Tygodnik Powszechny
Na początku amerykańskiego eksperymentu z demokracją Ojcowie Założyciele przyjęli kilka stanowisk, akceptowanych dziś przez niewielu, głęboko zaczerpniętych z dziedzictwa judeochrześcijańskiego. Nie oznacza to, że wszyscy Ojcowie Założyciele byli chrześcijanami. Wielu nie było; byli w najlepszym przypadku deistami. Ale wśród tych biblijnych założeń było przekonanie, że ludzie nie są z natury dobrzy i mają potencjał do ogromnego zła.
Z tego powodu, kiedy Ojcowie konstruowali swój system polityczny, nigdy nie odwoływali się do „mądrości narodu amerykańskiego” czy podobnych, powszechnych dzisiaj haseł. Szczerze mówiąc, trochę się denerwowali, dając masom zbyt dużą władzę. Dlatego nie było bezpośrednich wyborów prezydenta: było interweniujące „kolegium”. Głosować mogli tylko (biali) mężczyźni posiadający udziały w kraju. Nawet wtedy gałęzie władzy miały być ograniczone przez system kontroli i równowagi, ponieważ dla ojców populistyczna demagogia była równie przerażająca jak monarchia absolutna.
Z pewnością jedną z wielkich zalet prawie każdego systemu prawdziwej demokracji (“prawdziwa” w tym kontekście zakłada istnienie realnej opozycji, wolność prasy i w dużej mierze niezakłócone głosowanie) jest to, że daje ona masom siłę do odrzucenia przywódców, którzy nas rozczarowali. W tym sensie demokracja nadal działa: rząd musi mieć aprobatę rządzonych.
Jednakże to pierwotne dziedzictwo dziś tak się rozproszyło, że politycy ze wszystkich stron odwołują się do “mądrości ludu”. Manipulowani przez media, głosujący swoimi portfelami, popierający interesy grupowe lub kwestie jednoogniskowe, wyborcy w Ameryce i innych zachodnich demokracjach nie wykazują zbyt wielkich oznak transcendentnej mądrości.
Co gorsza, pracujemy w złudzeniu (w rzeczywistości żywimy to złudzenie), że jakoś wszystko będzie dobrze, jeśli dużo ludzi zagłosuje.
Nasz system rządów to nasza nowa Wieża Babel:
ma sprawić, że staniemy się nie do zdobycia.
Imperium sowieckie chwieje się; inne narody padają w proch, zbałkanizowane, zniszczone przez wojnę domową, ludobójstwa plemienne, miażdżącą biedę, endemiczną korupcję, marksistowską lub inną ideologię.
Ale nie my. My należymy do demokracji „rządzonej przez lud”.
Ani na chwilę nie powinniśmy deprecjonować względnie dobrego życia w kraju o stosunkowo wysokim poziomie dochodów, stabilnym rządzie i jakiejś tam odpowiedzialności. Ale te błogosławieństwa nie gwarantują sprawiedliwości.
„A Pan zasiada na wieki,
swój tron ustawia, by sądzić.
Sam będzie sądził świat sprawiedliwie,
wyda narodom bezstronny wyrok.”
(Ps 9:8-9).
Usłysz głos Pisma:
„Powstań, Panie, niech nie triumfuje człowiek;
niech narody zostaną osądzone w twojej obecności.
Uderz ich strachem, Panie,
niech poznają narody, że są tylko ludźmi”
(Ps. 9:20-21).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz