
Eleanor i Chleb Marzeń
Londyn, 1910 rok. Whitechapel w mroźnym uścisku zimy.
Ośmioletnia Eleanor Graves stawała co rano przed witryną piekarni pana Goldsteina na Brick Lane. Mgła mieszała się z dymem z kominów, a ulice pachniały węglem, końskim nawozem i świeżym chlebem. Dziewczynka miała potargane kasztanowe loki, czerwone od mrozu dłonie i sukienkę z przetartymi łokciami – jedyną, jaką posiadała. Przyciskała do piersi pustą płócienną torbę, w której kiedyś nosiła węgiel dla matki.
Za szybą kusiły bochenki żytniego chleba z chrupiącą skórką, bułeczki z makiem i słoiki z dżemem truskawkowym. Eleanor nie patrzyła na jedzenie – patrzyła na odbicie swojej twarzy w szybie. „Dlaczego jedni mają wszystko, a inni nic?” – pytała w myślach.
Jej ojciec, Patrick Graves, irlandzki doker z County Cork, zginął rok wcześniej pod zsypem węgla w dokach St Katharine. Matka, Mary, prała bieliznę dla bogatych rodzin w City – od świtu do zmierzuchu, za pensa za kosz. Domem był jeden pokój na poddaszu kamienicy przy Thrawl Street, gdzie deszcz kapał przez dziurawy dach na żelazne łóżko.
Eleanor nie płakała z głodu. Płakała z bezsilności. Widziała dzieci, które nie chodziły do szkoły, bo musiały sprzedawać zapałki albo czyścić kominy. Widziała matki, które nie miały mleka dla niemowląt. Widziała, jak świat dzieli się na tych, którzy jedzą, i tych, którzy tylko patrzą na jedzenie.
Pewnego ranka, gdy mróz malował kwiaty na szybie, złożyła obietnicę. Przycisnęła czoło do zimnego szkła i wyszeptała:
– Pewnego dnia będę się uczyć. I żadne dziecko nie będzie pozbawione chleba … ani możliwości zdobycia chleba.
Droga przez literki
Nauczyła się czytać na ulicy. Zbierała porzucone gazety – The Times dla bogatych, Reynolds’s Newspaper dla robotników. Układała je na schodach kościoła St Mary’s i sylabizowała nagłówki. „W-O-J-N-A” – wojna. „G-Ł-Ó-D” – głód. „N-A-D-Z-I-E-J-A” – nadzieja.
Ksiądz O’Connor, Irlandczyk z akcentem jak jej ojciec, zauważył dziewczynkę. Zamiast przegonić, dał jej katechizm i ołówek.
– Masz głowę do nauki, dziecko. Przychodź w niedziele po mszy.
W zakrystii uczyła się tabliczki mnożenia na odwrocie rachunków parafialnych. Ksiądz załatwił jej miejsce w Raine’s Foundation School – dla ubogich, ale z prawdziwymi ławkami. Eleanor chodziła tam w butach z tekturowymi podeszwami, które matka wycinała z pudełek po herbacie.
W szkole odkryła anatomię w starej książce Gray’s Anatomy, którą znalazła w koszu na śmieci. Rysowała kości na marginesach gazet. „Tu jest serce” – mówiła do młodszych dzieci, pokazując im obrazek. „A tu płuca. Trzeba je leczyć, gdy kaszlą od sadzy.”
Studia – walka z systemem
W 1923 roku, mając 21 lat, dostała stypendium od Towarzystwa Medycznego dla Kobiet. Była jedną z trzech dziewcząt przyjętych na London School of Medicine for Women. Mężczyźni śmiali się, że „będzie pielęgniarką”. Ona milczała i uczyła się ze zdwojonym zapałem.
Spała po cztery godziny. Pracowała jako pomocnica w aptece na Commercial Street, ważąc proszki na recepty. Zaoszczędzone pensy wydawała na książki – Osler’s Principles of Medicine, Diseases of Children. W 1930 roku zdała egzaminy z wyróżnieniem. Jako pediatra specjalizowała się w niedożywieniu – znała je z autopsji.
Klinika w Mayfair, serce w Whitechapel
W 1945 roku, po wojnie, otworzyła prywatną praktykę w Mayfair. Pacjenci płacili funty za wizytę. Ona brała te funty i wracała wieczorami do East Endu. W bagażniku starego Austina woziła:
- puszki mleka w proszku
- syrop na kaszel z kodeiną
- wełniane swetry dziergane przez matki z parafii
- bochenki chleba z tej samej piekarni, przed którą kiedyś stała
W 1953 roku założyła Chleb Marzeń – organizację, która codziennie wydawała 200 ciepłych posiłków i darmowe badania lekarskie. Finansowała ją z własnej pensji. Nigdy nie kupiła sobie płaszcza. Nigdy nie wyszła za mąż. „Moje dzieci to te, które leczę…” – mówiła.
1980 rok. Wynajęty pokój nad apteką w Bethnal Green.
Dr Graves miała 78 lat. Leżała w łóżku, otoczona stosami listów. Jeden od chłopca, który został lekarzem. Drugi od dziewczynki, która otworzyła piekarnię. Trzeci – rysunek kredkami: „Dziękuję za chleb i marzenia”.
Zmarła cicho, z uśmiechem. W testamencie zapisała wszystko organizacji. Nawet swoje stare buty – „dla dziecka, które będzie biegać po lekcjach”.
Epilog
Na Brick Lane wciąż stoi piekarnia. Teraz nazywa się Graves’ Bakery. W witrynie wisi tabliczka:
„Każde dziecko zasługuje na chleb i na marzenia.
Wstąp, weź bułkę – za darmo, jeśli głodujesz.
– Dr Eleanor Graves, 1910–1980”
A jeśli zapytasz babcię, która sprzedaje tam bułki, opowie ci, jak mała dziewczynka z pustą torbą zmieniła świat – po jednym bochenku naraz.
______________________________
Bo chlebem Bożym jest Ten, który zstępuje z nieba i daje światu życie. (Ewangelia Jana 6:33)
Jezus im powiedział: Ja jestem chlebem życia. Ten, kto przychodzi do Mnie, nigdy już nie zazna głodu, a ten, kto wierzy we Mnie, nigdy już nie zazna pragnienia. (Ewangelia Jana 6:35)
Wówczas Żydzi zaczęli szemrać przeciwko Niemu. Powodem były Jego słowa: Ja jestem chlebem, który zstąpił z nieba. (Ewangelia Jana 6:41)
Ja jestem chlebem życia. (Ewangelia Jana 6:48)
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożyje z tego chleba, będzie żył na wieki, a chlebem, który Ja dam za życie świata, jest moje ciało. (Ewangelia Jana 6:51)
To jest chleb, który zstąpił z nieba — nie taki, jaki spożywali ojcowie i poumierali: Kto posila się tym chlebem, będzie żył wiecznie. (Ewangelia Jana 6:58)
Król natomiast odpowie: Zapewniam was, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, uczyniliście Mnie. (Ewangelia Mateusza 25:40)

