wtorek, 13 grudnia 2016

Killjoys 02 - KRÓTKA HISTORIA PODŁOŚCI – SKĄD TA NIECHLUBNA „7”?




KRÓTKA HISTORIA PODŁOŚCI – SKĄD TA NIECHLUBNA „7”?

Zastosowanie mody w myśleniu służy temu, aby odciągnąć ludzi od ich realnych zagrożeń. Kierujemy modne oburzenie (każde pokolenie ma takowe) wobec tych wad, które są w najmniejszym niebezpieczeństwie, następnie skupiamy ich uznanie na cesze, która jest najbliższa danej wadzie, a którą to wadę staramy się uczynić endemiczną (choroba powszechna na danym terytorium). Gra polega na tym, żeby wszyscy biegali z gaśnicą, kiedykolwiek nastąpi powódź; albo inaczej, żeby wszyscy tłoczyli się po tej stronie łodzi, która już jest bliska zatonięcia”. – C. S. Lewis, Listy starego diabła do młodego

Są to dziwne zakręty historii, że te tak zwane siedem-grzechów można znaleźć na topie w każdej kulturze. A zatem, znając zepsucie ludzkiego serca, chyba nie powinniśmy być zaskoczeni fascynacją również i naszego wieku tym, co jest tematem tabu. Każdy może być świadkiem (choć lepiej, nie!) nacechowania różnych programów telewizyjnych, filmów, powieści, a nawet sieci restauracji siedmioma grzechami głównymi. To chorobliwe zaciekawienie bezprawiem, niegodziwością – sprawiło, że ostrzeżenia Kościoła przeciwko nim stały się społecznie niepopularne, nawet nie do przyjęcia.

Jednakże, grzech bawi tylko tak długo, jak długo trwa aplauz trywialności i jak długo może afiszować się celową ignorancją. Gdy grzech zaczyna być utożsamiany z diabelskim buntem i niezliczonymi zaburzeniami, które zniekształcają ludzkie życie, takie oklaski stają się odrażające. Grzech, kiedy zostaje właściwie nazwany, traci swój urok.

W podstawówce nauczyliśmy się klasyfikowania. Potrzebujemy narzędzia, aby odróżnić np. rasy psów. Podobnie, potrzebujemy nauczyć się rozróżniać pomiędzy grzechem a przesadną krytyką. Identyfikacja gatunków grzechu pomaga nam rozprawić się z jego korzeniem. Historycznie rzecz biorąc, klasyfikacja siedmiu grzechów głównych została zaprojektowana przed wiekami właśnie w takim celu.

Te siedem zabójczych grzechów – pycha, zazdrość, gniew, chciwość, lenistwo, obżarstwo, pożądanie – nie są tak nazywane, ponieważ są najbardziej śmiertelne. Każdy grzech jest śmiertelny. Powód, dla którego Kościół od tak dawna lubi mówić o siedmiu grzechach (zamiast 77 lub 777) jest następujący: one reprezentują resztę. Dokładniej rzecz biorąc, te siedem grzechów zostało uznane za korzeń wszelkich innych gatunków grzechów.

Przez wieki Kościoła, duchowni wszelkich maści zmagali się z tym, jak zdiagnozować chore od grzechu serce człowieka. Co, pod powierzchną widocznego grzesznego zachowania, jest prawdziwym korzeniem bałwochwalstwa? Na przykład, co leży u podstaw grzesznego impulsu człowieka potajemnie rozkoszującego się nieszczęściem bliźniego? Albo, skąd bierze się kobiece nieustające dążenie do posiadania coraz większej liczby par butów?

Ewagriusz z Pontu (346-399 AD) zadawał sobie mniej więcej tego typu pytania. Będąc ukształtowanym przez niektóre z największych chrześcijańskich umysłów iv wieku, Ewagriusz spędził ostatnie 17 lat swojego życia we wspólnocie zakonnej. W miarę jak uczył i pastorował, zauważył, że pewne myśli stale nękają tych oddanych ludzi. Ostatecznie określił osiem „myśli”, z których wszystkie inne grzechy mogły wypływać – obżarstwo, nieczystość (pożądliwość), chciwość, smutek, gniew, lenistwo, próżność i duma. Zidentyfikowanie tych wzorców pomogło społeczności usuwać grzech u korzenia, a nie tyko jego powierzchniowe manifestacje.

DIAGNOZA CHOROBY

Uczeń Ewagriusza, Jan Kasjan (360-430 AD), wniósł tę klasyfikację do zachodniego chrześcijaństwa i stwierdził, że te osiem mogą być umieszczone w kontinuum, od cielesnego grzechu (obżarstwo) do duchowego (duma). Ta diagnoza stała się częścią łacińskiej monastycznej tradycji i pomagała mnichom zarówno w identyfikacji wzorców grzechu jak i w skupieniu się na kultywowaniu odpowiedniej cnoty. Benedykt z Nursji (ok. 480-587 AD), na przykład, opracował regułę życia monastycznego, która dawała szczegółowe instrukcje, jak rozwijać pokorę jako antidotum na dumę.



Te osiem kategorii, jednak, stały się znanymi dziś siedmioma grzechami dzięki rewizji jaką wniósł Grzegorz I ("Wielki" 540-604AD). Na podstawie pewnej apokryficznej księgi, Grzegorz zaobserwował związek organiczny pomiędzy dumą, jako korzeniem a grzechami próżności, zazdrości, melancholii, lenistwa, chciwości, żądzy i obżarstwa – jako jego gałęziami. W późniejszej historii Kościoła pycha i chciwość często będą rywalizować o rozróżnienie, która jest „korzeniem” wszelkiego grzechu. (Nie wyeksponowano, niestety, nauczania Pawła z 1Tym.6.10 o miłości do pieniędzy jako korzenia wszelkiego zła).

Manifestacje siedmiu grzechów, często zwane wadami (występkami), mogą być postrzegane jako ich owoc. Gałąź zazdrości, na przykład, zaowocowała „nienawiścią, szeptami, obmową, radością z nieszczęścia bliźniego i zgryzotą z powodu jego pomyślności”. Ta struktura była pomocna z małymi poprawkami przez kilkaset lat. W dziedzinie samokontroli i pomocy przy spowiedzi, gorliwi chrześcijanie mogli prześledzić „gatunek” grzechu do jego źródła i wykarczować go przez pokutę i zastosowanie wskazań ewangelii.

W xiii wieku, wykształcony teolog, Tomasz z Akwinu (1225-1274), opracował rozróżnienie pomiędzy grzechami powszednimi i śmiertelnymi, które do dziś mają znaczący wpływ na zachodni kościół. To, po części, wyłoniło się ze zrozumienia, że te ​​siedem mogłyby być umieszczone w spektrum – od duchowego (np. dumy) do cielesnego (np. pożądania).

Grzechy śmiertelne groziły odłączeniem od życia duchowego, gdyż jak widział to Tomasz, były to grzechy przeciwko miłości. Grzech śmiertelny odłączał od łaski Ducha Świętego, a tym samym oddzielał człowieka od Boga, co skutkowało wiecznym potępieniem.

Grzech powszedni obrażał i ranił miłość, oraz wystawiał osobę na popełnienie grzechu śmiertelnego, ale skutkowało to tylko czasowym potępieniem.

Grzechy śmiertelne, takie jak cudzołóstwo lub kradzież były celowymi aktami, wskazującymi na premedytację i zgodę woli. Grzechy śmiertelne przecinały relację z Bogiem i doprowadzały do wiecznej kary.

Grzechy powszednie, jak niepohamowany śmiech lub nieprzyzwoita mowa, nie były ani poważne, ani popełnione z premedytacją, i jako takie, były wybaczalne, albo poprzez pokutę w życiu lub oczyszczenie po śmierci.

Wynikiem tego rozróżnienia było to, że zaczęto podkreślać stopnie grzechu – w końcu, przesada w postępowaniu to nie jest to samo, co pozbawienie kogoś życia.

Takie rozróżnienie rodziło jednak co najmniej dwa niebezpieczeństwa.

Po pierwsze, sugerowało, że pewne grzechy (powszednie) są mniej naganne niż inne (śmiertelne). W taki sposób, ze względu na ich umyślność i poważny charakter, każdy z siedmiu grzechów „wielkich” (z łaciny caput – głowa, główny, wielki) zyskał przymiotnik „śmiertelny”. Ten ranking grzechów przysłonił fakt, że każdy grzech, mały czy wielki, jest buntem. W swej istocie grzech jest deklaracją, że coś innego niż Bóg jest bardziej pożądane niż On sam. Tak więc, każdy grzech jest śmiertelny, ponieważ zasługuje na wieczne potępienie.

Po drugie, rozróżnienie pomiędzy „śmiertelnym a powszednim” usuwa relację między korzeniem a owocem, odłączając wzór grzesznego zachowania od bałwochwalstwa w głębi serca. Zatem, rozróżnienie Tomasza osłabiło przydatność diagnostycznej taksonomii siedmiu grzechów. Niemniej jednak, jego rozróżnienie między grzechem powszednim a śmiertelnym pozostaje w doktrynie Kościoła rzymskiego do chwili obecnej.

W xvi wieku reformatorzy protestanccy odrzucili rozróżnienie Tomasza z Akwinu bez całkowitego porzucania użyteczności klasyfikacji siedmiu grzechów głównych. Reformacja, kładąc nacisk na sola scriptura i fakt, że siedem grzechów głównych nie zostało nigdzie wymienione jako takie w Biblii, oznaczała jednak, że klasyfikacja takowa stawała się powoli porzucana na rzecz innych podejść etycznych do diagnozowania grzechu (stosując, na przykład, Kolosan 3:1-17).

Co zaskakujące, współcześni protestanci prawdopodobnie robią więcej wzmianek na temat siedmiu grzechów niż wielu ich poprzedników. Ten rodzaj kategoryzacji wciąż grozi wznieceniem idei, że niektóre grzechy są mniej lub bardziej poważne i mogą powodować, że niektórzy będą traktować lekko lub nawet nie uznają pewnych grzechów za grzech. W sensie diagnostyczny, jednak, system posiada wielką wartość, stwarzając pytania i kategorie, które pomogą nam dostrzec i pokonać nasze najciemniejsze skłonności.

SIEDEM GRZECHÓW – JEDNA NADZIEJA.

Diagnozowanie korzeni grzesznego zachowania wymaga identyfikacji tego, w co głupio wierzymy, że uczyni nas bardziej szczęśliwymi niż radość w Chrystusie. Aby dokonać takiej diagnozy, potrzebujemy pomocy, w przeciwnym razie będziemy biegać z gaśnicami, gdy łódź bliska jest zatopieniu. Rozpoznanie tych siedmiu, szczególnie głębokich, szczególnie wszechobecnych wątków grzech prawdopodobnie będzie pomocne. Jednakże, nasza jedyna nadzieja w przypadku każdego grzechu – to zwrócić się do Boga w Chrystusie.

Badaj mnie, Boże, i poznaj serce moje!
Doświadcz mnie i poznaj myśli moje!
I zobacz, czy nie idę drogą zagłady,
a prowadź mnie drogą odwieczną!” (Ps. 139.23-24).

Musimy prosić o Ducha, żeby przeprowadził operację na naszych sercach, pokazując nam grzech przez diagnozę Słowa (Ef.6.17; Hbr.4.12). Musimy oprzeć się na bliskich przyjaciołach chrześcijańskich, którzy znają nas dobrze i mogą pomóc nam pokutować, wyznać i wierzyć w dobroć i miłosierdzie Chrystusa naszego Zbawiciela (Jakuba 5.16; Tytusa 3.3-7).

Przede wszystkim musimy pamiętać, że ci, którzy zaufali Jezusowi Chrystusowi, nie są już więcej pod panowaniem grzechu, ale pod panowaniem Chrystusa (Rz.5.12-21; 8.1-4).
To, czego nie wolno nam zrobić – to nie robić nic. Każdy grzech jest śmiertelny. Jak mówi John Owen: „Nie spuszczaj go z oka jak długo żyjesz; od tego zajęcia nie rób sobie ani chwili wolnego; albo ty zabijesz grzech, albo on ciebie zabije”.


Brak komentarzy: