października Ciało i dusza

Body and Soul


"Kiedy milczałem, moje kości marniały 

przez moje jęki przez cały dzień. 

We dnie i w nocy ciążyła na mnie twoja ręka, 

a siły moje wyschły jak od letniego upału". 

Psalm 32:3-4



Ci, którzy pracują w dziedzinie psychologii, psychiatrii i usług społecznych, często mają do czynienia z silną korelacją między tym, co dzieje się w sercu i umyśle danej osoby, a tym, co przejawia się w jej ciele. Słowo Boże mówi o tym związku, a następnie sięga głębiej, ponieważ mówi nam, że istnieje związek między stanem naszego ciała a stanem naszej duszy.


W Psalmie 32 Dawid zwraca się bardzo osobiście do Boga, przyznając się do ciężaru, którego doświadczał, gdy ukrywał się w ciemnościach i odmawiał wyznania swojego grzechu przeciwko Batszebie i zamordowaniu jej męża, Uriasza (zob. 2 Samuela 11). 


Poprzez Dawida Duch Święty uczy nas, że istnieje związek między udręczonym sumieniem i brakiem skruchy a naszym fizycznym samopoczuciem. Ci, którzy przebywali w bezpośrednim towarzystwie Dawida, mogli nie być świadomi tego, co działo się w nim duchowo, ale nie mogli nie zauważyć tego, co działo się z nim fizycznie.


Opis, którego dostarcza, uzupełnia relację, którą podaje w innym miejscu: "Miota się moje serce, moja siła mnie zawodzi, a światło moich oczu - odeszło ode mnie. Moi przyjaciele i towarzysze stoją z dala od mojej plagi, a moi najbliżsi krewni stoją daleko" (Psalm 38: 10-11). 

To dość druzgocący obraz.


Dawid rozpoznał swój stan jako karę. Biblia jasno stwierdza, że uleganie pożądliwości, poleganie na bogactwie i lekceważenie Bożych przykazań mają swoje naturalne konsekwencje (zob. List do Rzymian 1:24-25) - wszystkich tych czynów Dawid był winny. Słabość, utrata wagi, bezsenność, poczucie odrzucenia, stany lękowe, niepokój i rozpacz często nawiedzają osoby, które starają się ukryć swój grzech przed Bogiem i zaprzeczają mu przed samym sobą.


Tym, co przywróciło Dawida do zdrowia, nie była poprawa zdrowia czy wcześniejsze kładzenie się spać, ale raczej uporanie się z podstawową przyczyną - jego grzechem: 

"Uznałem przed Tobą mój grzech (...) 

a Ty przebaczyłeś nieprawość mojego grzechu" (Ps 32:5). 


Bóg trzymał swoją ciężką rękę na Dawidzie, dopóki ten nie złożył swojego grzechu na ręce Boga i nie poprosił Go, aby się z nim rozprawił. 


Jest to dla nas błogosławieństwem, gdy Bóg nie pozwala nam zapomnieć o naszym grzechu - gdy odczuwamy fizyczną ciężkość z powodu naszej duchowej choroby. Jest to Jego sposób na doprowadzenie nas do tego, czego najbardziej potrzebujemy: wyznania grzechu i poproszenia o przebaczenie.


Czy ukrywasz grzech? Nie tuszuj go, wyznaj go. Dawid doświadczył wyzwalającej ulgi od bólu i cierpienia, gdy szukał Bożego przebaczenia. Ty również możesz zaznać tej radości, ponieważ obietnica Słowa Bożego brzmi: 

"Jeśli wyznajemy nasze grzechy, wierny jest i sprawiedliwy 

i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości

(1 Jana 1:9).



Psalm 51 (Adamczyk)

Boże łaskawy, Panie litościwy...

Zmiłuj się proszę, nade mną, nędznikiem.

Jestem nieczysty, skalany występkiem,

Oczyść mnie proszę, bo jestem grzesznikiem.


Czyn mój mi zawsze stoi przed oczami,

Jestem świadomy swojej nieprawości,

Ale czekając na sąd Twój i wyrok,

Liczę na krztynę Twej wielkiej litości.


(...)


Pokrop mnie Boże, jak trędowatego,

Hizopem oczyść, jak śniegową bielą

Bym znowu słuchał z radością Twej mowy,

Niech znowu kości me się rozweselą.


Jeśli odwrócić chcesz swoje Oblicze,

To nie „patrz” Panie, na moje przewiny

Tylko je wymaż, wszystkie po kolei,

Aby nie było do grzechu przyczyny.


Stwórz we mnie serce, czyste serce Panie

I spraw, że duch mój będzie nieugięty,

By; kiedy spotkam okazję do grzechu,

Duch mój był wsparty Twoim Duchem Świętym.


(...)


Nadto ofiarą moją Tobie Panie,

Jest duch pokorny i serce skruszone.

Wiem, że nie wzgardzisz duszą załamaną

Przyjm moją skruchę za grzech popełniony.


(...)


piątek, 29 września 2023

Alistair Begg 30 września JEDEN ZAMIAR, JEDEN CEL, JEDEN DUCH




"..dopełnijcie mojej radości przez swą jednomyślność, wzajemne okazywanie miłości oraz wspólne dążenia waszych serc i umysłów. 

Nie drażnijcie się nawzajem i nie pompujcie swej pychy. 

Przeciwnie, w pokorze uważajcie innych za ważniejszych od siebie..". 

Filipian 2:2-3


Chociaż oczywiście korzystne jest, aby członkowie kościoła podejmowali inicjatywę w służbie, zdrowe ciało wierzących nie będzie kierować się indywidualnymi pomysłami i programami. Nasze myślenie musi być najpierw zespolone w ewangelii, jeśli kościół naprawdę ma znajdować się pod zwierzchnictwem Chrystusa. Bez tej jedności będziemy kierować się własnymi egoistycznymi i konkurującymi ze sobą pragnieniami i programami.


Biblia ma wiele do powiedzenia na temat naszych myśli, ponieważ jak myślimy, tacy jesteśmy. Kiedy ćwiczymy nasze umysły, by myślały prawidłowo, uczymy się właściwie kochać i służyć razem w jednym duchu i celu. 


Część naszej mentalnej walki jest zakorzeniona w naszej starej, samolubnej, ludzkiej naturze. Jedną z naszych największych przeszkód jest nie tyle nienawiść, co miłość własna: jesteśmy skłonni do zarozumiałości, która jest całkowicie sprzeczna z charakterem naszego Pana, a nasz brak pokory staje się przeszkodą, która uniemożliwia nam doświadczanie harmonii z otaczającymi nas ludźmi. Nawet nasze dobre uczynki często mają wypaczone motywy.


Jeśli mamy być jedno w Chrystusie, nie możemy upierać się przy naszych własnych poglądach. Zamiast tego musimy "uważać innych za (wyższych) ważniejszych od siebie". 


Oznacza to, że przypominamy sobie o tym, co najlepsze w innych, zanim pomyślimy o sobie, i że szybciej zapytamy, co byłoby najlepsze dla innych, niż co byłoby najwygodniejsze dla nas samych, i że jesteśmy gotowi wejść w życie i zmagania innych, zamiast stać z boku. 


Prawdziwa pokora nie zajmuje pierwszego miejsca i nie zaczyna się od "ja" przez cały czas. Zamiast tego jest "nicością, która robi miejsce dla Boga, aby udowodnić Jego moc" [Andrew Murray, Humility: The Beauty of Holiness, 2nd ed. (1896), p 50.].


Paweł mówi nam, że jest to cecha, którą wykazywał się sam Jezus: "Każdy z nas niech się podoba bliźniemu swemu dla jego dobra, ku zbudowaniu jego. Przecież i Chrystus nie dbał wyłącznie o siebie.." (List do Rzymian 15:2-3).


Kiedy myślimy przede wszystkim o sobie, trudno jest - a właściwie jest to niemożliwe - wprowadzić w życie Słowo Boże. Ale kiedy nauczymy się stawiać innych na pierwszym miejscu, będziemy o wiele bardziej gotowi, by troszczyć się o ich troski przed naszymi własnymi. W ten sposób możemy naprawdę zjednoczyć się w ciele Chrystusa. Prawdopodobnie znasz ludzi, którzy wykazują się tego rodzaju bogobojną pokorą. 


Chwal teraz Boga za nich i módl się, abyś zobaczył, jak możesz podążać za ich przykładem - a przede wszystkim za przykładem samego Chrystusa. On uważał twoje potrzeby za ważniejsze niż Jego własna wygoda - nawet niż Jego własne życie. Wyzwanie Pawła dla każdego z nas jest następujące: 

"Miejcie taki sam sposób myślenia jak Chrystus Jezus" (NIV)

[ubg: Niech będzie w was takie nastawienie umysłu, jakie też było w Chrystusie Jezusie; 

sz: Niech was pobudza to, co było pasją Jezusa Chrystusa.] (List do Filipian 2:5).


(?) W jaki sposób Bóg wzywa mnie do myślenia w inny sposób?

(?) Jak Bóg porządkuje pragnienia mojego serca - to, co kocham?

(?) Do czego wzywa mnie Bóg w dzisiejszym dniu?


Jana 3:22-36

Jakiś czas po tym Jezus wraz z uczniami udał się na tereny Judei, gdzie się zatrzymał i udzielał chrztu. Niedaleko Salim, w Ainon, znajdował się również Jan Chrzciciel. On też chrzcił, bo w tych okolicach było dużo wody. Przychodziło do niego po chrzest wielu ludzi. W tym czasie nie był jeszcze uwięziony. 


Pewnego dnia ktoś posprzeczał się z uczniami Jana w sprawie rytualnych oczyszczeń. Przyszli więc do Jana i zapytali: 

- Mistrzu, Ten, którego spotkałeś na drugim brzegu Jordanu i potwierdziłeś, że jest Mesjaszem, On także chrzci i teraz wszyscy idą do Niego. 

- Nikt nie może niczego wziąć, jeśli nie otrzyma tego z nieba - odpowiedział Jan. 

- Sami możecie potwierdzić, że powiedziałem: Nie jestem Mesjaszem. Zostałem wysłany przed Nim. 


Pan młody to ten, kto ma pannę młodą. A przyjaciel pana młodego cieszy się, że może przy nim stać i słuchać go. Takiej właśnie radości doznaję obecnie w całej pełni. 


Teraz On ma stawać się ważniejszy - ja muszę schodzić ze sceny. 


Kto przychodzi z góry, przewyższa wszystkich. 

Kto pochodzi z ziemi, ograniczony jest do rzeczy ziemskich. 

Ten, kto przybywa z nieba, świadczy o tym, co widział i słyszał w niebie. Niestety nie chcą Go słuchać. 


Kto jednak Mu uwierzył, uznał, że Bóg jest prawdomówny. Bo tylko Ten przemawia w imieniu Boga, kto przez Niego został wysłany. 

A Bóg udziela Mu pełni Ducha. Ojciec kocha Syna i wszystko Mu powierzył. 


Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne. 

Kto zaś nie jest Synowi posłuszny, nie ujrzy tego życia - przeciwnie, ciąży na nim gniew samego Boga. 


czwartek, 28 września 2023

Alistair Begg 29 września Nasz współczujący pasterz

 



"Gdy Jezus ją ujrzał, ogarnęło Go wielkie współczucie i rzekł: 

- Nie płacz! Następnie podszedł do trumny i dotknął jej, a niosący ją zatrzymali się. - Chłopcze - powiedział - wstań!". Łukasza 7:13-14


Nadejście królestwa Bożego nie było zwiastowane tylko przez spektakularne i dramatyczne zwycięstwa nad mocami i władzami tego świata, ale też przez coś znacznie bardziej przemieniającego: wielkie współczucie jego Króla.


W swoich relacjach o Jezusie autorzy Ewangelii przedstawiają nam kolejne spotkania ukazujące niezrównane współczucie Chrystusa. W tych przypadkach moc Chrystusa została ukazana wraz z Jego współczuciem


Na przykład w rozdziale 7 swojej Ewangelii Łukasz podkreśla współczującą reakcję Jezusa na pogrążoną w smutku wdowę - reakcję, która rozwiewa wszelkie wątpliwości co do Jego wielkości. Kobieta w tej części Łukaszowej narracji była w prawdziwej biedzie. Jej mąż już odszedł, a teraz zmarł jej syn. W starożytnym społeczeństwie Bliskiego Wschodu oznaczało to, że nie miała żadnych środków ochrony ani zaopatrzenia. Czekało ją życie pełne smutku, samotności i niepewności - a potem koniec rodu rodziny.


Ale wtedy Jezus wchodzi w skrajność życia tej kobiety i.. "gdy Pan ją ujrzał, ulitował się nad nią i rzekł do niej: 'Nie płacz'".


Wystarczyło zobaczyć tę zasmuconą kobietę, by wzbudzić współczucie naszego czułego Pasterza. Dosłownie słowo "współczucie" oznacza "Jego wnętrzności się poruszyły" - naszym odpowiednikiem byłoby "był dogłębnie wstrząśnięty, poruszony". 


Kiedy Jezus (przez którego i dla którego wszystko zostało stworzone) widzi smutek i żal w tym zepsutym świecie - sam to wyraźnie odczuwa. Oto Król, który jest głęboko zatroskany.


Jeszcze piękniejsze jest to, że Jezus miał moc, by zaspokoić potrzebę tej wdowy, więc zdecydował się zrobić coś, co tylko On mógł zrobić: przywrócić zmarłego do życia. Nie tylko przywrócił zmarłego syna do życia pogrążonej w żałobie matce, tym samym zaspokajając jej potrzebę i niwelując jej smutek. Co ważniejsze, Jezus objawił się tłumowi (i nam!) w całej swojej mocy, dobroci i autorytecie - nawet w autorytecie nad śmiercią.


Sceny takie jak ta pokazują nam, że Jezus nie tylko komentuje lub płacze nad chorobą i śmiercią, tymi wielkimi wrogami ludzkości. On ich pokonuje. Słyszy wołanie smutnych i pociesza ich, nie tylko w ziemskim, doczesnym sensie, ale także w ostateczny, doskonały i wieczny sposób, ofiarując siebie jako środek zbawienia dla wszystkich, którzy wierzą.


Twój Król jest nie tylko nieskończenie potężny; On jest także nieskończenie współczujący. A połączenie tych dwóch cech w Nim jest wystarczające, aby przeprowadzić cię przez każdy smutek i żal tego świata, aż staniesz w Jego obecności, a On otrze każdą łzę z twojego oka.


Łukasza 7:1-17

Gdy Jezus skończył nauczać lud, powrócił do Kafarnaum. 

Tak się złożyło, że właśnie wtedy ulubiony sługa pewnego oficera, setnika armii rzymskiej, zachorował tak poważnie, że był bliski śmierci. 

Gdy oficer usłyszał o Jezusie, wysłał do Niego kilku poważnych przedstawicieli starszyzny hebrajskiej z prośbą, aby zechciał przyjść i uzdrowić chorego. 


Spotkawszy się z Jezusem, gorąco Go prosili: - Pomóż mu, bo zasługuje na to. Bardzo szanuje nasz naród i nawet własnym kosztem wybudował nam synagogę! 


Jezus wyruszył z nimi w drogę, ale zanim zdołał dotrzeć do domu, oficer wysłał swych przyjaciół ze słowami: 

- Panie, nie zadawaj sobie trudu, aby pokonywać drogę do mojego domu. Nie jestem godzien takiego zaszczytu. Właśnie dlatego sam nie wyszedłem Ci na spotkanie. Wystarczy, że tam, gdzie jesteś, powiesz słowo, a sługa mój z pewnością będzie zdrowy. 


Rozumiem to, bo przecież podlegam przełożonemu i sam wydaję rozkazy żołnierzom. Wystarczy, że powiem: "Idźcie", a oni idą, albo: "Chodźcie" i przychodzą. A gdy mówię słudze: "Zrób to lub tamto", on tak czyni. 


Słysząc to, Jezus bardzo się zdziwił. Zwrócił się do otaczającego Go tłumu i rzekł: - Doprawdy, nawet w Izraelu nie spotkałem człowieka tak wielkiej wiary. 


Gdy przyjaciele oficera wrócili do domu, sługa był już zupełnie zdrów. Następnego dnia Jezus udał się wraz z uczniami do miasteczka Nain


Jak zwykle podążał za nimi wielki tłum ludzi. Gdy zbliżyli się do bramy miasta, ujrzeli wychodzący stamtąd orszak żałobny. Za zmarłym chłopcem, jedynakiem, szła jego matka, która była wdową, oraz wielu mieszkańców miasteczka. 


Gdy Jezus ją ujrzał, ogarnęło Go wielkie współczucie i rzekł: 

- Nie płacz! Następnie podszedł do trumny i dotknął jej, a niosący ją zatrzymali się. 

- Chłopcze - powiedział - wstań! 

I oto zmarły ożył, usiadł i zaczął rozmawiać, a Jezus powierzył go matce. 


Bojaźń ogarnęła wszystkich, którzy to widzieli. Wielbili Boga i mówili: 

- Wielki prorok pojawił się wśród nas! Bóg nawiedził dziś swój lud! Wieść o tym cudzie szybko rozeszła się po całej Judei, a nawet poza jej granice.


środa, 27 września 2023

Alistair Begg 28 września Dowody prawdziwej wiary




Dlaczego nazywacie Mnie swoim Panem, skoro nie jesteście posłuszni temu, co mówię? Każdego, kto do Mnie przychodzi, słucha moich słów i stosuje je w praktyce, można porównać do człowieka, który przygotował głęboki, solidny fundament skalny i postawił na nim swój dom”. Łukasza 6:46-48


Jezus chce, aby nasze usta i nasze życie układały się w jedną całość. Dlatego kończy swoje Kazanie na Równinie tym najbardziej dociekliwym z retorycznych pytań: "Dlaczego wołacie do mnie: "Panie, Panie", a nie czynicie tego, co wam mówię?". 


Dostrzegał kontrast między tym, co ludzie mówili, a tym, jak się zachowywali, i chciał wezwać ich do przeprowadzenia poważnej duchowej samokontroli. Chciał, zarówno dla nich, jak i dla nas, abyśmy zrozumieli, że werbalnemu wyznaniu wiary w Niego musi towarzyszyć moralne posłuszeństwo wobec Niego.


Jezus nie nauczał, że wejście do królestwa niebieskiego odbywa się poprzez dobre uczynki posłuszeństwa. Zbawienie jest tylko z łaski, tylko przez wiarę i nic więcej (zob. Efezjan 2:8). Wszystko, co przynosimy Chrystusowi, to grzech, który potrzebuje przebaczenia. 


Czego zatem On naucza? Po prostu tego, że tylko ci, którzy są Mu posłuszni - ci, którzy wyrażają swoją wiarę poprzez uczynki - prawdziwie usłyszeli ewangelię i zostali przez nią przemienieni. 


Jak zauważyli Reformatorzy, wyłącznie sama wiara zbawia, 

ale wiara, która zbawia, nigdy nie jest sama


Apostoł Jan, nawiązując do słów Jezusa, mówi w swoim pierwszym liście: "Jeśli więc mówimy, że jesteśmy Jego przyjaciółmi, a żyjemy w duchowej ciemności - kłamiemy, a co za tym idzie, nie postępujemy zgodnie z prawdą". (1 Jana 1:6). 


Pismo Święte jasno pokazuje, że sposób, w jaki słuchamy słów Jezusa i jesteśmy im posłuszni, ma znaczenie dla całej wieczności, ponieważ ujawnia prawdziwy stan i rzeczywistość naszej wiary.


Żadne nagromadzenie widocznych uczynków religijnych i żadna liczba religijnych słów nie będzie w stanie ukryć naszego prywatnego zachowania przed Bogiem. Prawdziwym sprawdzianem dla tych, którzy wzywają imienia Pańskiego, mówi Paweł - i nie uchylajmy się ani na chwilę od tego mrożącego krew w żyłach wymogu - jest to, że "odstępują od nieprawości" (2 Tymoteusza 2:19) (sz: porzucają zło). Na tym polega dowód prawdziwej wiary.


Chociaż nikt z nas nie będzie prowadził doskonałego życia, wszyscy jesteśmy powołani do prowadzenia zmienionego życia. Żyjemy pod panowaniem Chrystusa; Jego Duch jest teraz w nas. 


Czy odniesiemy pełny sukces? Nie, ale będziemy inni, a nasze życie będzie w coraz większym stopniu pokazywać, że "odwróciliśmy się od bożków, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu" (1 Tesaloniczan 1:9). 


Zastanów się więc nad swoim życiem. Czy nazywasz Jezusa Panem? Dobrze! Ale, co najważniejsze, czy potrafisz wskazać dowody w swoim życiu - w tym, czego nie robisz i w tym, co robisz, w pokusach, z którymi walczysz, oraz w cechach, do których dążysz i przebaczeniu, o które skruszony prosisz - że On naprawdę jest twoim Panem?


List Jakuba 2:14-26 sz


Przyjaciele! Jaki jest sens mówić, że się ufa Bogu, a nie zamieniać tego w czyny? Czy taka wiara może kogoś zbawić? 


Załóżmy, że jakiś chrześcijanin lub chrześcijanka nie mają w co się ubrać i co jeść. A ktoś z was powie im: "No cóż, idź z Bogiem. Jakoś się ubierz i najedz", ale nie da im tego, co dla egzystencji niezbędne. Jaki to ma sens? 


Tak samo zaufanie do Boga, z którego nie wypływają czyny, jest samo w sobie puste i bezwartościowe


Ktoś jednak może powiedzieć: "Jeden ufa Bogu, a drugi pełni dobre czyny". 


Jak udowodnisz, że ufasz Bogu, skoro nie wypływają z tego czyny? 

Bo ja mogę ci pokazać swoje zaufanie za pomocą moich czynów. 


Twierdzisz, że wierzysz w Boga? 

To dobrze, ale demony też tak wierzą i aż drżą ze strachu. 


Niemądry człowieku! Udowodnić ci, że taka wiara, z której nie wypływają czyny, jest bezużyteczna


Czyż Abraham, nasz przodek, nie został uznany za sprawiedliwego na podstawie czynu, gdy położył swego syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? 

Przecież widzisz, że jego zaufanie do Boga ściśle wiązało się z czynami! I właśnie dzięki nim stało się pełne. Spełniło się zatem to, co mówi Pismo: "Abraham zaufał Bogu i został uznany za sprawiedliwego". Został nawet nazwany przyjacielem Boga! 


Widzicie więc, że człowiek zostaje usprawiedliwiony również na podstawie czynów, a nie tylko twierdzenia, że ufa Bogu. 


I kolejny przykład: Czyż nierządnica Rachab nie ocalała dzięki temu, że ukryła zwiadowców i wskazała im inną drogę ucieczki? Bo jak ciało bez duszy jest martwe, tak samo martwa jest wiara, z której nie wypływają czyny.