poniedziałek, 21 sierpnia 2023

A.Begg 22 sierpnia Odnajdywanie Boga na samym dnie / Józef





“Następnie pan kazał pojmać Józefa i wtrącić go do więzienia (...) 

Ale Pan był z Józefem i sprawił, że zjednał sobie przychylność i zapewnił sobie życzliwość przełożonego więzienia”.  Rodzaju 39:20-21


Po tym, jak żona Potifara fałszywie go oskarżyła, Józef sięgnął dna... ponownie. Po raz kolejny został skazany - tym razem nie była to studnia, ale lochy. Sformułowanie “spaść na dno” poszerzyło granice swojego znaczenia w jego słowniku.


A jednak, jako człowiek Boży - jako człowiek zasad - Józef wykazał się wytrwałą cierpliwością. Uciekł przed uwodzicielską pokusą żony Potifara, kierując się siłą swoich przekonań, podejmując decyzję w oparciu o czystość i słuszność. Najwyraźniej Józef bał się Boga bardziej niż lochu. Nie chciał spać z żoną Potifara, ponieważ byłoby to grzechem przeciwko Bogu. Dla Józefa był to koniec wszelkich wewnętrznych dyskusji i wystarczająca podstawa dla jego decyzji.


Taki pogląd również i nas utrzyma na wąskiej drodze. Prawdziwa wierność nie wynika z pragmatyzmu, ale z zasad. Jest to podejmowanie decyzji w spokojnym miejscu, bez rozpraszających nas fanfar życia. To posłuszeństwo pomimo konsekwencji. To bycie tak zdeterminowanym, by być Bożym człowiekiem, że kiedy pojawia się największa presja, by zgrzeszyć lub kiedy wszystko zaczyna walić się na nas, wiemy, jak zareagować.


Gdy Józef znosił niesłuszne cierpienia, Bóg okazał swoją miłość, obdarzając go łaską u strażnika więziennego. W narracji nie ma nic, co sugerowałoby, że Józef próbował manipulować okolicznościami dla własnego celu - a nawet gdyby Józef rozglądał się za przyjacielem lub sprzymierzeńcem, nigdy nie spodziewałby się, że strażnik więzienny spełni tę rolę! Ale Bóg miał inne pomysły. Obecność Pana pozostaje z Jego ludem nawet w najbardziej ekstremalnych okolicznościach.


Od czasu do czasu wszyscy czujemy się, jakbyśmy znaleźli się w lochu - nowym dnie w naszym życiu - i jesteśmy zamknięci w mrożącej krew w żyłach izolacji. Być może tak właśnie czujesz się dzisiaj. Może, podobnie jak Józef, padłeś ofiarą fałszywych oskarżeń lub liczysz koszty swojej determinacji, by być posłusznym Panu, a może coś zupełnie innego obciąża twoją zmęczoną duszę. 


Bez względu na wszystko, Pan wie. Nigdy nie jest zaskoczony i kocha cię wieczną miłością. Jego miłość jest niezachwiana i nie zmieniają jej okoliczności. Kocha cię na tyle, że przeszedł przez “lochy” śmierci i grozę piekła, abyś ty nigdy nie musiał tego robić. Pociesz się, wiedząc, że, jak oświadczył prorok Zachariasz, "ten, kto cię dotyka, dotyka źrenicy oka [Boga]" (Zachariasza 2:12).


Łukasza 8:22-39

(22) Kilka dni później Jezus powiedział uczniom: - Popłyńmy na drugą stronę jeziora. Wsiedli więc do łodzi i wypłynęli. (23) W czasie podróży Jezus zdrzemnął się. Wtedy właśnie zerwał się silny sztorm i łódź zaczęła tonąć. (24) Przerażeni uczniowie rzucili się w Jego stronę i obudzili Go wołaniem: - Mistrzu, Mistrzu! Toniemy! On, gdy się ocknął, skarcił wiatr i fale. Nagle sztorm ustał i nastała głęboka cisza. (25) Wówczas zwrócił się do uczniów: - To tak mi ufacie? Oni zaś, wciąż jeszcze przestraszeni, ze zdumieniem pytali samych siebie: - Kim On naprawdę jest, że nawet wiatr i woda Go słuchają?! 


(26) Tak przybyli do krainy Gerazeńczyków, leżącej po drugiej stronie jeziora, naprzeciw Galilei. (27) Gdy Jezus schodził na brzeg, podbiegł do Niego człowiek, mieszkaniec pobliskiego miasta, zniewolony przez złego ducha. Już od dłuższego czasu chodził pół nagi i nie mieszkał w swoim domu, ale w cmentarnych grobowcach. (28) Gdy tylko zobaczył Jezusa, upadł przed Nim na ziemię, przeraźliwie krzycząc: - Czego ode mnie chcesz, Jezusie, Synu Najwyższego Boga? Błagam, nie dręcz mnie! 


(29) Jezus bowiem rozkazał złemu duchowi wyjść z tego człowieka; bo już wiele razy tracił nad sobą panowanie i choć wiązano go łańcuchami i zakuwano w kajdany, rozrywał je pod wpływem tego ducha, który gnał go potem na pustynię. 


(30) - Jak ci na imię? - spytał Jezus. - Legion - odparł zły duch, gdyż w człowieka tego weszło bardzo dużo duchów. (31) Zaczęły one błagać Jezusa, aby nie odsyłał ich do otchłani. (32) Akurat na pobliskim zboczu pasło się duże stado świń. Złe duchy poprosiły więc, by im pozwolił w nie wejść. Jezus zgodził się. (33) Wtedy opuściły człowieka i weszły w świnie. Oszalałe zwierzęta pędem puściły się w kierunku urwiska i potopiły się w jeziorze. (34) Przestraszeni pasterze uciekli i rozpowiadali w pobliskim mieście i okolicach o wszystkim, co się wydarzyło. 


(35) Wkrótce nadciągnął tłum, by zobaczyć, co się stało. Zniewolony przez złego ducha człowiek siedział teraz spokojnie u stóp Jezusa, już ubrany i przy zdrowych zmysłach. Na ten widok ludzi ogarnęło przerażenie. (36) Naoczni świadkowie opowiadali, w jaki sposób został uzdrowiony. (37) Zgromadzone tłumy Gerazeńczyków prosiły, by Jezus opuścił ich strony. Wszyscy bowiem byli śmiertelnie przestraszeni. On wsiadł więc z powrotem do łodzi. (38) Uzdrowiony chciał udać się z Nim, ale Jezus się nie zgodził: (39) - Wracaj do domu - powiedział - i opowiadaj, co Bóg dla ciebie zrobił. Odszedł więc i całemu miastu opowiadał, co Jezus dla niego uczynił.


Brak komentarzy: