Gdy 8 czerwca 1824 roku Judsonowie zasiedli do kolacji, drzwi domu misyjnego otworzyły się i do środka wpadł tuzin birmańskich urzędników!
"Jesteś wezwany przez króla!" - powiedział oficer - były to przerażające birmańskie słowa wypowiadane przy aresztowaniu przestępców. Natychmiast Cętkowana Twarz pochwycił Adonirama, rzucił go szorstko na podłogę i owinął metalowy łańcuch wokół jego ramion tak mocno, że popłynęła krew.
Adoniram został zaciągnięty do przerażającego Le may-yoon, czyli "więzienia śmierci", gdzie do jego kostek przybito trzy pary żelaznych kajdan. Brudny i zakrwawiony Judson został wrzucony do ciemnej celi więziennej wraz z setką innych więźniów. Smród niemytych ciał, gnijącego jedzenia i ludzkich odchodów był nie do zniesienia. Adoniram zwymiotował od samego zapachu.
"Horror horrorów, co za widok!" napisał później Judson. "Nigdy, aż do śmierci, nie zapomnę tej sceny: przyćmiona lampa pośrodku, sprawiająca, że mrok stawał się zaledwie widoczny, i odkrywająca przed moim przerażonym wzrokiem sześćdziesiąt lub siedemdziesiąt nędznych postaci, niektóre w długich rzędach zakutych w kajdany, niektóre zawieszone na długich słupach, niektóre po prostu skrępowane; ale wszystkie świadome kolejnego nędznego nabytku wraz z pojawieniem się nowego więźnia".
Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczył Gougera, doktora Price'a; Szkota, kapitana Lairda i kilku innych białych obcokrajowców, którzy byli już związani w rogu pomieszczenia. Więzienie, niedostatek i nieustanna groźba śmierci będą ich towarzyszami przez następne siedemnaście miesięcy.
"Kto miłuje swoje życie, straci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne" (J 12:25). Nigdy wcześniej ten fragment Pisma Świętego nie wydawał się Adoniramowi bardziej realny niż teraz.
Każdego dnia, o trzeciej po południu, potężny gong rozbrzmiewał na zewnętrznym dziedzińcu; strażnicy wmaszerowywali do śmiertelnie cichego pomieszczenia i podchodzili do jednego lub dwóch więźniów. Bez słowa wybrańcy podążali za strażnikami, wychodząc z pomieszczenia i idąc w żelaznych kajdanach na egzekucję. Każdego dnia w powietrzu wisiało pytanie, którzy więźniowie zostaną wybrani jako następni? Przez długie miesiące uwięzienia Ann (żona) odwiedziła jak najwięcej urzędników państwowych, błagając o uwolnienie Adonirama.
W końcu gubernator Avy zgodził się zobaczyć z Ann i wyraził współczucie: "Nie mogę uwolnić ich z okowów ani z więzienia, ale mogę spróbować zapewnić im większy komfort". Ale tygodnie mijały i nic się nie zmieniało. Z każdą wizytą Adoniram wyglądał coraz bardziej jak żywy trup.
Codziennie więźniowie słyszeli strażników ostrzących noże do ścięcia głowy lub rozmawiających o egzekucji przez powieszenie na dziedzińcu. Codziennie przychodziła Ann z jedzeniem, raportami z zewnątrz i zachętą dla opuszczonych mężczyzn.
Pewnego ranka urzędnicy poinformowali Ann: "Jutro odwiedzimy twój dom". Ann pospieszyła do domu, by ukryć kosztowności przed ich przybyciem. "Ukryłam tak wiele drobiazgów, jak to tylko możliwe" - napisała później - "wraz ze znaczną ilością srebra, ponieważ wiedziałam, że jeśli wojna będzie trwać, bez niego czeka nas głód".
Ostrożnie niosąc worek ze srebrem, by zakopać go na podwórku, Ann przypomniała sobie o ich największym skarbie i pobiegła z powrotem do domu. Zawinęła ukończony przez Judsona manuskrypt birmańskiego Nowego Testamentu w kawałek muślinu. Ann nie pozwoliła, by dziesięć lat ciężkiej pracy Adonirama zostało zniszczone w jednej chwili! Zakopała torbę i modliła się o boską ochronę nad jej zawartością.
W więzieniu, cichym szeptem, powiedziała mężowi, co zrobiła. Pochwalił jej pomysłowość, ale wiedzieli, że manuskrypt nie przetrwa pod ziemią. Wykopując go w ciemnościach nocy, Ann postępowała zgodnie ze wskazówkami Adonirama. Zaszyła manuskrypt w starej, twardej poduszce i przyniosła mu ją do więzienia śmierci. Przez kilka następnych miesięcy Adoniram spał każdego dnia z głową bezpiecznie opartą na Słowie Bożym.
Utrzymanie Adonirama przy życiu
Kolejne miesiące były pełne petycji, błagań i zawiedzionych nadziei. Ann nie ustawała w wysiłkach, by uwolnić więźniów i zaspokoić ich potrzeby. Przez krótki czas pozwolono jej i Adoniramowi spędzać razem kilka godzin dziennie w małej chatce na dziedzińcu więzienia - błogosławieństwo, ponieważ była w ósmym miesiącu ciąży. Ale potem, bez ostrzeżenia, chata została zniszczona, a biali cudzoziemcy zostali wysłani do ciemnego więzienia wewnętrznego. Strażnicy wyrwali Adoniramowi poduszkę, nie mając pojęcia o skarbie, jaki w sobie kryła.
Pomimo agonii Adonirama w więzieniu, Bóg wiernie poruszył serca birmańskich urzędników, aby utrzymać go przy życiu!
Wojna nie układała się po myśli Birmańczyków. Panika dotarła do miasta Ava, gdy armia brytyjska zbliżała się do stolicy. 5 listopada 1825 r. nadeszły długo oczekiwane rozkazy. Traktat został podpisany! Adoniram został zwolniony z więzienia! Mała rodzina Judsonów, cała trójka wycieńczona i chora po siedemnastu miesiącach wyrzeczeń, została przetransportowana do stolicy, aby Adoniram mógł przetłumaczyć dokumenty rządowe. Ich ciała były niemal kompletnie wyczerpane, ale serca przepełniała radość!
Adoniram nadal był więźniem birmańskiego rządu, ale pozwolono mu udać się do jego domu w Avie wraz z Ann i małą Marią. Tam czekał na nich cud! Moung Ing znalazł starą poduszkę Adonirama leżącą na podwórzu więzienia. Niosąc ją do domu, Ing był zdumiony, gdy odkrył ukryty w niej skarb - birmański Nowy Testament został uchroniony przed odkryciem lub zniszczeniem, wyłącznie dzięki łasce Bożej! Adoniram był poruszony do łez Bożą dobrocią pośród okrutnych prześladowań, których doświadczyli.
W marcu 1826 r. Adoniram został w końcu przekazany Anglikom; przepełniony radością napisał: "To było w chłodny, księżycowy wieczór, w marcu, kiedy z sercami przepełnionymi wdzięcznością dla Boga i przepełnionymi radością z naszych perspektyw, płynęliśmy w dół Irrawaddy, w towarzystwie wszystkiego, co mieliśmy na ziemi. Nasze uczucia nieustannie rosły: "Cóż możemy oddać Panu za wszystkie Jego dobrodziejstwa względem nas?".
Po całym tym bólu i cierpieniu Judsonowie nadal służyli Bogu i sobie nawzajem; byli żywym świadectwem wartości, jaką chrześcijańskie pary powinny przywiązywać do swojego oddania Bogu i sobie nawzajem. Ich przymierze małżeńskie było poświęcone Jemu i nie było podatne na rozpad, który tak często widzimy dzisiaj z powodu egoizmu jednej lub obu stron.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz