poniedziałek, 9 stycznia 2023

Intymność małżeńska to więcej niż seks



Intymność małżeńska to więcej niż seks



5 sposobów "razemności" ze swoim współmałżonkiem


„Nic do siebie nie czujemy”. Oboje odczuwało to samo. Gdzieś, z biegiem czasu, zaczęli się od siebie oddalać, a teraz czują się tak, jakby żyli życiem na równoległych torach, ale nie życiem ściśle powiązanym. 

W jaki sposób rozwiązać problem "więzi"? [razemności :)].


Zwykle, gdy ludzie zaczynają się czuć oddaleni od siebie, źródłem problemu jest intymnośćIstnieje wiele powodów, dla których intymność może zaniknąć. 

Niektóre z nich są subtelne, ale podstępne, jak np. coraz większy stopień bycia zajętym w życiu rodzinnym. Inne powody są oczywiste i celowe jak np. używanie braku intymności jako odwetu, odpłaty, rewanżu. 

Niezależnie od powodu, kiedy intymność zaczyna słabnąć może być trudno wrócić na ten sam tor. Jednym z kluczy do ponownego połączenia jest zrozumienie, że intymność jest rzeczą wieloaspektową. W rzeczywistości, istnieje pięć różnych rodzajów intymności i tylko wtedy, gdy wszystkie pięć funkcjonują możemy mieć małżeństwo, które czuje się głęboko połączone.

1. Intymność duchowa


Pierwszym - i najbardziej fundamentalnym - rodzajem intymności jest intymność duchowa. Duchowa intymność może być postrzegana jako centrum, z którego wychodzą wszystkie inne rodzaje intymności. 

Jeśli duchowa intymność jest na dobrym poziomie, to inne rodzaje intymności, choć będą przechodzić okresy mniejszego lub większego napięcia, będą miały pewien poziom naturalnej odporności. 

Duchowa intymność pochodzi od trwania w Słowie Bożym razem, modlitwy o siebie nawzajem, i wspólnego oddawania chwały Bogu

Słowo Boże jest pokarmem naszej duszy (Mateusza 4:4; 5Mojz.8:3). Kiedy jesteśmy na tej samej duchowej diecie, możemy spodziewać się, że będziemy rozwijać się w podobny sposób, a tym samym będziemy wzrastali razem - nie oddzielnie.

Stare powiedzenie, że.. rodzina, która „modli się razem – pozostaje razem”, (choć nie jest nieomylne), jest na ogół prawdziwe. 

Jednocześnie, nie oznacza to tylko pomodlić się w obecności drugiej osoby. W rzeczywistości małżonkowie czynią siebie nawzajem centralną częścią swoich prywatnych modlitw (i nie chodzi tylko o proszenie Boga, by naprawił wszystkie denerwujące cię rzeczy u współmałżonka). 
Oddawanie Bogu czci jest niezwykle intymnym aktem, który scala dusze ludu Bożego
Zbliżają się do Boga oraz do siebie nawzajem
Mogą zaistnieć uzasadnione powody, dla których małżonkowie nie mogą być obok siebie na nabożeństwie (np. gdy jedno pomaga w szkółkach lub chórze, etc.), ale jeśli łączność [razemność] jest problem, być może nadszedł czas, aby odłożyć te czynności na jakiś czas i skupić się na duchowej zażyłości między sobą.


2. Intymność rekreacyjna


Drugim rodzajem intymności jest bliskość rekreacyjna. 
Intymność rekreacyjna jest więzią, która jest tworzona i wzmacniana poprzez wspólne wykonywanie jakiś czynności. Działania te mogą mocno wahać się, od czegoś spokojnego (np. rozwiązywanie razem krzyżówki), do jakiś ekstremalnych (np. lotnia). 

Są to takie wzajemne działania, które dolewają paliwa do związku. Ten rodzaj intymności wydaje się osiągać swoje szczyty na początku relacji, gdy obaj partnerzy są gotowi próbować robić rzeczy poza swoją strefą komfortu, po prostu po to, żeby mieć możliwość bycia ze sobą. Z czasem, gdy wspólne przebywanie staje się bardziej normą niż czymś szczególnym, motywacja, aby być zaangażowanym we wspólne działania, które są interesujące tylko dla jednego partnera – może słabnąć. 

Poza tym, jak życie staje się bardziej skomplikowane z powodu pracy, dzieci, domu, i wielu innych powodów, możliwości zaangażowania się w aktywność rekreacyjną mogą zmaleć a koszta mogą wzrosnąć. Niemniej jednak, Bóg stworzył nas w taki sposób, żebyśmy umieli cieszyć się i korzystać ze wspólnych działań– szczególnie z naszymi współmałżonkami (Kaznodziei 9: 9). 
Nasze małżeństwa potrzebują czasu śmiechu i zabawy, 
jeśli mają przetrwać czasy łez i trudu.


3. Intymność intelektualna


Trzeci rodzaj intymności – to intymność intelektualna. 
Intymność intelektualna, to aktywność zbliżania się do siebie poprzez omawianie niektórych zagadnień. Tematyka może być lekka (np. ulubiony film) lub bardzo poważna (np. polityka), ale więź relacji jest wzmacniana, gdy idąc przez życie możesz polegać na wsparciu mentalnym swojego współmałżonka. Podobnie jak w intymności rekreacyjnej, bliskość intelektualna wydaje się być na najwyższym poziomie na początku związku.

Na początku jest tak, że para ciągle poznaje siebie nawzajem. Chcą wiedzieć, co myślą na różne tematy. W miarę upływu czasu, pary często zakładają, że wiedzą już wszystko, co ich współmałżonkowie myślą w prawie każdej sprawie, i przestają odkrywać swoje wzajemne światy intelektualne. Podczas gdy współmałżonek na ogół często potrafi przewidzieć, co druga osoba będzie myślała w danej kwestii, to liczą się też szczegóły. Bez względu na to, ile razy para omawiała temat, prawie zawsze będzie jakiś element, który będzie nowy i może być zbadany. Nagrody za takie postawy są warte wysiłku.

Ps. Muszę sobie zadawać pytanie: 
czy w rozmowach "na argumentacje" 
chcę "zdobyć osobę" czy tylko mieć rację..

4. Intymność fizyczna

Czwarty rodzaj intymności to intymność (bliskość) fizyczna. Intymność fizyczna jest domeną, o której większość ludzi myśli, gdy słyszą słowo "intymny". To słowo obejmuje tą kwestię, ale nie ogranicza się wyłącznie do aktywności seksualnej. Istnieje również nie-seksualna intymność fizyczna, taka jak trzymanie się za ręce, bliskie siedzenie na kanapie lub przytulanie. 

Czasami nie-seksualna intymność fizyczna (przytulanie) może prowadzić do czegoś bardziej miłosnego (czyli do aktywności seksualnej), ale nie zawsze musi. To akurat jest jednym z największych wyrzutów mężów w stosunku do żon.

Mężczyźni często odbierają najdrobniejszą fizyczną intymności jako znak, że kobiety chcą intymności seksualnej, kiedy czasem prawda jest taka, że po prostu trzeba się poprzytulać. 

Ze wszystkich rodzajów intymności, ten jest najważniejszy dla mężczyzn. Gdy poproszono ich o ocenę swojej bliskości ze swoją małżonką, mężczyźni zazwyczaj czują się najbardziej połączeni podczas intymności fizycznej (a zwłaszcza seksualnej intymności fizycznej). 

Nie ma w tym nic zaskakującego dla chrześcijan, ponieważ Bóg zaleca rozkoszować się w taki sposób swoją żoną (Przysłów 5:18-19).

Ps. Należy też zwrócić baczną uwagę na poważną rangę roli seksu w życiu małżeńskim – ma moc uratować od diabelskich sideł! 

1 Kor. 7:5 Nie strońcie od współżycia z sobą, 
chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, 
aby oddać się modlitwie, 
a potem znowu podejmujcie współżycie, 
aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej.

Mężczyźni sferę seksualną często utożsamiają z poczuciem tożsamości, znaczenia, szacunku. Dlatego wszelkie negatywne uwagi, szantaż, wyrzuty, niepowodzenia prawdziwe czy też domniemane w tej dziedzinie – są odbierane szczególnie mocno. Dlatego niezwykłym osiągnięciem “razemności” jest umiejętność szczerego rozmawiania o tej dziedzinie naszego życia. 

5. Intymność emocjonalna


Piąty rodzaj intymności to intymność emocjonalna. Emocjonalna intymność to dzielenie się własnymi doświadczeniami z drugą osobą. Mężczyznom szczególnie trudno jest z tym podziałem wykraczającym poza intymność intelektualną; 

Jednakże jedna intymność (intelektualna) omawia zagadnienia i jest zwykle zdominowana przez procesy myślowe, podczas gdy druga intymność (emocjonalna) omawia doświadczenia i zazwyczaj jest zdominowana przez emocje. 

Na dodatek mężczyźni mają zwykle dużo bardziej ograniczone słownictwo emocjonalne i czują się mniej wygodnie w rozmowie nacechowanej emocjonalnym słownictwem. 

Dlatego mężczyźni często nie rozumieją swoich małżonek, myśląc, że to, czego chcą, to wymiana myśli, poglądów, podczas gdy to, czego ona naprawdę chce, to kogoś, kto identyfikuje się z jej uczuciami.

Niezależnie od wszelkich ograniczeń, mężczyzna jest powołany do karmienia serca swojej żony, tak samo jak kobieta, jest powołana do zaspokajania seksualności swojego męża. 

Podobnie jak mężczyźni czują się najbardziej "razemnie", gdy są połączeni intymnością fizyczną, tak kobiety na ogół czują się najbardziej związane w intymności emocjonalnej. Musi być powód, dla którego pierwsza rzecz, jaką Adam robi, gdy widzi Ewę, to – nie zabiera jej do łóżka, ale – wypowiada pierwszy na świecie miłosny wiersz! (Rodzaju 2:23).

Okresy intymności i okresy izolacji

Trudny moment: Kiedy mężczyźni czują się odłączeni często starają się dojść do bliskości fizycznej drogą intymności rekreacyjnej (Zróbmy coś wspólnie, zabawmy się, a być może skończymy w łóżku). 

Natomiast kobiety, kiedy czują się odłączone, często starają się uzyskać emocjonalną intymność drogą intymności intelektualnej (pomówmy o czymś, a może skończymy na dzieleniu naszych uczuć). Każdy z małżonków może odczuwać brak łączności, ale sposoby, dzięki którym próbują rozwiązać ten problem są sprzeczne. 

Jeszcze bardziej komplikuje sprawę fakt, że mężczyźni często nie mają ochoty na rozmowy i dzielenie się swoimi emocjami, jeśli nie czują intymności fizycznej. A kobiety często nie chcą fizycznej intymności, jeśli nie czują intymności emocjonalnej.

Oto moment, kiedy małżonkowie mogą łatwo znaleźć się w stanie izolacji. Stają się coraz bardziej wymagający, żeby ich własne potrzeby intymności być zaspokojone, a coraz mniej są gotowi wyjść naprzeciw potrzebom swoich współmałżonków. To właśnie jest też ten moment kiedy chrześcijańskie zobowiązanie do miłości, nawet jeśli boli (Jana 13:34-35; Gal 5:13; 6: 2; Ef 4:2,32; 1 Piotra 4:8-10), może pomóc parze przejść od stanu izolacji do intymności, gdyż troszczą się o potrzeby współmałżonka i stawiają je przed swoimi własnymi.

Dbanie o potrzeby współmałżonka w tych dziedzinach, nawet gdy czujemy się oderwani od siebie, jest kluczem do odrodzenia tego rodzaju uczucia – prawdziwego, solidnego złączenia. 

Ten typ połączenia, to coś więcej niż ciepłe uczucie na chwilę. Pomaga umocnić nas w intymnej miłości do tego, w którym nasza razemność jest wieczna i niezawodna: do samego Boga.







"Bóg chce dobra (zdrowia) dla ciebie: co Biblia naprawdę mówi o chodzeniu w duchowym zdrowiu” Andrew Wommack, Recenzja

 

God Wants You Well: What the Bible Really Says about Walking in Divine Health

“Bóg chce dobra (zdrowia) dla ciebie: co Biblia naprawdę mówi o chodzeniu w duchowym zdrowiu” 

Autor: Andrew Wommack

Recenzja: Stephen Witmer 

Nowa książka Andrew Wommacka „Bóg chce twojego zdrowia” jest głęboko wadliwą i niebezpieczną dla duszpasterstwa książką. Niestety marka teologii, którą reprezentuje, jest niezwykle popularna i wpływowa. Pastorzy powinni być świadomi tej teologii i być w stanie udzielić na nią przemyślanych odpowiedzi biblijnych. 

Tytuł książki Wommacka oddaje jego podstawową tezę: wolą Bożą jest, aby żaden chrześcijanin nie cierpiał chorób fizycznych ani ubóstwa. Bożą wolą zawsze jest, aby chrześcijanie byli zdrowi. 

Wommack nigdy nie wyjaśnia jasno, co ma na myśli, gdy mówi, że Bóg „chce” dobra wierzących, ale wydaje się, że ma na myśli coś więcej niż podstawowe twierdzenie, że Bóg z natury nie cieszy się chorobami i cierpieniem swojego ludu (z czym wszyscy chrześcijanie się zgadzają). 

Wommack ma na myśli to, że ​​Bóg nigdy nie dąży do niczego innego poza fizycznym i finansowym dobrobytem swojego ludu. Według Wommacka „fałszywą nauką” jest twierdzenie, że „Bóg jest Tym, który sprawia, że ​​ludzie umierają” lub mówienie, że Bóg „sprowadza na ciebie chorobę, aby upokorzyć cię w jakimś zbawczym celu i udoskonalić cię przez całe to cierpienie”. (s. 23).

Wommack wierzy, że krzyż Jezusa już odkupił wierzących z chorób i niemocy i wykupił dla nich całkowite fizyczne uzdrowienie. „Uzdrowienie jest już załatwione i jest dla nas teraz dostępne dokładnie tak samo jak odpuszczenie grzechów” (s. 13). 

Ponadto krzyż wybawia również wierzących z ubóstwa finansowego. W 2 Kor 8:9 Paweł mówi, że Jezus stał się ubogi, aby przez swoje ubóstwo wierzący mogli się wzbogacić. Wommack bierze Pawła dosłownie. Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa zapewniają chrześcijanom „przebaczenie grzechów, uzdrowienie, wyzwolenie i dobrobyt” w tym życiu (s. 20).

Wszystko to rodzi poważne pytanie: jeśli Bóg chce, aby wszyscy wierzący byli zdrowi, dlaczego tak wielu wierzących źle się czuje? Odpowiedź Wommacka jest bezlitośnie logiczna, krystalicznie jasna i często powtarzana w całej książce. Oto przykład: „Jeśli Bóg chce naszego dobra [zdrowia], a my nie jestesmy zdrowi, oznacza to, że musimy przyjąć pewien stopień odpowiedzialności” (s. 41). Niektórzy ludzie nie doświadczają uzdrowienia, „ponieważ nie rozumieją, jak właściwie otrzymać uzdrowienie” (s. 43). Wommack niniejszym zwalnia Boga z odpowiedzialności za choroby i ubóstwo wierzących, ale czyniąc to, składa tę odpowiedzialność u stóp chorych i ubogich.

Jakie są duszpasterskie rezultaty tej teologii? Niszczące konsekwencje są jasne np. w historii Wommacka o młodej parze z czteroletnim synem z uszkodzonym mózgiem, który zmarł pomimo żarliwych modlitw o uzdrowienie (s. 44–47). Wommack powiedział pogrążonym w żałobie rodzicom: „Nie wierzę, że to była wola Boża… On nie dopuściłby do tego… To albo moja wina, wasza, nasza wspólna, albo są to rzeczy, których nie rozumiemy. Zrozpaczona para modliła się, a Bóg pokazał im pewne obszary, w których pozwolili sobie na strach, zwątpienie i niewiarę. To przeszkadzało, zatrzymało ich wiarę i nie pozwalało im otrzymać cudu, którego potrzebowali. Dopiero gdy przyjęli prawdę i wyznali swój grzech byli w stanie przezwyciężyć ten strach”. 

Zwróć uwagę na to, co mówi Wommack: grzech niewiary rodziców spowodował śmierć ich dziecka. Byli odpowiedzialni i musieli ‘odpokutować’. Co poszło tak źle w myśleniu Wommacka, że doprowadziło do tak okrutnej, druzgocącej rady duszpasterskiej? Podkreślę tutaj cztery istotne problemy z książką Wommacka.

Po pierwsze, Wommack przyjmuje przesadnie [dokonaną, spełnioną] zrealizowaną eschatologię [over-realized eschatology]. Twierdzi, że w “tym wieku” można przezwyciężyć chorobę, a nawet śmierć (s. 88). Biblia nigdy nie składa takiej obietnicy. Sugeruje wręcz przeciwnie, że całkowite usunięcie choroby i śmierci musi poczekać do ostatniego dnia i “nadchodzącego wieku”, kiedy to Bóg pochłonie śmierć i otrze każdą łzę (Iz 25:8). W “obecnym wieku” ginie nasza „zewnętrzna natura” (2 Kor 4:16) i dopiero przy przyjściu Jezusa otrzymamy zmartwychwstałe ciała (1 Kor 15:23).

Dlatego Paweł mówi, że czekamy na odkupienie naszych ciał (Rz 8:23). Teologia Wommacka nie jest w stanie wyjaśnić powszechnej obecności ludzkiej śmierci, która jest ostateczną i najbardziej radykalną formą choroby i niedomagania. 

Czy każda śmierć człowieka oznacza specyficzny brak wiary w uzdrowienie? Wydaje się, że Wommack właśnie to sugeruje (s. 88). Ale Biblia wskazuje, że w obecnym, „grzesznym wieku”, Bóg wyznaczył ludziom śmierć (np. Ps 90; Hbr 9:27) i nigdzie nie obiecuje, że śmierć zostanie w „tym wieku” zwyciężona. W rzeczywistości nawet ludzie, których Wommack wskrzeszał z martwych, pewnego dnia umrą. W „tym wieku” nikomu nie przyznano ciała zmartwychwstałego.

Po drugie, Wommack ignoruje wiele biblijnych fragmentów, które zaprzeczają jego nauczaniu. 

Najwyraźniejszym tego przykładem jest całkowity brak odniesienia do Hioba. Według Hioba jego cierpienie jest wolą Bożą: „Pan dał, Pan zabrał; błogosławione niech będzie imię Pańskie” (Hi 1:21). Hiob wyraźnie przypisuje swoją chorobę Bogu (2:10), a Hiob nie grzeszy w tym, co mówi (1:22; 2:10). 

Równie uderzające jest całkowite ominięcie przez Wommacka 1 Kor 11:27-32. Ten fragment pokazuje, że w niektórych przypadkach choroba, a nawet śmierć wierzących jest wolą Bożą. W związku z tym ten fragment stanowczo zaprzecza twierdzeniu Wommacka, że Jezus nie „naraziłby cię na chorobę” (s. 23).

Po trzecie, Wommack twierdzi, że chrześcijanie są wykupieni z chorób i ubóstwa, ale nie z prześladowań. To rozróżnienie nie utrzymuje się w realnym świecie, ponieważ prześladowanie imienia Jezusa często powoduje ubóstwo, brak dobrego samopoczucia fizycznego i choroby (Hbr 10:34). Paweł z pewnością nie był zamożny (por. 1 Kor 4,11), a w Rz 8,35 umieszcza „głód” obok prześladowań jako rzeczy, które przydarzają się chrześcijanom.

Jeśli prześladowania nadal trwają w obecnym wieku, dlaczego nie choroba? Odpowiedź Wommacka jest taka, że Bóg pozwala na prześladowanie chrześcijan, ponieważ kocha prześladowców i chce, aby pokutowali (s. 76-77). Ale Łukasza 22:42 sugeruje inny powód: Jezus rozumie, że jego ukrzyżowanie jest wolą Boga. Bóg nie chciał, aby Jezusowi było „dobrze” — Bóg chciał, aby Jezus umarł, aby mógł wypełnić swój wielki cel odkupienia (Iz 53:6; Rz 8:32; Łk 22:42; Dz 2:23; 4:27-28). 

Skoro Bóg w swej mądrości chciał cierpienia i śmierci własnego Syna, czy nie może zechcieć cierpień i chorób dla naśladowców swego Syna, aby zrealizować swoje suwerenne cele?

Po czwarte, interpretacja Biblii dokonana przez Wommacka daje dziwny i niebiblijny portret Boga odsuniętego od szczegółów życia. W obrazie przedstawionym przez Wommacka Bóg staje się niezwykle nieobecny. Wielu chrześcijan zaświadcza, że wiele (lub nawet większość) ich wzrostu w świętości dokonało się przez cierpienie (por. Ps 119,67.71). Ale według Wommacka, nawet jeśli ktoś poprzez chorobę uczy się zmieniających charakter lekcji, nie był to Boży plan.

Najwyraźniej cała ta przemiana charakteru poprzez cierpienie dzieje się w wyłączeniem Boga (s. 75–76). W dalszej części książki Wommack przedstawia niemal deistyczną wizję Boga, który ustanawia „prawa” uzdrawiania, a następnie jest przez nie poważnie ograniczany. Uzdrowienie jednostek „nie zależy teraz od Boga; istnieją prawa, dzięki którym nasza wiara musi funkcjonować” (s. 140). Z tego wysoce mechanistycznego punktu widzenia wystarczy znać prawa uzdrawiania i właściwie je stosować, aby uzdrowienie „działało”. Jeśli nie przestrzegasz zasad i nie mówisz właściwych rzeczy, Bóg nie może cię uzdrowić, nawet jeśli ogólnie tego chce (s. 143).

Można by dodać inne krytyki, w tym brak nawet podstawowej wiedzy Wommacka w sprawach interpretacji Biblii, takich jak krytyka tekstu (zob. zwłaszcza rozdz. 12 i 14). Koniec końców duszpasterska troska Wommacka w pisaniu książki jest szczera, ale błędna. Uważa, że pogląd, że Bóg chce choroby, rozgorycza ludzi przeciwko Bogu (s. 12) i zmusza ich do biernego leżenia pod wpływem choroby (s. 24). Ale niekoniecznie tak jest. W rzeczywistości wiara w zwierzchnictwo Boga nad chorobami i cierpieniami na przestrzeni wieków stanowiła ogromną pociechę dla niezliczonych chrześcijan. 

Jednym z przykładów jest list Sary Edwards, która dowiedziała się o śmierci (z powodu choroby) jej męża Jonatana: „Abyśmy mogli ucałować rózgę i położyć ręce na ustach! Pan to uczynił. Sprawił, że wielbię jego dobroć, że mieliśmy go tak długo”. 

Trzeba tu zaznaczyć, że pogląd, że Bóg chce choroby dla swojego ludu, najwyraźniej nie wymaga biernej reakcji na cierpienie. Teologia systematyczna Wayne'a Grudema jest tego dowodem: opowiada się zarówno za poglądem, że Bóg jest suwerenny nad chorobami, jak i za poglądem, że wierzący powinni „gorliwie i usilnie […] szukać u Boga uzdrowienia” (s. 1069).

Tam, gdzie przyjmuje się teologię “Bóg chce twojego dobra (zdrowia)”, chrześcijanie będą mieli mniejsze poglądy na Boga i niebiblijne, zabijające radość i wywołujące poczucie winy zrozumienie własnej odpowiedzialności za cierpienia, które w rzeczywistości są poza ich kontrolą i całkowicie pod kontrolą suwerennego, kochającego Boga.

Dla ochrony i wzmocnienia ludu Bożego ważne jest, aby pastorzy znali tę książę (i reprezentowaną przez nią teologię) i byli w stanie wyrazić prawdziwie biblijne zrozumienie relacji między Bogiem, cierpieniem i chorobą.



Stephen Witmer jest pastorem Pepperell Christian Fellowship w Pepperell, Massachusetts, jest członkiem rady redakcyjnej Themelios i wykłada Nowy Testament w Gordon-Conwell Theological Seminary.